sixteen

61 11 1
                                    

Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy to jedna z tych smutnych historii.
Kwestia sporna, moi drodzy.

Czasem myślę, że tak.
Że jestem tu tylko po to, by usunąć im grunt spod nóg, zburzyć ich szczęśliwe życie. Otworzyć puszkę Pandory i wprowadzić do ich życia narastające cierpienie i bezsilność.

Czasami myślę, że nie.
Że jestem tu tylko po to, by złączyć ich w jeden organizm, by wzajemnie cieszyli się swoją obecnością. Za pomocą puszki Pandory sprawiam, że zagłębiają swoją przyjaźń, a to ich uszczęśliwia.

Świat na przestrzeni wieków stał się bardzo sprężysty i elastyczny. Dopasowuje się on do nas, do naszych wymagań i zachcianek. Mamy coraz większą władzę, kontrolujemy to, co nie należy do nas. Dzięki temu zmienia się także nasz światopogląd.

Jeśli chcę odmówić sobie cierpienia - spojrzę w lewo.

Jeśli chcę zaznać szczęścia - spojrzę w prawo.

Na tym polega świat. Choć czasem mam wrażenie, że nawet on gubi się w swojej osobowości.

Hayley przez całe swoje życie zastanawiała się, gdzie zaprowadzi ją los. Gdzie będzie za kilka lat, z kim i w jakiej sytuacji. Cztery lata temu nigdy nie przypuszczałaby, że wyląduje w walijskiej wsi z niepełnosprawnym chłopakiem. Nigdy nie przeszło jej to przez myśl, nie wzięłaby takiej opcji pod uwagę.

A Flynn?

On cztery lata temu nienawidził życia do takiego stopnia, że nie miał ochoty budzić się, więc mówienie o planowaniu przyszłości jest kompletną stratą czasu. Bo zwyczajnie dla niego przyszłości nie było. Wypadek zniszczył wszystko, włącznie z duszą chłopaka.

Wyjazd na wieś był pewnym rodzajem uwolnienia, sposobem by nareszcie pooddychać świeżym powietrzem. Nie było żadnych zmartwień, żalu i problemów w atmosferze. Ta wieś była przejściem do raju.

Pomińmy fakt, że później wybuchła w nim wojna.

Wracając do teraźniejszości - Hayley i Flynn skończyli bawić się w chowanego. Nic nie stłukli, dziewczyna nie potrafiła znaleźć żadnej fajnej kryjówki a w dodatku kilka razy zdradziła swoją obecność przez chichot.

Dlatego po skończonej zabawie postanowili odpocząć. Właścicielka ich tymczasowego miejsca zamieszkania znalazła w pudłach kilka gier planszowych. Wspólnie rozłożyli rozmaite plansze na stole, ustawili pionki i wymyślili własne zasady do znalezionych gier.

Czuli się z tym bardzo dobrze.

Bo stworzyli własny świat, nowe reguły i prawa. Wymierzali sprawiedliwość po swojemu, szli naprzód własnym tempem i zwalniali, gdy tylko mieli na to ochotę.

W swoim życiu też zwolnili. Porzucili swój wir pracy, odcięli się od całego miejscowego zgiełku i odpoczęli.

Może od życia.

Może ode mnie.

X

Mój ulubiony rozdział.

~ earnest

Delirium ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz