"Usta czerwone jak krew"

55 3 0
                                    

Snow ciężko dyszala. Od niedawna miała problemy z bezdechem. Jakby znowu kęs zatrutego jabłka znajdował się w jej gardle. Nie było to przyjemne uczucie, jak dawno, dawno temu, jak wtedy czy teraz. Nigdy nie było przyjemne. W końcu udało jej się dojść do drzwi mieszkania. Powoli przekręciła kluczyk w zamku i ociezalym krokiem wkroczyla do holu niewielkich rozmiarów, po czym przeszła do sypialni. Rzuciła się na łóżku. Nie przejmowała się nawet faktem, że nie zdjęła swoich niebieskich szpilek, ani beżowej marynarki, czy chociażby nie zmyła makijażu.
W momentach bezdechu, zawsze leżała w bezruchu. Udawała martwą. I o dziwo tylko to pomagało. Żadne inhalatory na astmę czy maski. Tylko bezruch. Leżała tak z kwadrans, może nawet dłużej, ale nie chciała się ruszyć. Nie potrafiła. Ile razy już miała takie ataki? Około czterdziestu, zawsze w przeciągu wiosny, kiedy kwitły wiśnie odkąd skończyła trzynaście lat. Natomiast gdy poznała Guntera - księcia z jej opowieści, wszystko ustało. Znowu mogła oddychać swobodnie. Niestety lata później podczas kolacji w jego dwudzieste-piate urodzony, on poprostu jej powiedział, że przestał wierzyć. Oczy miał wtedy czarne. Nie brązowe jak kora drzewa, tylko, czarne jak smoła. Opętał go i była tego pewna teraz. Jednak wtedy. Wtedy nie wiedziała nic, o Blacku. Teraz wiedziała aż za dobrze. Kolejne minuty leciały i uciekały. Snow nie ruszyłaby się jeszcze jakis czas, gdyby nie dzwonek telefonu na komodzie. Kobieta automatycznie podniosła się do pozycji siedzącej, po czym chwyciła telefon. Sprawdziwszy, kto dzwoni, odebrała.

- Panie Wolf?

...

"Dawno, Dawno Temu" - Jelsa Fanfiction [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz