14. Chciałem być tylko miły.

3.7K 264 26
                                    

Ranek, około godziny siódmej, a moja głowa jest wtopiona w poduszkę, zakrywając sobie uszy jak najmocniej potrafię. Mój współlokator, który nie za bardzo ucieszył się na wieść, że będę razem z nim mieszkała, włączył muzykę najgłośniej jak tylko się dało. 

To jest już tydzień odkąd dzielę dom z Matt'em i uwierzcie mi na słowo, że wcale łatwo nie mam. Jako ta bardziej odpowiedzialna strona muszę po nim sprzątać, pilnować wszystkiego, bo ten zapatrzony w siebie dupek może przypadkiem spalić chatę, robiąc sobie jajecznicę. 

Hałas blondyna totalnie nie pozwalał mi spać, więc wstałam powolnie z łóżka, poprawiając swoje krótkie spodenki. Było dosyć zimno, więc zanim zeszłam na dół, założyłam na siebie sweterek. 

Moje powieki błagały o sen, ale ja nie mogłam zasnąć w takich warunkach. Jedyne, co mi pozostało, to iść do kuchni i zrobić sobie śniadanie. 

Gdy znalazłam się w kuchni, zobaczyłam oczywiście mojego współlokatora, ale nie był on sam. Dwóch brunetów, siedziało koło blatu, przyglądając się mi, a ja byłam na tyle niewyspana, że olałam wszystkich dookoła. 

-Dzień dobry, księżniczko.-przywitał się Matt, a ja prawie nie przytrzasnęłam sobie twarzy drzwiczkami od lodówki na jego słowa. 

Jedyne, co zrobiłam to wyciągnęłam mleko, odpowiadając mu ciche 'dzień dobry'. Następnie jakby nigdy nic starałam się wszystkich olać, robiąc swoje upragnione płatki. 

Czułam się bardzo skrępowana ciszą, nikt się nie odzywał, a ja czułam, że to przez moją obecność. Tylko jadłam swoje płatki i przysięgam, że wyglądałam jak nieszczęście. Miałam roztrzepane włosy, worki pod oczami, a oczy były otwarte tak, że ledwo widziałam cokolwiek. 

Zjadłam posiłek jak najszybciej, a potem postanowiłam umyć miskę żeby potem nie było wielkiego bałaganu. Gdy próbowałam wsadzić naczynie do suszarki, to niestety mój wzrost mi nie pozwalał iż nie jestem tak wysoka żeby sięgnąć do górnej półki. Próbowałam podskakiwać, ale delikatnie, ponieważ nie chciałam zrobić z siebie idiotki, ale na nic. 

-Twoja koleżanka to niezła dupa.-skomentował jeden z gości Matt'a, a ja po prostu w sekundę się zagotowałam.

Nienawidzę takich tekstów, to takie obleśne i po prostu mam brak słów. Chciałam wrócić do pokoju i siedzieć dopóki oni sobie nie pójdą, ale ja tak nie potrafię. Musiałam mu odgryźć.

-Mógłbyś powtórzyć?-rzuciłam mu niemiły wzrok.

-A co chcesz się bardziej dowartościować?

Ja, Ariana Grande, która stała koło zlewu, trzymając tą cholerną miskę, powstrzymując się żeby nie rzucić nią w tego dupka, właśnie w tej chwili nie wytrzymała. 

-Spierdalaj.-wyleciało z moich ust, a po chwili poczułam jak Matt wyrywa z moich rąk miskę, wsadzając ją do szafki. Był na mnie zły, widziałam to po nim. Przecież nie znam go od wczoraj. 

-Możesz iść do swojego pokoju?-warknął, po prostu mnie wyganiając. 

Nie odpowiedziałam, poszłam na górę. Mogłam teraz mu jakoś odpyskować, rzucić znowu jakimś okropnym słowem, ale szczerze to nie miałam najmniejszej ochoty i siły. 

Zaczęłam się ogarniać i robić te wszystkie rzeczy, które robię rano żebym wyglądała jak człowiek lub żebym chociaż przypominała człowieka.

Gdy już to zrobiłam, to położyłam się na łóżku i czekałam aż kretyni sobie pójdą. Jedyna zmiana była taka, że w końcu wyłączyli muzykę i mogłam spokojnie słyszeć moje myśli. 

Byłam zła, byłam wściekła. Mimo że to dopiero początek mojego mieszkania tutaj, to mam już dość. Muszę sprzątać po tym brudasie, robić wszystko żeby nie zawieść Camerona, a Matt wcale tego nie rozumie i robi mi ciągle na złość. Może za ostro zareagowałam na tekst jego kolegi, ale takie coś mnie wkurza i nie umiem przejść obok takiego czegoś obojętnie. 

Moje myśli przerwało mi pukanie do drzwi. Przewróciłam oczami, bo nie chciałam żeby ktoś teraz tutaj przyszedł, chcę być sama przez cały dzień, to tak dużo? 

-Wejdź.-rzuciłam od niechcenia, modląc się żeby ten ktoś tu nie wszedł albo po prostu szybko stąd wyszedł. 

Drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł nijaki Matt Espinosa, kto by się spodziewał?!

-Co chcesz?-zapytałam niemiło, patrząc na niego. 

-Zawsze jesteś taka miła?-zaśmiał się, próbowałam się nie zaśmiać, ale jego uśmiech sprawia, że moje kąciki ust unosiły się w górę. Kurdę. 

Usiadł koło mnie na łóżku, spoglądając na moje gołe uda. Czułam się niezręcznie. Nasze ramiona się stykały, a mnie przeszedł ciepły prąd po ciele. 

-Chciałem tylko przeprosić za Arthura.

-Czemu przepraszasz za kogoś?-prychnęłam.

-Chciałem być tylko miły.

-Odkąd razem tu mieszkamy, to nie byłeś miły ani trochę.

-Ale jestem teraz.

Nastała cisza, a ja nie wiedziałam co mam właściwie powiedzieć. Miłe zachowanie i Matt? Coś mi nie pasowało. 

-Może zakopiemy topór wojenny i pójdziemy na zakupy?-klepnął mnie w udo, a ja się lekko zaśmiałam.

-Po pierwsze nigdy więcej nie klep mnie w udo, po drugie przyszedłeś tutaj niby miły, bo nie umiesz zrobić sam zakupów? 

-Może, to czekam w samochodzie!-usłyszałam śmiech blondyna, który potem klepnął znowu moje udo, uciekając z pokoju jak małe dziecko.

-Dupek.-mruknęłam pod nosem, uśmiechając się sama do siebie.

-Słyszałem!-krzyknął.

I od tej chwili myślałam, że pomiędzy Matt'em, a mną będzie spokój, a może nawet będziemy przyjaciółmi? Nie chciałam robić sobie nadziei, co do tego, ale co mam poradzić gdy moje serce biję szybciej jak jest koło mnie?

*I jak się podoba? ktoś to jeszcze czyta? Miłej niedzieli i do następnego, a wy trzymajcie kciuki żebym zdała z chemii i historii:(* 




The only reason|part twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz