twenty one

30 8 0
                                    

Flynn uziemiony w szpitalnym łóżku miał mnóstwo czasu na rozmyślanie, narzekanie i użalanie się nad sobą. Pomimo upływających lat on nigdy nie przestał nienawidzić swojej dolegliwości. Za uchem codziennie złośliwy głosik szeptał mu prowokacyjne słówka. Flynn ignorował je, ale słuchał.

Patrzenie na niego przyniosło mi sporą sytość. Zsyłam na ludzi cierpienie i przysłowiowe "zrządzenie losu". W skutek tego odżywiam się ludzkim bólem i łzami.

I pragnę dodać, że słowo "odżywiać" użyłem tylko do zobrazowania Wam sekretu mojego istnienia. Nie mam materialnego ciała.

- Jak się czujesz?

Chłopak otworzył lewe oko, by zobaczyć posiadaczkę tego pięknego głosu. W myślach momentalnie uśmiechnął się. Twarz Hayley była dla niego jak lek na całą złośliwość świata.

Lub moją.

- Trochę sztywno.

Blondynka uśmiechnęła się.

~ Hayley ~

Zawsze bawiły ją suche żarty.

Dziewczyna położyła na stoliku przy szpitalnym łóżku kilka płyt. Nie wiedziała, czy chłopak jest w stanie czytać, więc postawiła na muzykę. Flynn nie mógł obrócić głowy, by spojrzeć na konkretne tytuły, ale zauważył jeden ważny krążek. Od razu wspomnienia zakołotały mu w głowie a wzruszenie odebrało racjonalne myślenie.

Była to płyta Kasabian.

Ta, którą Flynn podarował Hayley po zmiażczeniu jej stopy.

- Nadal ją masz.

Chłopak zdziwił się tego, jak bardzo słabo brzmiał jego głos. W szpitalu znajdował się od kilku tygodni, lecz dopiero wczoraj jego prawą stronę zaczął opuszczać paraliż, a mowa powróciła. Co prawda, zniekształcona i niewyraźna. Ale chłopak miał mnóstwo czasu na rehabilitacje.

- Kasabian nigdy mi się nie znudzi. I nie wyrzucam prezentów - uśmiechnęła się szerzej.

Flynn myślał wtedy tylko o niej. O jej pięknych jasnych włosach. Malinowych ustach. Błyszczących oczach. Sprawnych nogach.

Może to był ten wielkopomny moment, kiedy ich relacja wskoczyła na wyższy poziom.

Paradoksalnie, rzecz jasna.

Chłopak wiedział, że nie ma szans. Że żadna dziewczyna nie będzie z nim szczęśliwa. Był skazany na emocjonalną porażkę. Pozostało mu tylko wierzyć w nieistniejącą miłość. Możliwe, że tylko ona mu została.

- Pamiętasz jak rok temu zrobiliśmy koktajl z frytek? - spytała Hayley. - Miałam po tym rewolucję w brzuchu.

Po tych słowach wybuchła śmiechem, a Flynn próbował do niej dołączyć. Jego śmiech przypominał jęki martwej foki, więc szybko przestał. A wraz z nim Hayley. Bo dla niej śmianie się samemu było niezręczne.

~ Hayley ~

No cóż, zmieniła się.

Wydaję mi się, że nową Hayley przedstawiam zbyt surowo. Proszę, nie oceniajcie jej negatywnie. Ona po prostu też chce żyć.

Coraz częściej panowała między nimi cisza. Przez pierwsze dni była ona niepokojąca i gęsta jak mgła. Może nawet elektryczna. Jeden zły ruch i przeżyjesz wstrząs. W najgorszym wypadku nie przeżyjesz. W pośrednim będziesz w szpitalu. Jak Flynn.

- Za godzinę mam zajęcia. Przyjdę jeszcze do ciebie dziś - dziewczyna pocałowała go w czoło. - Tylko nigdzie nie uciekaj.

I chłopak został sam.

Zresztą... tak jak zawsze.

Delirium ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz