4. Pobudka moi kochani!

545 31 3
                                    

- Jestem Alison, z Gajeelem znam się od dziecka. Miło mi Cię poznać Lily.

- Hej Alison,a jak to się właściwie stało, że trafiłaś do gildi?

Poczułam jak oczy zrobiły mi się szklane... aż zaczęłam płakać.

- Czemu płaczesz? Powiedziałem coś nie tak?

To nie tak, że byłam zła na Gajeela, że poruszył taki temat. Nie. Po prostu przed oczy wróciły mi te straszne obrazy. Acnologia. To ON jest temu wszystkiemu winien. Broniąc miasto byłam po połowie winna zniszczeniu miasta i 14 wiosek w obrębie 10 km... łącznie z zabiciem ludzi... tylu niewinnych ludzi przeze mnie zginęło. Dalej mam cholerne wyrzuty sumienia... a Kitsune i Uta zawsze przy mnie byli i mnie wspierali. Kitsune to moja najlepsza przyaciółka. Śliczny czarny Exceed z puszystym ogonem. Jej złote oczy pięknie kontrastowały z jej czarnymi skrzydłami. Poddana wielu trudnościom życiowym o podłożu rasistowskim. Przechodziłam przez to samo... Kiedy zobaczyli Kitsune było, a że to kot ze skrzydłami - inne oznacza dziwne, niebezpieczne i nienormalne, późnej kiedy pojawili się Exceedzi było, a że ona dziwna, nienormalna, inna niebezpieczna bo ma inny kolor skrzydeł. Mnie spotkało to samo.
Kiedy już dobiegłam do lecznicy bez zastanowienia otworzyłam drzwi wpadłam jak burza, a tam spotkałam na oko trzynastoletnią dziewczynkę z długimi niebieskimi kucykami spiętymi po bokach głowy. Obok niej na stołku stała biała Wyższa. Dziewczyna ma wielką moc - wyczułam to. Stała nad Kitsune z zamkniętymi oczami, wyciągała przed siebie ręce i chyba rzucała jakieś zaklęcie. Jej kotka spojrzała na mnie, a w tym samym momencie trzynastolatka przestała, wzięła głęboki oddech i spojrzała na mnie.
- Hej, jestem Wendy. - uśmiechnęła się tak uroczo, że wydawało mi się, że zaraz tam padnę na atak słodyczy.
- Aleś ty urocza. Jestem Alison, co przed chwilą robiłaś z moją Kitsune?
- Pomagałam jej wyzdrowieć. Widzisz mam dar lecznia i moc Smoczego Zabójcy. Ty chyba jesteś nowa, prawda? Nigdy wcześniej Cię tu nie widziałam, a w gildi jestem już jakiś czas.

- Tak - podrapałam się po karku- niecałe pół godziny temu dołączyłam. Mirajane mi o Tobie opowiadała.

- Naprawdę? Masz piękne skrzydła.

- To? - zapytałam lekko unosząc lewe skrzydło- Mnie też się podobają, ale były też obiektem moich łez. Kiedyś miałam z ich powodu kompleksy, ale to już przeszłość - teraz są moją dumą. Dzięki nim czuję się jeszcze bardziej unikatowa, mimo to uważam że każdy z nas jest inny - oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Chodzi mi o to, że drugiej takiej osoby pod względem charakteru nie spotkasz.

- Masz rację. - Wendy uśmiechnęła się do mnie.

- Umm...

- Uta!!

**** Tymczasem u Gajeela***

- Eechh... Kobiety...

- Co kobiety? Co kobiety?!!

- Jeszcze Ty, Lily?

- No co jeszcze tak siedzisz? Biegnij za nią!

- Grhhh... - Gajeel leniwie się obrkręcał, żeby łatwiej mu było wyjść aż w końcu nie zainterweniował Lily - uderzył go mieczem w głowę - No już idę! Już idę!

Gdy Gajeel poszedł...

- Jezu, co za idiota.

**** Wracamy do Alison ****

- Uta!!

- Cooo.... mmmmm....

- Dzięki Bogu, że się obudziłeś. Wiesz jak się o Ciebie martwiłam? - powiedziałam to śmiejąc się przez łzy szczęścia. Trzymałam go w ramionach i nie przestawałam tulić, mimo tego że był ledwo przytomny. Odkleiłam się od niego i powiedziałam. - Nigdy więcej nie rób mi takich żartów! To wcale nie było śmieszne głupku! Aale i tak Cię kocham.

- Alison... - wtedy do pomieszczenia wparował Gajeel. - Kto to jest? Masz dziecko?! Z kim?! Kiedy? Dobra... nie wnikam... Nie było mnie tu.

Kiedy Gajeel już miał przejść próg pokoju ją podeszłam do niego i wytargałam go za kołnierz jego kamizelki na drugi koniec korytarza.

- Powiedz, że ty tylko udajesz takiego debila.

Jak stałam się Wróżką || Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz