- Namjoon cholernie żałuje tego, co ci wtedy powiedział - wyznał Yoongi, kiedy usiedliśmy na schodkach przed wejściem. Skrzyżowałem nogi, siadając po turecku. Odetchnąłem na jego słowa.
- Myślałem, że mnie nie będzie chciał znać i nie zgodzi się na powrót - wzruszyłem ramionami.
- Nie, jest wręcz przeciwnie - zapewnił przyjaciel, przejeżdżając palcami po chłodnych płytkach. - Nie mam pojęcia, jak on dał radę bez ciebie te dwa tygodnie.
- Tak jak wy - powiedziałem, nie kryjąc zawodu.
- To nie tak, Taehyung, uwierz. Tęskniliśmy i myśleliśmy o tym, jak cię przeprosić za tę reakcję. Oni nawet powiedzieli, że mogą tolerować ciebie i tego całego Jungkooka, bylebyś wrócił.
- To chyba i tak już nie ma znaczenia - uśmiechnąłem się smutno. - Wróciłem, bo nie mam teoretycznie gdzie się podziać. Muszę zrezygnować z pracy, zapomnieć o dzieciaku i skupić się na skończeniu klasy z innymi ocenami, niż tylko "mierne".
- Czekaj, powoli - Yoongi westchnął, nie mogąc nadążyć za moim tokiem myślenia. - Od początku: co z pracą?
- Mówiłem wam o Jinie? - zapytałem, a kiedy spotkałem się z zaprzeczeniem, zacząłem: - Jin to chłopak, którego poznałem jakieś dwa miesiące temu. Wydawał się całkiem miły, dlatego mu zaufałem. Z racji, że wam nie mogłem się zwierzać z moich uczuć do Kooka, wszystko opowiadałem właśnie jemu. Niestety, pozory mylą, a mój nowy przyjaciel wygadał się Yoonie i w ten właśnie sposób dowiedziała się o moim ukrytym związku. Nie chcę więcej spotkać tego zdrajcy, a niedawno dostałem pracę w miejscu, gdzie on jest zatrudniony, dlatego jestem zmuszony odejść.
- Mój Jimin ma kawiarnię, tak właściwie jest współwłaścicielem, także jeśli bardzo chcesz, to ci tam załatwię robotę - uśmiechnął się Yoongi. - To taki bardziej bar śniadaniowy, tam koło parku. Kojarzysz?
- Yoongi... - pacnąłem się otwartą dłonią w czoło, łącząc wszystko ze sobą.
- Co? - Suga zmarszczył brwi, nie rozumiejąc mojego zachowania. - O co ci chodzi?
- Ja tam pracuję - zachichotałem. - Jak często tam bywasz?
- Nie wiem, ale zawsze obsługuje mnie taki uroczy blondyn. Ma na imię chyba...
- ...Jin? - dokończyłem logicznie. Oczy Mina rozszerzyły się w zaskoczeniu. - Twój chłopak pracuje z gościem, który zniszczył mi relację z przyjaciółmi - zaśmiałem się, jednak w moim śmiechu nie było ani trochę rozbawienia. - Nieźle, co?
- Obiecuję, że go zwolni - zapewnił starszy, przeczesując grzywkę palcami.
- No co ty - oburzyłem się. - To, że prywatnie jest chujem, nie czyni go słabym pracownikiem. Luz, znajdę coś innego.
- Jeśli już mówimy o Jiminie... - zaczął nowy temat Yoongi.
- No? - pospieszyłem go, poprawiając się na zimnych kafelkach. Koniec listopada, godziny północne, a my przesiadywaliśmy na dworze w samych bluzach - to nie wróżyło niczego dobrego.
- Powiedziałem chłopakom - wyznał Suga, a ja odnotowałem odetchnięcie ulgi, które uciekło z jego ust.
- Jak zareagowali?
- Chyba lepiej niż się spodziewałem - uśmiechnął się przyjaciel.
- Czyli przeciwieństwo mnie: ja spodziewałem się kilku dni ciszy, a potem mozolnej odbudowy relacji z Jungkookiem u boku, a dostałem wywalenie z domu - mruknąłem, opierając głowę o ścianę domu.
CZYTASZ
TRANCE | kth.jjk
Fanfiction"You've been here before Keep coming back for more But I'm empty Hear my heart sigh When you're asking why You're stuck on me" gatunek: fluff, angst