5

6.1K 671 316
                                    

Niebo było ciemne, wręcz granatowe. Duszne powietrze przyprawiało o ból głowy. Ptaki latały blisko ziemi, zapowiadając deszcz. Ulice pustoszały w mgnieniu oka, a ludzie chowali się do domów. Słońce schowało się za chmurami.

Szliśmy po ścieżce, zajadając lody. Opowiadałem Jungkookowi o mojej matce, a ten słuchał rozbawiony. Kompletnie nie przeszkadzała nam nagła zmiana pogody, przebywanie z nim sam na sam, bez ludzi, było nawet lepsze niż przebywanie wśród nich. Nikt go nie otaczał wianuszkiem, nie musiał każdemu odpowiadać, poświęcał całą swoją uwagę tylko mnie. Pewnie w tym tkwił sęk, zależało mi na jego zainteresowaniu mną. Oczywiście, jedynie przez fascynację jego osobą.

- Więc nie odpowiada jej twoja przyjaźń z chłopakami? - zapytał, gryząc wafelek.

- Nigdy nie mówiła o tym wprost, ale często daje mi do zrozumienia, że lepiej, gdyby ich nie było. Myślałem, że to minie z czasem, bo trwa już kilkanaście lat, ale nic się nie zmienia - prychnąłem. - Toleruje tylko Namjoona, jako najstarszego z nas*. Mówi o nim jako o tym "dojrzałym i opanowanym". Poza tym oboje aktywnie kibicują mi i Yoonie - westchnąłem.

- To znaczy?

- No wiesz, troszkę ingerują w mój związek... - mruknąłem, kopiąc kamyki.

- Czyżby to było tylko "troszkę" czy może "bardzo troszkę"? - zaśmiał się, spoglądając na mnie.

- Raczej to drugie. Gdybyśmy zerwali, prawdopodobnie matka by mnie wydziedziczyła - prychnąłem.

- Za co aż tak ją lubi? - Jungkook zatrzymał się na chwilę, by zdjąć kurtkę. Parne powietrze dawało się we znaki.

- Przede wszystkim za pochodzenie. Yoona jest z bogatej rodziny, jej ojciec to jakiś wielki przedsiębiorca, biznesmen, człowiek biznesu w skrócie. Matka zawsze marzyła, żebym znalazł sobie dziewczynę, która będzie ustawiona. Uważa też, że "idealnie do siebie pasujemy", ale pewnie została okręcona wokół palca przez nią, jak każdy. To pewnie jej uroda i zalotność tak na wszystkich działają. Nie wiem, nie zastanawiam się nad tym - powiedziałem, zwalniając kroku. Byliśmy przy centrum, gdzie zazwyczaj są tłumy ludzi i korki. Teraz spacerowaliśmy tylko my. Tak przynajmniej myślałem do czasu, gdy Jeon odezwał się po krótkiej chwili:

- Patrz, ktoś idzie.

Spojrzałem w kierunku, który wskazał. Od razu rozpoznałem dwie dobrze znane mi sylwetki.

- Cholera - jęknąłem. - O wilku mowa.

Kook spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, co miałem na myśli, pobladł znikomo. Jak widać mój monolog na temat irytującej mamy i bezustannie niezadowolonej Yoony wystarczył, żeby je znielubił. Dopiero kiedy mu opowiadałem całą historię zauważyłem, że wcale nie jest u mnie tak bez zarzutu, jak do tej pory sądziłem. Dzieciak popatrzył na mnie dłuższą chwilę, widocznie oczekując z mojej strony jakiegokolwiek odzewu.

- Oprowadzam cię po Seulu, bo jesteś nowy i nie znasz miasta, nic o mnie nie wiesz i jedyne, co nas łączy, to jedna klasa. Nie odzywaj się niepytany - poleciłem, kiedy dwójka była kilkadziesiąt metrów od nas.

- Tak jest - Jungkook uśmiechnął się do mnie, jakby chciał tym samym dodać nam otuchy.

Policzyłem do dziesięciu, szykując się na burzę.

- Taehyung! Jak dobrze cię widzieć! - pisnęła matka, całując mój policzek. - Czemu nie odwiedzasz swojej mateczki?

Na moment odebrało mi mowę. Nie wiedziałem, jak mam zareagować. Zmierzyłem obie kobiety wzrokiem. Jak zwykle szykowne, z pełnym makijażem, w najlepszych ubraniach. Yoona wyglądała ślicznie. Była słodka i naturalna, chciałem ją pocałować.

TRANCE | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz