23. Wspomnienia

2.7K 151 19
                                    


-Zjesz coś dzisiaj w ogóle?-powiedział z oburzeniem Matt.

Jest już trochę po ranku, a ja byłam przez większość tego czasu sama, bo blondyn zniknął i już nie wspomnę, że w środku nocy słyszałam jak jego telefon wydzwania, a potem mogłam poczuć, że wyszedł w szybkim tempie z mojego pokoju. Nie wiem gdzie i po co poszedł, nawet się o nic nie wypytywałam, bo byłam ledwo żywa. 

Nie odpowiadałam mu na pytanie, udawałam, że go nie słyszę. Nie rozumiem po co się o to zaczął wypytywać, to irytujące. To co jem, a co nie i kiedy, i ile, to nie jego sprawa, a on niech nie udaje, że go to interesuje, bo wiadomo, że Matt ma na to wyjebane.

-Zrozum, że nie mam zamiaru pomagać ci z anoreksją.-powiedział o wiele głośniej. 

Ja mocno się zaśmiałam na jego słowa i przewróciłam oczami specjalnie żeby to zauważył.

-Po pierwsze daleko mi do anoreksji, a po drugie nie prosiłam cię o nic.-odszczekałam się, patrząc mu w oczy. 

Nie to, że miałam taki plan żeby popaść w taką chorobę, ale było mi przykro, że gdyby naprawdę tak się stało, to on by nie pomagał mi ani trochę.

-Za piętnaście minut koło samochodu.-poinformował mnie stanowczym tonem. 

-I nie ubieraj się za odważnie, bo masz do tego tendencję.-dodał i poszedł szybko na górę. 

Czy on mi powiedział w łagodniejszy sposób, że na wyjścia z nim ubieram się dziwka? Nieważne. Poszłam do swojego pokoju i tak jak sobie zażyczył ubrałam się luźno. Czyli luźna bluza z kapturem, jeansy i jakieś adidasy. Na siebie zarzuciłam parkę oraz rzuciłam na szyję szal. Jedyne co zrobiłam z makijażem, to poprawiłam rzęsy i posmarowałam wargi pomadką ochronną. Nie miałam ochoty się malować od nowa, a makijaż z rana jeszcze pozostał. Jednak włosy musiałam mieć wyprostowane i oczywiście soczewek nie zmienię na okulary.

Byłam za 15 minut koło jego samochód, ale Matt kazał na siebie czekać, bo go nadal tu nie ma. 

Parę minut potem, zobaczyłam jak idzie w moją stronę ze swoim uśmieszkiem. 

-Nie sądziłem, że się tak posłuchasz.-odparł, otwierając mi drzwi od samochodu.

-Spadaj.-zaśmiałam się i wsiadłam do środka.

Gdy tylko zapieliśmy razem pasy, poczułam jego perfumy. On tak cudownie pachnie, a gdy tylko jechaliśmy, to przyglądam się jego pięknym rysom twarzy. Był niby taki uroczy, ale gdy zakłada swoją czarną kurtkę, postawi włosy do góry oraz zaciśnie szczękę, to wtedy nie ma nic w nim słodkiego, wtedy mnie pociąga. Nie mogę na niego tak długo patrzeć, choć chcę. Niestety odwróciłam swoją głowę do przedniej szyby.

-Gdzie jedziemy?-przerwałam ciszę. 

-Co powiesz na pizzę?

Nie odezwałam się, tylko kiwnęłam głową na tak. Tym ruchem zwróciłam jego uwagę, bo zaczął się na mnie gapić. 

-Lubię cię taką.

-Czyli jaką?

-Taką ubraną.

Zaśmiałam się na jego słowa. Oparłam głowę o szybę i położyłam swoje nogi na jego uda. Mogłam mu prawdopodobnie przeszkadzać w jeździe. 

-Czemu się tak gapisz? Musisz prowadzić.-zwróciłam mu uwagę.

-Jesteś po prostu piękna.

Moje serce przyśpieszyło na jego słowa. Od razu mogłam poczuć, że czerwony kolor wdaję się w moje policzki. Próbowałam to zakrywać włosami. 

The only reason|part twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz