13

4.7K 597 229
                                    

W ciągu ostatnich kilkunastu dni zdążyłem zjeść co najmniej dziesięć pudełek litrowych lodów, zużyć jakąś tonę chusteczek higienicznych i wyczerpać zapas łez na następny rok. Miałem się po prostu źle i nawet nie starałem się tego w jakikolwiek sposób ukryć. Zrezygnowałem nawet ze szkoły, nie chcąc spotkać na korytarzu Yoongiego lub Hoseoka. Nasza konfrontacja byłaby istnym piekłem i mógłbym przysiąc, że poryczałbym się na sam widok byłych już przyjaciół. Nie miałem na szczęście zaległości, ponieważ Jungkook systematycznie dawał mi swoje zeszyty, uczył i powtarzał wszystko, co zapamiętywał z lekcji. Oczywiście nie przeszkadzał mu fakt, że od przeszło dwóch tygodni okupowałem jego kanapę, wstając tylko za potrzebą (a mam pęcherz jak orzeszek) lub żeby ugotować sobie nowy budyń. Nie mogę powiedzieć, czy oficjalnie mogłem nazwać siebie chłopakiem Kooka, bo, mimo kilku chwil słabości, zachowywaliśmy się jak najlepsi przyjaciele. Bałem się przyznać, że liczę na coś więcej, a szczególnie teraz, kiedy nic ani nikt nie stał nam na przeszkodzie do związku, więc tkwiliśmy w naszej relacji takiej, jaką była.

Nie naciskałem na niego, chciałem, żeby sam zaproponował wymarzony przeze mnie poziom wyżej. Po odejściu od chłopaków starałem się przyzwyczaić do obecnej sytuacji, jednak im dłużej powstrzymywałem łzy, tym gorszy skutek był na koniec. Jungkook zastawał mnie po powrocie do domu czerwonego od płaczu, tonącego w chusteczkach i jedzącego lody. Wróciło uczucie typowej nastolatki. Tym razem jednak nie byłem przyjaciółką wiszącą na telefonie cały dzień, a rozpaczającą po zerwaniu z chłopakiem. Miałem wrażenie, że przesadzam, jednak za każdym razem, kiedy wracał Jeon, kiedy mnie przytulał i uspokajał, wiedziałem, że to nie jest wyolbrzymienie z mojej strony. Z dnia na dzień było na szczęście coraz lepiej, próbowałem przyzwyczaić się do tego, jak potoczyły się sprawy i przyswoić, że Yoongi, Hoseok i Namjoon nie są już moimi przyjaciółmi, a jedyną osobą, która chce mojego szczęścia i się o mnie troszczy, jest mój współlokator.

Jungkook zadeklarował pojechać do mojego domu, kiedy upewniliśmy się, że reszta tam aktualnie nie przebywa. Spakował wszystkie ubrania i rzeczy w kilka walizek, a później przetransportował do naszego wspólnego mieszkania. Rozpakowywanie się było bolesne, bo wróciły wszystkie wspomnienia związane z chłopakami. Wylałem kolejne łzy, a wydawało mi się, że ich zapas mi się już skończył.

Dostałem jego pokój do spania, w którym od razu się rozgościłem. Jungkook wydrukował nawet kilka naszych zdjęć, które zrobiliśmy sobie na porannym spacerze któregoś dnia, żebym mógł poczuć się swobodniej. Sam za to kilka razy przyszedł do mnie w środku nocy pod pretekstem samotności i zimna, a ja nie protestowałem. Po jakimś czasie nie musiał pytać, czy może się dołączyć.

- Śpisz? - zapytał, wsuwając się pod kołdrę pewnego razu. Jego ręce oplotły mnie w talii.

- Oczywiście, że nie - wyszeptałem, czując przyjemne ciepło bijące z jego ciała. Nie wiem, ile czasu leżeliśmy w ciszy, jednak było mi tak dobrze, że chciałem zostać z nim na zawsze. Uwielbiałam jego bezpośredniość i brak bariery fizycznej.

- Znowu płakałeś - zauważył. Pociągnąłem nosem, utwierdzając go w tym przekonaniu. - Taehyung, to chyba nie ma sensu.

- Płakanie? Wiem, Jungkook, niedługo mi przejdzie. Przyzwyczaję się - zapewniłem smętnie. - Przepraszam, jeśli ci to przeszkadza.

- Przecież wiesz, że nie o to chodzi - Kook zaczął kreślić kółka w dole moich pleców, dekoncentrując mnie. Mierzyliśmy się spojrzeniami.

- A o co? - zapytałem, przerywając nasz kontakt wzrokowy i odwracając go do siebie plecami. Przyjęliśmy pozycję na łyżeczki. - Coś źle? Masz mnie dość? - wyszeptałem, doskonale znając odpowiedź.

TRANCE | kth.jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz