Rozdział 5

55 1 0
                                    

Kassidy POV's

Środa 20:00

Razem z Lukiem idziemy do kolesia który nas oszukał, a dokładniej sprzedał nam lewe części do samochodu chłopaka przez co ten miał nie małe problemy na wyścigach. Lecz jak to Luke wybrnął z tego jak po maśle.

Teraz stoje tu w jakimś zaułku z moim chłopakiem i kieruję bronią w nic nie świadomego faceta. Luke trzyma w dłoniach kij bejsbolowy, podszedł od tyłu do chłopaka i położył kij na jego ramieniu. Dało się zaobserwować jak mięśnie faceta się napinają.

- Co do kur...- nie dokończył bo zobaczył kto za nim stoi.

- Co, niespodzianka? Myślałeś, że sie nie dowiem? Mnie sie nie da oszukać! - widziałam że Luke traci nad sobą kontrolę i jest cały spięty, więc dotknęłam delikatnie jego ramienia.

- Ej stary spokojnie, jakoś się chyba dogadamy! - uniósł ręce w obronnym geście.

- Czy Ty siebie słyszysz? Nie będziemy sie w żaden sposób dogadywać! - wtedy Luke walnął go tym kijem w brzuch, a gdy facet skulił się z bólu ten na dokładke kopnął go jeszcze w plecy.

- Myślę, że dostałeś nauczkę, następnym razem nie będę taki delikatny - powiedział Luke i splunął z jego stronę.

Nagle ni z tąd ni z owąt usłyszałam krzyk jakiejś dziewczyny. Odwórciłam się więc w tamtym kierunku i ujrzałam dobrze znaną mi osobę - Anne.

- Oh, mamy świadka. - mruknął blondyn. - zajmij się nią kochanie.

- Co?! Nie możemy, to jest przecież Anne!

- Jaka znowu Anne? Nie znam nikogo takiego. Kassidy, poprostu do niej strzel co za problem!- warknął rozzłoszczony Luke.

- To moja przy.. była przyjaciółka! Nie mogę jej zabić! - krzyknęłam a w oczach zaczęły zbierać mi się łzy. Wszystkie wspomnienia znów wróciły.

- Dobra, ale porostu zrób coś z nią, bo zaraz zwariuje!

Rzuciłam się biegiem za dziewczyną lecz gdy wybiegłam na ulicę, ona była już za daleko. Ze smutkiem odpuściłam sobie dalszą gonitwę. Gdy wróciłam do Luke'a spotkałam się z jego pytającym wzrokiem.

- I co z nią? Co jej powiedziałaś? - zapytał zaciekawiony.

- Nic. Uciekła...- chłopak widząc mój smutek zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- Kassy, wiem że jest Ci ciężko, ale musisz się nią jakoś zająć..

- Nie martw się, nie wyda nas, a teraz wybacz.. chce zostać sama.. - odpowiedziałam.

- Jasne, rozumiem. - posłał mi pokrzepiający uśmiech.

Odsunęłam się od niego i powolnym krokiem ruszyłam do swojego domu. Po drodze myśląc o całej sytuacji z Anne. Czy teraz po tym co zobaczyła będzie chciała mi wybaczyć? Miało być lepiej, a zapowiada się jeszcze gorzej...

*

Anne POV's

Po kolejnej kłótni z rodzicami musiałam wyjść odetchnąć na świeżym powietrzu. Zawsze tak robię. Mój brat próbował mnie powstrzymać, ale ja nie chciałam go słuchać. Chodziłam po mieście bez celu już od jakiś 2 godzin. Pewnie pomyślicie "ma dużo kasy i jeszcze narzeka", no tyle że pieniądze to nie wszystko, ja potrzebuje miłości rodziców. Tak, mam brata, ale z nim nie porozmawiam na temat spraw sercowych, do tego potrzebuję matki która ciągle tylko pracuje i całymi dniami nie ma jej w domu lub w ogóle w kraju.

Deadpool / 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz