Leonard
Wygrałem w loterii zwanej życiem. Wracam do domu w tak doskonałym humorze, że nawet gburowaty taksówkarz nie jest w stanie mi zepsuć tej nocy. Christine wygląda niesamowicie, a nasz pocałunek...Czysta poezja. Nawet natarczywy dźwięk telefonu nie może mi tego popsuć.
- O'Donelle, słucham.
- Dlaczego tak oficjalnie, Leonardzie? - no to tyle, jeśli chodzi o mój dobry humor. Po drugiej stronie słychać irytujący głos należący do... Kathrine. Była ze mną pół roku, zerwałem z nią dwa miesiące temu, a ona nadal nie daje mi spokoju. Skończyłem z nią, bo zastałem ją w łóżku z jej ukrytą randką, Joshem. W moim łóżku.
- Kathrine, czego chcesz? Nie mam czasu, ani ochoty na tę rozmowę.
- Nawet nie wiesz o czym chce rozmawiać! Twoje nastawienie naprawdę mnie rani.
- Streszczaj się, naprawdę nie mam ochoty cię słuchać.
- Dalej się boczysz o tamto nieporozumienie?
- Masz pół minuty, aby powiedzieć o co chodzi.
- Tęsknię za tobą, Leonardzie.
- Tylko po to do mnie dzwonisz?
- Tamto z Joshem... to był błąd.
- Nie da się ukryć. Skoro to tyle, to żegnaj... Kathrine.
Rozłączam się. Pięć minut później jestem pod moim domem. Jadę windą na moje piętro i wchodzę do apartamentu. Jedyne o czym teraz marzę, to prysznic. Myję się żelem, który jak głosi etykieta, ma "wprawić w euforyczny stan odprężenia i oczyścić umysł z problemów codzienności". Idealnie na dzisiaj.Christine
Nowy szef, nowy chłopak, nowe życie. Prawda? Ubieram sukienkę za kolano, ogarniam się szybko i do pracy. W mojej głowie króluje Leonard, nie mogę się doczekać następnego spotkania. Na drugim miejscu jest moja nowa przełożona, którą będzie dane mi dziś poznać. Docieram do firmy i kieruję się w stronę sali konferencyjnej. Jak co poniedziałek, ma odbyć się odprawa. Jednak dziś da się wyczuć pewne podniecenie, w końcu to właśnie nowa szefowa ma prowadzić dzisiejsze spotkanie. Siadam na moim zwyczajowym miejscu. Nagle wszystko cichnie, a do sali wchodzi ona. Od razu czuć bijący od niej profesjonalizm. Jest ubrana w czarne spodnie z szerokimi nogawkami, białą koszulę zapiętą pod samą szyję i szpilki, w których ja nie potrafiłabym przejść ani kroku. Podchodzi do szczytu stołu nie zaszczycając nas ani jednym spojrzeniem i siada na wyznaczonym dla siebie krześle.
- Witam, mówcie mi Kate. Jestem nową szefową tego działu - poprawia włosy. Wyglądają jakby rozwiał je wiatr, a równocześnie są niepokojąco perfekcyjnie. Ułożone tak, że ma się wrażenie że w tym nieładzie każde pasemko ma swoje miejsce. Skanuje swoimi szaro-niebieskimi oczami salę -Zapraszam każdego po kolei na rozmowę do mojego gabinetu. Chcę was poznać i wtedy dam wam wykaz prac na ten tydzień. Zaczniemy od pań. O! Może pani? Zapraszam - wskazuje ręką na mnie i razem idziemy do jej biura.
- A więc? Jak się nazywasz? Jakie masz stanowisko?
- Witam, jestem Christine Manuere. Na razie jestem na okresie próbnym. Dopiero co dostałam swój pierwszy własny projekt.
- Rozumiem. Musisz być niezła. Okres próbny, a ty już masz pierwszy samodzielny projekt? No, no, no.
Powymieniałyśmy się jeszcze uprzejmościami, a na zakończenie Kate oznajmiła:
- Słuchaj, Christine. Zapraszam cię na kawę po pracy w kawiarni pod biurem. Dasz się skusić?
- Jasne, szefowo!
- No to jesteśmy umówione. Do zobaczenia!Idę do mojego gabinetu. To była najdziwniejsza rozmowa w moim życiu. Jeszcze kobiety dobrze nie poznałam, a ona już zaprasza mnie na kawę! Moje rozmyślania uginają się jednak pod naporem pracy. Po trzeciej rozmowie z ministerstwem oświaty, postanawiam się odprężyć i zrobić coś dla siebie. Biorę prywatny telefon i dzwonię do Leonarda.
- Czekałem na ten telefon...
- Witaj, Leonardzie. Co tam porabiasz?
- Leonardzie? Och, Christie. Zapamiętam to sobie i odbiorę, co moje. A teraz strasznie mi się nudzi. Co powiesz na randkę? Powiedzmy, dzisiaj?
- Bardzo chętnie!
- Przyjadę po ciebie do pracy. O której kończysz?
- Będę wolna o siedemnastej. Idę jeszcze z szefową na kawę - słyszę chichot w słuchawce -Co cię tak rozbawiło?
- Z tą samą nową szefową, która ma stać na drodze naszego związku? - jego ton wyraża więcej niż tylko lekką nutkę rozbawienia. Nie wierzę, jak on się może śmiać z takich rzeczy?
- Mam dużo pracy. Zadzwonię później, aby umówić się gdzie dokładnie się spotkamy - jestem wściekła.
- Christine, przepraszam nie chciałem żeby tak to zabrzmiało - jasne, teraz to się kaja. W tym momencie do mojego gabinetu wchodzi Kate. Cholera, nie może usłyszeć że prowadzę prywatne rozmowy w czasie pracy. Muszę szybko to zakończyć.
- Dziękuję, panie O'Donelle.
- Christine do cholery, co się dzieje?
- Do widzenia.
O nie. Wkurzył się, i to bardzo. Z rozmyślań wyrywa mnie moja szefowa i zadaje mi następne zadania.

CZYTASZ
Ostatni Taniec
Roman d'amourLeonard: Zabójczo przystojny i inteligentny. Jednak, tak jak każdy, posiada także swoje wady. Christine: Pewna siebie i swojego celu, nie widzi w swoim życiu miejsca na spokój. W pogoni za ambicją, nieświadomie poszukują czegoś więcej.