seven

74 24 2
                                    

Następnego dnia Flynn zauważył lekko kulejącą Hayley. Czując w sobie niepohamowane pragnienie do rozmowy z nią, czym prędzej skierował swój wózek w jej kierunku. Dziewczyna zauważyła go już z oddali i tylko czekała, aż pewien pojazd inwalidzki zatrzyma się przy jej szafce.

- Jak twoja stopa?

Hayley zamyśliła się.

- Też miło mi cię widzieć, Flynn - roześmiała się, ale widząc zmartwioną twarz chłopaka od razu spoważniała. - Mam siniaka na stopie, a opatrunek utrudnia mi chodzenie.

- Tak strasznie cię przepraszam.

Flynn po kolejnych przeprosinach zajrzał do plecaka, który spoczywał na jego kolanach. Zaciekawiona blondynka wychyliła się nieco, by przyjrzeć się jego poczynaniom, ale brunet tylko uśmiechnął się i wyciągnął z plecaka mały pakunek.

- Wtedy, w sali projektowej, zauważyłem że słuchasz Kasabian. A ja mam ich płytę, której już nie słucham, więc... - podał pakunek dziewczynie - tobie bardziej się przyda.

Hayley wyrwała paczuszkę z rąk Flynna i czym prędzej zerwała ozdobny papier. Widząc już okładkę płyty "Houses of the Holy" zaczęła z radości piszczeć i skakać. Chłopak roześmiał się z jej pozytywnej reakcji. Dziewczyna zakryła usta dłonią, by nie krzyczeć jeszcze głośniej i usiadła na podłodze. Miała dość patrzenia na Flynna z góry. Szeroko się uśmiechając tym razem to ona zadarła głowę.

- Chyba powinieneś częściej upuszczać zszywacze na moje stopy.

- Dekoracje na salę nie zostały zrobione, będę miał jeszcze okazję.

~ uwaga spojler ~

Nie upuścił.

Tamten dzień zaczął tworzyć wokół nich pajęczą sieć. Nie chciał ich rozdzielić, ten mały uporczywy pajączek. Dzięki niemu miałem trochę mniej roboty, bo w końcu Hayley i Flynn żyli jednym życiem. Nieskazitelnie nierozłączni. Zawsze w swoim towarzystwie.

Uwielbiam tamte czasy. Koniec drugiego kwartału można porównać do kwitnącego kwiata. Sadzonka przyjęła się w ziemi a pączek zaczął rosnąć.

~ narrator ~

Co za piękne porównanie.
Rzuć swoją robotę i zostań poetą.
(To przyjemniejsze od codziennego widoku udręczonych dusz).

Po usłyszeniu dzwonka musieli iść/jechać do klasy. Pomimo tego, że bardzo przyjemnie czuli się w swoim towarzystwie musieli porzucić siebie nawzajem. Nauka wzywała a oceny do poprawienia krzyczały do nich z drugiego końca korytarza.

Flynnowi spodobała się reakcja blondynki na prezent. Ta jej dziecięca radość zdominowała zdrowy rozsądek. Sprawiła, że zaczęła skakać i piszczeć na korytarzu pełnym uczniów. Inne dziewczyny wstydziłyby się tak zachować. Ale Hayley nie. Była tak pogrążona w byciu sobą, że zapomniała o całym świecie.

Blondynka była jedyna w swoim rodzaju. Definitywnie. Lubiła kupować ubrania w lumpeksach, chodzić całą zimę w trampkach i pleść z dziwnych sznurków opaski. Swoim ubiorem lubiła wyrażać swoją inwidualność, wrodzoną awangardę i szyk.

Flynn dla porównania był bardziej prostym człowiekiem. Nienawidził jeżdżenia po sklepach, szukania ubrań i dobierania odpowiedniego rozmiaru. Wraz z pojawieniem się zakupów internetowych jego świat rozbłysnął milionem barw. Jak zawsze uciążliwe zakupy stały się czymś przyjemnym i bezproblemowym.

Flynn w porównaniu do Hayley nie musiał wyrażać czegokolwiek swoim wyglądem. Wózek inwalidzki mówił o wiele za dużo.

Dlatego zakończmy w tym momencie ten rozdział.

Dajcie mi się jeszcze trochę nacieszyć ich beztroską znajomością.

Delirium ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz