12. Smutek

393 22 4
                                    

*** Perspektywa Alison ***

Byłam poniżana, molestowana, ale nie tylko ja. W sumie mi to koło dupy lata, niedoszłe trynkiewicze {[Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać xD PS. Ten błąd to specjalnie ]}, które próbują się wyżyć na innych ludziach, w tym wypadku - kobietach. Są tu jeszcze inne biedne dziewczyny. Większość z nich nie wraca, kiedy biorą je na "osobność". Chcę im pomóc! Ale nie mogę... nie mam jak. Jestem słaba! Zbyt słaba!! W dodatku ta magia boli! A ta szmata, którą mam na sobie drażni mi skórę i jest nasączona jakimś kwasem. To tak bardzo piecze, boli!

Właśnie do pomieszczenia wbiegła dziewczynka. Na oko w wieku Uty. Ma proste włosy w kolorze ciemnego blondu i błękitne oczy. Krzyczała i prosiła o pomoc cała zapłakana. Dlaczego jestem takim cholernym słabeuszem i nie umiem jej pomóc?! Za nią wbiegli Zakapturzeni (tak się nazywają i każą tak na siebie mówić, ale ja nazywam tych całych "Zakapturzonych" bandą Kapturków), krzyczeli do niej i grozili jej. Ostatkami sił krzyknęłam do niej, żeby się za mną schowała, mimo że pozycja w której się znajdowałam była niewygodna, liny którymi byłam związana blokowały przepływ Ethernano do mojego ciała, wbijały się w nie i krępowały moje ruchy. Najgorsze było to, że kiedy się szarpałam liny coraz bardziej wbijały się w moje ciało. Trudno. Zaboli, ale się uwolnię!

- Hjaaaaaaa! - krzyknęłam z bólu, a do oczu naszły mi łzy, ale wyswobodziłam nadgarstki i nogi. Ciekła po nich krew, ale nie bolały - po prostu wiedziałam, że zaraz się zregenerują. Wstałam, a dziewczynka stanęła za mną i próbowała przestać płakać, ale za bardzo się bała. Próbowałam rozerwać resztki łańcuchów, ale nie miałam czasu. Rozerwałam tylko ten z lewego nadgarstka. Kapturki krzyczeli, ale nie wiedziałam co, moje zmysły były tak otępiałe po czasie spędzonym tutaj, że nie rozumiałam. Miałam tak mało siły, że trzęsły mi się ręce, ale musiałam... musiałam jej pomóc! Musiałam pomóc samej sobie. Stanęłam do walki wręcz, próbując się skupić i wchłaniać, mimo że ograniczony zasób Ethernano, unoszący się w powietrzu. Mieli przewagę - czterech na jedną, w dodatku na skraju wyczerpania.

- Mocarna Pięść Smoka Chwały! - krzyknęłam i uderzyłam z prawego sierpowego całą czwórkę przeciwników naraz. Dwóch padło, a reszta trzymała się na nogach. - Krwisty Pazur Smoka Strażnika! - kolejny cios, który zadał obrażenia jednemu. Padłam na kolana ciężko sapiąc. Trzęsłam się z wyczerpania.

- Odpocznij... - szepnęła mi na ucho dziewczynka. Wyszła przede mnie i przyjęła postawę bojową.

- *Ma drewnianą protezę lewej nogi... Biedna.* - pomyślałam, jak mogłam wcześniej wtedy nie zauważyć?! Jestem głupia.

- Centauria Nōtre! - krzyknęła i uderzyła pięściami z góry na dół, a później otworzyła dłonie i rozwarła ręce, ukazując klatkę piersiową. Z jej oczu biło światło, a napastników przeszła fala uderzeniowa. Atakująca przymknęła oczy i zaczęła się chwiać na nogach. Od razu do niej podeszłam i w ostatniej chwili udało mi się ją złapać. Objęłam ją skrzydłami i zamknęłam ją w nich. {[Podobnie jak Szczerbatek Czkawkę pod koniec 1 części]} Byłam na skraju wytrzymania. Położyłam się na tej lodowato zimnej podłodze i przytuliłam Młodą twarzą do mojego serca. Było mi strasznie zimno, tym bardziej że byłam naga, bo ta szmata się porwała, ale to nawet lepiej już tak bardzo nie boli.

- *Masz żyć! Zaraz będziesz bezpieczna! Wierzę, że moi przyjaciele już tu idą. No dalej, nie poddawaj się!* - prosiłam w myślach Młodą, trąc jej rękę. Czasami miałam wrażenie, że jest zimniejsza niż ta cholerna podłoga. Nagle do pomieszczenia weszło kilka osób... chyba siedem, nie wiem, obraz się kręci. Mam czarne plamki przed oczami, widzę cienie kilku osób. Ktoś złapał mnie za głowę i próbował ocucić. Nie dawał rady, coraz bardziej odlatywałam. Zabrano mi z objęć dziewczynkę.

Jak stałam się Wróżką || Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz