8. Nasz pierwszy lot.

456 27 4
                                    

- C- cześć jestem Alison. Do Fairy Tail dołączyłam wczoraj.

- Uuu... nowa osóbka! - skwitowała Lucy

- Oni tak zawsze? - zapytałam wskazując palcem na przekrzykujących się Gray'a i Natsu.

- Nie, czasami latają stoły... dosłownie. - i właśnie w tym momencie musiałam się schylić pod przylatującą ławką. - No, to jest tak jak zawsze.

- Lucy, może przedstawisz mnie koleżance? - zapytała z miłym uśmiechem szkarłatnowłosa, piękna dziewczyna o równie brązowych oczach jak blondynka.

- O! Erza, to jest Alison dołączyła do gildii wczoraj.

- Miło mi poznać jestem Erza. - powiedziała dziewczyna wyciągając dłoń w moim kierunku

- Mnie też, Alison. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń.

- Masz super skrzydła. - powiedziała Lucy

- Ooo... ach, te... dziękuję.

- Masz skrzydła... a to znaczy, że umiesz latać? - zapytałam podekscytowana Erza

- Tak. Chcesz możesz się ze mną przeleee... - nie zdążyłam dokończyć, bo ta przerzuciła mnie przez ramię i wyszła przed gildię - -cieć. Stań przede mną i zaufaj mi, nie spadniesz, a nawet to w powietrzu jestem szybka więc Cię złapię. - Szkarłatnowłosa posłuchała mnie i po chwili zaczynałyśmy się wznosić w powietrze.

- Wiesz Alison, całkiem inaczej się z Tobą lata jak z Happy'm.

- A Happy to...

- To niebieski Exceed, przyjaciel Natsu.

- Acha.

*** W tym samym czasie u Natsu ***

- Ty cholerny upierdliwcu!

- Zamknij jadaczkę deklu... - powiedział z niedowierzaniem Natsu patrząc się w stronę okna gildi.

- No co jaszczurko, zmiękłeś? - zapytał kpiąco Zabójca Demonów - Pfff... Najpierw imbecyl się stawia, a później... - i wtedy Gray dostał w bańkę.

- Patrz się tam! Tamta skrzydlata dziewczyna porwała Erzę! - krzyknął Natsu.

I wtedy wcześniej kłócący się bohaterowie postanowili połączyć siły i uratować Erzę. Wybiegli na dwór po czym Natsu krzyknął:

*** Wracamy do Alison ***

- Acha. - właśnie wtedy dostrzegłam różowowłosego chłopaka lecącego w moją stronę wraz z niebieskim Exceed'em - *To chyba Natsu i Happy* -pomyślałam.

- Oddawaj Erzę, kradziejko!!! - krzyczał z całej siły Natsu.

- Cicho, słyszę Cię! Jako Zabójca Smoków i Demonów mam 7 razy bardziej czuły słuch! Więc z łaski swojej ucisz się!

- Oddawaj Erzę! Yyuuch... Ale się napaliłem!

- Natsu! Nie przeszkadzaj nam! - krzyknęła już wściekła Erza. - Zjeżdżaj albo Ci przyleję! - groziła mu Erza z niebezpiecznym błyskiem w oku.

- Gomene... Ale zaraz to ona Cię nie porwała?

- Nie! Skąd ten pomysł?!

- No bo...

- Porozmawiamy jak wrócę!

- Ona jest STRASZNA!!! - krzyknęli razem Natsu i Happy.

- Przepraszam Cię za nich, Alison. - powiedziała z ciepłym wyrazem twarzy Erza... który po chwili zmienił się w psychopatyczną ekscytcję. - A teraz: "W kosmos i jeszcze dalej!!!"

- Oczywiście. - powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjacielsko, kiedy zobaczyłam jak dziewczyna zabawnie wskazuje na punkt w oddali.

- Erza- chan!!! Erza- chan!!! - krzyczała jakaś dziewczyna przed bramą gildi. Miała lekko rude, brązowe włosy, czarne oczy i takie jakby czerwone trójkąty na dole policzków, chyba imitujące kocie wąsy, bo sądząc po jej wyglądzie jest zapaloną "kociarą". Ma koci ogon, kocie uszy, a nawet kocie pazurki. Była odziana w ciemnofioletowy płaszcz z kapturem, pod nim miała czarny stanik i majtki z różową kocią łapką na przodzie. Na nogach miała czarno- fioletowe pończochy z również czarną podwiązką i wysokie do kolan, czarne buty z klamrami. Miała piękną, szczupłą sylwetkę. - Erza- chan!!! - wciąż wołała.

- Erza... - zaśmiałam się - musimy lądować.

- Dlaczego? - podniosła głowę i zrobiła minę smutnego szczeniaczka.

- Ktoś do Ciebie przyszedł. - uśmiechnęłam się do niej i kiwnęłam głową w stronę dziewczyny, która wciąż nawoływała Erzę.

- Ooo! Millianna przyszła! - i po jej słowach zaczęłam lądować, ale postanowiłam, że spróbuję ją przestraszyć i z ogromną siłą, jednym machnięciem skrzydeł wzbiłam się jeszcze bardziej ku górze i powoli że szkarłatnowłosą z pionu zaczęłam wychylać się do tyłu, a po chwili zaczęłyśmy spadać głową do dołu. Erzie śmiesznie falowały usta i policzki na wietrze, z resztą ją sama znajdowałam się tak samo idiotycznej sytuacji. To była jazda, szczerze mówiąc z kimś na rękach i w dodatku po części w zbroi całkiem inaczej się lata. Gdzieś tak 8 metrów nad ziemią powróciłyśmy do pionu, a ja rozpostarłam skrzydła w coś na postać spadochronu i wylądowałyśmy niecałe 3 metry przed Millianną (czy jakoś tak). Zostawiłyśmy po sobie dosyć sporą, ale płytką dziurę w ziemi. Popatrzyłyśmy na siebie w szoku jak na dwie idiotki i wybuchnęłyśmy śmiechem, przed stojącą w szoku kobietą - kot.

Jak stałam się Wróżką || Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz