25. Przepraszam, gdybym mogła, to bym ci dała spokój i się wyprowadziła

2.8K 168 11
                                    


Leżałam na kanapie i jak zwykle myślałam o wszystkim. Od tego zaczęła boleć mnie głowa, więc po prostu postanowiłam wziąć tabletkę. 

-Wiesz, że nie bierze się leków na pusty żołądek?

Powiedział blondyn, dotykając mojej ręki, odciągając ode mnie garść tabletek. 

-Głowa mnie boli.-mruknęłam cicho.

-Nie uważasz, że to nie za dużo tabletek jak na ból głowy?-zabrał mi je wszystkie, a potem tylko odwrócił moje ciało do siebie, przyciskając mnie lekko do blatu. 

-Nie jesz nic i dlatego się źle czujesz. Zacznij jeść, a nie bierzesz się za gówna w kapsułkach.-dotknął mojego ramienia, gładząc opuszkami palców moją skórę. 

Odepchnęłam go od siebie. Nie chciałam się do niego zbliżać ponownie.

-Co jest?-spytał i miał ubraną tą swoją zdziwioną minę.

-Nie czuję się przy tobie tak dobrze jak kiedyś.-powiedziałam prawdę. 

Widziałam jak się wkurzył, bo jego oczy pociemniały. Czułam jak robi mi się słabo, a serce biję mi coraz wolniej. Jednak bałam się go. Zawsze wiedziałam, że nic mi on nie zrobi, ale teraz, to nie miałam tej pewności. 

-Bo co? Bo co kurwa?-zaczął się wydzierać, akcentując ostatnie słowo.

-Bo biłem się na imprezie i już będziesz się oddalała?-zaśmiał się, ale jednak był zdenerwowany, bo jego dłonie były zaciśnięte w piąstki. 

Chciało mi się cholernie płakać ze strachu, bałam się go. Krzyczał, wymachiwał przed moją twarzą rękami albo co słowo uderzał w mebel. 

-Bo ciągle mnie okłamujesz, ciągle mnie źle traktujesz i naskakujesz na mnie, gdy ja nie zrobiłam nic złego.-wytłumaczyłam, starając się utrzymać spokojny głos.

Widziałam jak coś w środku Matt'a się łamię. Jego smutne, a zarazem wkurzone oczy i zaciśnięta szczęka. 

Zależy mi na nim, to chyba oczywiste. Po prostu nie mogę pozwolić nikomu na takie traktowanie. Podczas imprezy tyle razy prosiłam i chciałam go uspokoić, a zostałam potraktowana okropnie na oczach wszystkich. Czy on nie umie pojąć, że się o niego bardzo martwię? 

Jednak ja patrzyłam na niego w takim stanie, to we mnie też coś zaczynało pękać. Przez chwilę myślałam żeby spakować walizki i wyprowadzić się, bo dla każdego z nas byłoby lepiej. Nasze relację są niezdrowe. Aczkolwiek nie mam gdzie, to jedyne moje schronienie. 

-Przepraszam, gdybym mogła, to bym ci dała spokój i się wyprowadziła.-mruknęłam, patrząc na jego reakcję. 

-Kurwa, przestań.-krzyknął, a ja znowu nie wiedziałam, co złego zrobiłam.

Czułam się coraz gorzej i nie widziałam już żadnego sensu aby kontynuować rozmowę, po prostu odeszłam. Liczyłam, że on mnie złapie za rękę lub odezwie się coś w stylu "zostań, nie kłóćmy się, proszę", ale życie to nie jakaś romantyczna książka, w której wszystko idzie po dobrej myśli. 

On mnie olał i fakt czy pójdę sobie, czy może zostanę i będę słuchała jego wyrzutów do mojej osoby. Czasami czułam, że wyładowuje na mnie wszystkie jego brudy ze środka. 

Niedługo święta, dokładnie za trzy dni. Czyli z tego wynika, że Cameron niedługo przyjedzie i będę musiała pożegnać się w domem. Myślałam, że znajdę tutaj jakąś pracę aby zarobić i kupić sobie obojętnie jakie mieszkanie. Poczułam ucisk w brzuchu, tak bardzo jestem bezradna i praktycznie jedną nogą bezdomna. 

The only reason|part twoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz