10. "Tworząc przy tym przepiękne lodowe wzory..."

262 22 0
                                    

Cóż można powiedzieć o takim momencie ...

Mam szczęście, że nie mogę wniknąć w głowę Em, bo to byłaby istna tragedia.

Lepiej jednak wróćmy do historii ...

Jack spojrzał zmieszany na siostrę, nie zwracając najmniejszej uwagi na fakt, że leży na nim piękna dziewczyna.

- Em ... Do pokoju, bo zarobisz grzeszek i Mikołaj nie przyniesie ci prezentu !

Brązowe oczy dziewczynki dziennie pojaśniały, rozbłysły. Jednak nikt tego nie zauważył, a brunetka zdążyła się oddalić i tyle ją widziano. Tymczasem "para" nadal leżała w jajkach.

- Ummmm... - zaczął chłopak, nadal leżała na nim blondynka. Ta patrzyła na niego cóż... Niezbyt przyjaźnie.

- Mógłby pan ze mnie zejść. - powiedziała ostro, a jej brwi ułożyły się w wystrój gniewu. No niestety ... Nasza Elsa nie przywidziała jednej sprawy.

- Przepraszam ... ale to chyba ty leżysz na mnie i nie jestem żaden pan. - rzekł ironicznie, ponownie się uśmiechając. Blondynka spojrzała z ukosa na białowłosego, po czym zaczerwieniła się z lekka.

- Przepraszam... Jack. - wstawszy, rzekła, próbując strzepnąć "kurz" z koszuli nocnej. No cóż... Ten niby kurz okazał się być NADAL resztkami jajek.

- Chyba jajecznicy z tego nie będzie, a jak już to byłaby skwaszona. Rozumiesz? - zaśmiał się, nadal leżący na podłodze Frost, jednak Elsa nie dostrzegała w tym nic śmiesznego. Ten zauważając to szybko wstał i chwycił dziewczynę za rękę.

Déjà vu? Jakiś impuls? Zero. Tylko to dziwne przeczucie, że tak powinno być. Skierował się w stronę jakiegoś pokoju, a wepchnąwszy tam siebie i ją, starannie zamknął drzwi.

Ta zdziwiona przyglądała się chłopakowi, który nadal ociekał jajkami. Podszedł do szuflady i czegoś tam szukał.

W międzyczasie Elsa podpierała drzwi, penetrując swym wzrokiem pomieszczenie. Pokój w którym się znajdowali... Był jakby to ująć... W stylu szpitalnym. Na szafce nocnej jak i na podłodze walały się puste opakowania po lekach i wymiętolone kartki z receptą.

Ten widok budził u wszystkich żal i współczucie. Choć niekoniecznie u wszystkich.

Wzrok blondynki nadal spoczywał na szpitalnym łóżku, przesuwając się nie co dalej. Szafka. Zdjęcia. Dziewczyna oderwawszy się od drzwi, powędrowała do etażerki, na której prezentowały się zdjęcia rodzinne.

Elsa przyglądała im się długo chwilę. Były to te same zdjęcia, które oglądał Jack. Nic, a nic się nie zmieniło. No może poza...

- Masz. - Jack podał oszołomionej Elsie czysty granatowy sweter zrobiony na drutach i czarne spodnie od dresu.

- D-Dzięki ? - powiedziała, jakby ponownie była małym dzieckiem i nie wiedziała co powiedzieć. Kompletnie ją zatkało. Wtem chłopak zamknął szufladę z trzaskiem, odwracając się do blondynki.

- Słuchaj ... odnośnie Emmy... Jakby to powiedzieć... - naciągał białowłosy, drapiąc się po karku, spuścił wzrok na doł, skupiając go na swoich papciach, które owe dziwnym zrządzeniem losu ... Były w kształcie króliczków. - Nie bierz tego na serio ... Chociaż to pierwszy raz kiedy jakaś dziewczyna przypadła jej do gustu. - powiedział i jeszcze bardziej się zaczerwienił.

"Zaraz ... Co ja powiedziałem ?" - zadał sobie pytanie białowłosy.

- Znaczy ... Po tym wszystkim... Ja ... - dorzucił, chociaż to i tak nie wiele wyjaśniało, z tego co naprawdę chodziło mu po głowie. Jack jeszcze bardziej się zaczerwienił, jednak podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę. Ona patrzyła na niego, jakby widziała go nie pierwszy raz ... Znaczy, patrzyła na niego o wiele pewniej niż przed kawiarenką. Niż wtedy kiedy ją złapał, ochraniając przed upadkiem na bruk. Zauważając jednak jego wzrok na sobie, blondynka odwróciła się w stronę zdjęć.

"Dawno, Dawno Temu" - Jelsa Fanfiction [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz