8. "Twarde lądowanie ... Znowu ?"

376 27 4
                                    

  Dni za dniami mijały, a z nimi minął tydzień.

Impreza urodzinowa Ani. To był ten dzień.

Solenizantka wstała szczęśliwa, gdyż jej urodziny wypadały w sobotę. Przepiękną słoneczną sobotę. Ustaliły z siostrą, jednak że żadnych prezentów przez imprezą nie będzie. Na śniadaniu Elsa wyglądała na nieco przygnębioną. Młodszą nic nie obchodziło prócz imprezy, prezentów oraz przepysznych naleśników, które zaserwowane były na śniadanie przez Els.

- Anno. - odchrząknęła starsza przy śniadaniu. Nie była w stanie nawet zjeść przepysznego, idealnie przyrządzonego naleśnika z dżemem. Zeszłej nocy prawie nie spała, miała jakiejś dziwne wrażenie,że ktoś stał nad jej łóżkiem całą noc. Anka spojrzała mimo woli na siostrę. Jej oczy były opadnięte, usta suche niczym pustynia na Saharze, a zaplątaniec, który kończył się kokiem z tyłu głowy, powoli się rozpadał. Czarne jeansy rzadko kiedy były prane, widać było to po dziurach, zaś błękitny sweter z nadrukiem "Reading is my superpower", która miała wielką plamę od kawy na brzuchu. Szczerze powiedziawszy, był to cud, że w ogóle stała na nogach.

- To dla ciebie. Chyba nie dam rady być na twoich urodzinach. - wychrypiała, podając siostrze miętowe pudełeczko z bordową, jedwabistą wstęgą. Ruda powoli i ostrożnie odwiązała czerwoną wstążkę i otworzyła pakunek. Jej oczom ukazała się przepiękna bransoletka.

Przepiękne sześciokąty, w których malowane na zmianę były słonecznik, a płatek śniegu.

Annie zakręciła się łezka w oku. Zapadła grobowa cisza.

- Chyba nie pójdę na twoje urodziny. - wyszeptała po dłuższej chwili Elsa, której samotna łza spłynęła po policzku.

- Czemu ? - zapytała zdezorientowana ruda.

- Nie mam już osiemnastu lat ... Nie nadaję się do twojego towarzystwa. -mówiła, kładąc swój i tak nie brudny talerz do zmywarki.

Anka po raz kolejny dotknęła biżuterii, miała jakiejś dziwne przeczucie. Wrażenie, że Elsa powinna tam być. Na jej urodzinach, z nią. Z wszystkimi.

- Elso ... Ty musisz tam być. Ja chcę, żebyś tam była. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się serdecznie do siostry. Nie udawała, to była prawda. Chociaż była dla niej nie znośna, a czasem nawet okropna, to nie chciała zostawić starszej siostry samej, a gdyby jej tam nie było. To tak jakby ona odeszła ... razem z nimi.

Blondynka uśmiechnęła się słabo.

Czekały je co najmniej dwie godziny przygotowywań.

W końcu od czego są siostry ?

Ciemne niebo wstąpiło na sklepienie. Księżyc nadal nie pojawiał się na niebie.

Przyjęcie odbywało się dystyngowanym hotelu, który został wynajęty jeszcze przed śmiercią rodziców dziewczyn.

Tu właśnie w sali balowej hotelu Tipton poznali się Agdar i Idun.

Z opowiadań jakimi karmili swe malutkie córeńki, było to miejsce niezwykłe. Pełne magii.

Tak też zostało do dzisiaj.

Ściany sali balowej były pokryte przepiękną szarą tapetą ze srebrzystymi akcentami, w norweskie wzory. Na nich natomiast wisiały wielkie obrazy warte co najmniej dwadzieścia tysięcy. Na wschodniej i zachodniej ścianach nie było nic po za wejściem na balkon i olbrzymimi oknami, które wzorowane były najprawdopodobniej na zamkach z Europy północnej z okresu renesansu. Na ścianach, stare kinkiety zwykle paliły się świece, jednak tej nocy były bezużyteczne.

"Dawno, Dawno Temu" - Jelsa Fanfiction [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz