Rozdział 4

149 6 3
                                    

Trzymał mnie za rękę.
Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwile.
-zostaw mnie!
-Abby o co ci chodzi chcę byś była bezpieczna to jest najważniejsze...
-oj przestań pieprzyć, masz za mną nigdzie nie iść dzisiaj miałam spotkać sie z facetem moich marzeń, to moja pierwsza randka od 2 lat także nie zepsuj tego...
-dobrze...
Już go nie było, zniknął, było mi go żal, że tak go potraktowałam, ale on nic nie rozumie ja chce mieć normalne życie, a on mi wszytko niszczy...
Ale nie ważne, wróciłam na lekcje.
Po 4 lekcjach, wracałam do domu, to prawda nie było nadal V nie pojawiał się koło mnie, zaczęłam sie z jednej strony martwić, że moge go już nigdy nie zobaczyć, ale musze myślec racjonalnie, nic dobrego by z tego nie wyszło, ale fakt faktem był przystojny, ale nie nie nie to tylko duch, a moze ja sobie go tylko wyobrażam... Nie! On jest prawdziwy i potrzebuje mojej pomocy i ja mu pomogę, ale teraz musze zając się szykowaniem na randkę, jest to chłopak, to prawda jest ode mnie starszy, ale jest mega przystojny ma czarne włosy, piękne oczy, jest sławny gra w zespole BigBang, i nazywa się ChoiSeungHyun, ale mówią na niego tez T.O.P.
Była juz 19.00 czekałam na TOPa i nagle usłyszałam głos... No nie!
-V!!!
-co?
-mówiłam ci, że mam randkę, jezu nie cierpię cie...
-ślicznie wyglądasz
-daruj sobie
-właśnie, dlatego tu jestem, żeby ten pedofil ci nic nie zrobił
-Boże jaki pedofil o co ci chodzi..?
-no wiesz jest starszy, a ty młodsza pewnie zaraz będzie chciał cie przelecieć, a ja na to nie pozwolę
-to nie twoja sprawa kto mnie przeleci, ale pocieszę cie na pewno to nie będziesz ty!
-hmm..
-co?
-nic
-no
- o dzwoni dzwonek, dobra pójdziesz ze mną, ale nie bedziesz  nic gadać, nic, bo jeśli coś powiesz to w niczym ci nie pomogę...
-dobrze
Otworzyłam drzwi był to top wyglądał strasznie seksownie...
-Witaj Abby
-hej top
Dostałam całusa w policzek, zerknęłam na V, ktory miał minę jakby zobaczył ducha, tak wiem słabe porównanie, ale taka miał minę...
-gdzie idziemy top?
-myślałem, że zabiorę cię do mnie, kupiłem wino i inne dodatki
-a jakie dodatki? Byłam strasznie ciekawa, V kiwał do mnie głowa i pokazywał Topowi język chciało mi sie śmiać, ale nie chciałam zrobic z siebie idiotki
-wiesz świece, róże i takie tam
Jego oddech czułam na płatku ucha
Kiedy juz dojechaliśmy do mieszkania TOPa, V czuł sie swietnie usiadł sobie w salonie rozglądając się, starałam się na niego nie patrzeć, ale był naprawdę uroczy, nie nie nie musze sie skupić ba topie
Stał przy barku i wlewał wino do kieliszków, pokierował mnie na kanapę więc usiadłam z nim dałam sygnał V zeby poszedł gdzieś indziej, bo nie chciałam, czuć jego wzroku na sobie
-a więc top co masz zamiar robić moze opowiesz mi cos o sobie?
-po co mam ci opowiadać, nie lepiej przejść do sedna
Zaczął całować mnie po szyji, gwałtownym ruchem go odsunęłam
-co ty robisz?!
-no myślałem że chcesz
-chcieć chce, ale tak od razu...
-przepraszam, masz racje, jestem głupi
Nie wiedziałam czy udaje że jest mu przykro, ale chyba miał racje jestem żałosna nigdy nie miałam swojego pierwszego razu, wszystkie moje koleżanki juz miały, a ja jak zwykle ta najgorsza, opóźniona yhh
-dobra top to ja przepraszam masz racje po co czekać
Rzuciłam się mu na szyje, całowaliśmy się bardzo namiętnie, chciałam, aby był delikatny, ale strasznie mocno i brutalnie gryzł mnie po szyi na co pojękiwałam, rozerwał moja sukienkę, dobrze ,że założyłam  ładna bieliznę, całował mnie po całym ciele, nie był przy tym czuły, ale było mi naprawdę dobrze, chciałam teraz jego całować, ale w odpowiedzi na to dostałam klapsa w tyłek, zdziwiło mnie to, ale nic nie zrobiłam, oddałam sie mu całkowicie, miałam nadzieje ze nigdzie tutaj nie stoi V.Top pieścił całe moje ciało, aż w końcu założył prezerwatywę, i wtedy się zamachałam i przytrzymałam jego dłoń...
-top ja nie wiem
-co nie wiesz?
-ja nigdy tego nie robiłam i chyba nie chce
-teraz nie mow mi, że nie chcesz zobaczysz będzie ci dobrze, kochanie
-ale proszę bądź delikatny
-bede
Po tych słowach wszedł we mnie dość mocno, bolało mnie to przez dłuższy czas kiedy sie we mnie poruszał, na szczęście ból przerodził się w cudowna przyjemność, po dłuższej chwili oboje doszliśmy, było to cudowne uczucie, zasnęłam w objęciach TOPa, był cudowny, chyba się w nim zakochałam...
Obudziłam się na drugi dzien, TOPa nie było przy mnie, założyłam szlafrok i kiedy wstałam zobaczyłam V
-o hej V
-a ty co taka wesoła, dumna jestes z siebie?!
-o co ci chodzi?
- o to, że pozwoliłaś żeby byle kto cie zaliczył, przecież ten facet to istne dno
-a ty co panie duszku?! On przynajmniej żyje, w końcu mam kogo z kim to zrobiłam i mam nadzieje że bede robić to z nim codziennie, a tobie nic do tego, wkurzasz mnie
-to ty wkurzasz mnie, dobrze wiem, że nie jestes taka jak on, ale skoro chcesz zajść w ciąże, a potem płakać to proszę bardzo droga wolna.
Po tych słowach zniknął,nie obchodziło mnie to co do mnie mówił.
Poszłam do kuchni był tam top, zrobił nam śniadanie, ucałował mnie w policzek
-jak sie spało kochana?
-ahh przy tobie było mi cudownie, o umiesz gotować
-jasne, że umiem, siadaj
Odsunął mi krzesło
-Abby moze chciałabyś zostać na jeszcze jedna noc u mnie?
Złapał mnie za rękę i ja gładził
-no nie wiem top
-ale ja wiem bedzie cudownie, obiecuje.
-skoro tak to moge zostać, ale tylko na jeszcze jedna noc
-cudownie
Pocałował mnie, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam V, ktory gestem ręki wolał mnie do siebie
-poczekasz top musze zadzwonić do koleżanki
-Okey skarbie, ale wracaj szybko czeka nas prysznic
-tak, tak
-czego?!
-jeszcze jedna noc, chora jestes?!
-nie nie jestem
-Abby proszę cie uważaj na siebie
-mówi to ktoś kto zginał
-tak, dlatego wiem, że trzeba doceniać życie
-a może miałeś je tak chujo*e, że dobrze że nie żyjesz w sumie jak jestes taki nachalny jako duch to w realu musiałeś byc gorszy...
-Aha tak uważasz, myślałem, że jesteś  inna, idź sie dalej kochać z tym topem, moze jak cie zrani to sie ogarniesz
Widziałam jak V zraniły moje słowa, aż poleciały mu łzy, nie wiem dlaczego tak do niego powiedziałam, ale powiedziałam trudno, zniknął znów
Wróciłam do kuchni do TOPa
-i jak słońce dobrze u koleżanki?
-jakiej koleżanki?
-no przecież dzwoniłaś
-a no tak, mam głowę w chmurach
- pewnie przez ta cudna noc?
-tak, tak
Top prowadził mnie pod prysznic, całował mnie tam czule delikatnie, ale ja ciagle myślałam o tych słowach, ktore powiedziałam do V, przecież on sie tylko o mnie martwi, zależy mu na mnie, musze go jakos przeprosić

Martwy czy ŻywyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz