goodnight | 10

264 54 32
                                    



ashton z trudem podniósł się z łóżka po prawie nieprzespanej nocy i słońce,które wyszło zza chmur pierwszy raz od kilku dni zaczęło go irytować, podobnie jak wszystko, co dzisiaj wejdzie mu w drogę.

podszedł do szafy i wziął z niej swoje czarne rurki, z przecięciami na kolanach i szarą koszulkę, nie zawracając sobie głowy spojrzeniem na jej wzór.

minął sypialnię caluma, starając się stawiać jak najcichsze kroki.nie miał ochoty widzieć go dzisiaj, po prostu nie był gotowy na rozmowę z nim.może faktycznie powinien lepiej poznać luke'a, zanim stanie on na drodze między nim i calumem?ale ashton czułby się  głupio, gdyby po czterech dniach znajomości zaczął wypytywać luke'a o jego przeszłość i zamiary.

wszystko co robił tego ranka było mechaniczne i zanim się obejrzał, siedział na miejscu pasażera w samohoodzie caluma.

brunet westchnął już po trzech minutach jazdy w ciszy i położył rękę na dłoni ashtona.blondyn spojrzał na niego.

-ashie, wiem,że to może być dla ciebie trudne i niezrozumiałe i wydaje ci się,że kłamię, bo pewnie już naprawdę polubiłeś luke'a.rozumiem to,przepraszam za wczoraj, nie powinienem był mówić ci co możesz robić i dobrze, spotykaj się z lukiem i rób co chcesz.ale pamiętaj, że on złamie ci serce i wtedy ja złamę mu żebra. -uśmiech na chwilę rozjaśnił twarze obojga. - tylko proszę, bądź ostrożny i nie daj mu się sprowadzić na sam dół.

ash uśmiechnął się i kiedy calum zatrzymał samochód przed jego pracą, przytulił go bardzo mocno.


ashton założył bluzę z kapturem i zarzucił go na głowę, zanim zgasił światło w studiu i z kluczami do niego w dłoni wyszedł na zewnątrz.dreszcz zimna przebiegł mu po plecach, kiedy próbował trafić kluczem w dziurkę, żeby zamknąć drzwi.dzisiaj do niego należał ten obowiązek, bo niall wyszedł wcześniej.

kiedy w końcu mu się udało i chciał się odwrócić,by zadzwonić po caluma,poczuł dwie duże dłonie na swoich biodrach i zimny oddech na karku.nie kontrolował się kiedy krzyknął i chciał uderzyć osobę za nim, ale został uciszony miękkimi ustami na swoich.niebyło to jednak nic poza ich zetknięciem.

-twoje usta smakują słodko – ashton rozpoznał luke'a w momencie w którym się pocałowali i miał ochotę walnąć go w tył głowy i przytulić jednocześnie.wystraszył go cholernie, ale ash się troszkę za nim stęsknił.

-luke, nie wiedziałem, że przyjedziesz- ashton przybliżył się do blondyna i schował głowę w zagłębieniu jego szyi, oplatając go ramionami w talii.hemmings był po raz pierwszy przytulany w ten sposób, w uroczy i słodki sposób.z wahaniem schował ashtona w swoich objęciach i pokochał trwanie w tej pozycji.

-nie wiedziałem, czy masz prawo jazdy i martwiłbym się, gdybyś musiał wracać sam, więc przyjechałem- wzruszył ramionami, kiedy ash w końcu się od niego odkleił.

  co prawda miał dzwonić po caluma, ale po co miał go kłopotać, kiedy luke mógł go podwieźć?ashton pomyślał, że dobrym będzie kłamstwo, że podwiózł go jego szef.będzie czuł się na pewno strasznie źle nie będąc szczerym po dzisiejszej rozmowie,ale to tylko podwózka,a on zrobi dramę.

ashton bez wahania wsiadł z lukiem do samochodu, ale był tak zmęczony po pracy,że niemal od razu oparł głowę o szybę i blondyn zachichotał, kiedy ash kilka razy uroczo chrapnął.


dwadzieścia minut potem byli na miejscu i luke położył dłoń na udzie ashtona, mając nadzieję, że to go obudzi, ale na nic.potrząsnął kilka razy jego ramionami, ale ashton albo miał cholernie twardy sen albo był naprawdę zmęczony.luke nie poinformował go wcześniej, że ma zamiar go zawieźć do siebie, a nie do caluma,więc wzruszył tylko ramionami i wziął go na ręce.może nie ważył on tyle ile piórko, ale dla hemmingsa byłoto praktycznie nic i nie mógł powstrzymać tego, że kąciki jego ust powędrowały ku górze, jak ashton wtulił się w niego nieświadomie.

kopniakiem otworzył drzwi i zamknął je za sobą na klucz,co było naprawdę trudnym zadaniem, tak samo jak to, żeby wymacać i zapalić łokciem włącznik światła.niemal się nie zabił o porozwalane po całym domu ubrania, ale udało mu się zanieść ashtona do jego sypialni.

położył go na łóżku i woah, ten chłopak miał naprawdę twardy sen.

nie mógł spać w ubraniu ale luke nie był na tyle śmiały, żeby go rozebrać kiedy spał (chociaż miał naprawdę brudne myśli).po kilku minutach wahania po prostu zdecydował się na coś,co miał nadzieję, że zadziała.

zawisł nad chłopcem na wyprostowanych łokciach i schylił się,żeby obdarować jego szczękę licznymi muśnięciami ust.oblizał je,kiedy spojrzał na wargi ashtona i złączył je na chwilę, a jego zdziwienie, kiedy ash zaczął nimi poruszać,było ogromne.

nie przestawał jednak i opadł na chłopaka.łatwo było kiedy luke dostosował się do ust ashtona,po prostu nimi poruszali i czuli w sobie coś przyjemnego,a kiedy irwin pociągnął delikatnie za dolną wargę blondyna,na chwilę się od niego oderwał.

-odpuść sobie prysznic,jesteśmy bardzo zmęczeni..rozbiorę cię,okej?-hemmings właściwie nie oczekiwał odpowiedzi, bo po prostu przeciągnął jego koszulkę przez głowę i zaczął majstrować przy rozporku od spodni.

-luke? Chcesz..? - ashton był speszony i po prostu rumienił się bardziej niż kiedykolwiek, ale blondyn tylko wzruszył ramionami.był naprawdę napalony na tego uroczego chłopca, ale nie chciał go stracić, wystraszyć.

-nie, przepraszam, ash.. poczekam aż będziesz gotowy, nie chcę byś myślał, że robię to tylko dlatego.ale chcę żebyś spał w bokserkach, jak wtedy.i od kiedy, do cholery, nie śpisz? - luke wbił palec w jego dołeczki, kiedy uśmiechnął się zadziornie.

-w połowie zauważyłem, że nie jedziemy do mnie, ale nie chciało mi się wstawać i czekałem na twój ruch – wzruszył ramionami i sam rozpiął swój rozporek, opuszczając spodnie w dół i śmiejąc się, kiedy luke warknął na jego śmiały ruch.

irwin nadal leżał pod hemmingsem i oboje skłamaliby, jeśli powiedzieliby, że ani trochę ich to nie podniecało, w ciemnym pokoju, widząc swoje twarze tylko za sprawą słabej lampki, którą luke całkiem przypadkiem zapalił.

sypialnia była w domu luke'a najczystszym pomieszczeniem i pachniała przyjemnie, wanilią, ashton kochał wanilię, więc wtulił się lekko w poduszkę.

-kurwa– jęknął luke, a irwin spojrzał na niego zdziwiony, ale po chwili wybuchnął śmiechem.luke niebezpieczeństwo hemmings właśnie próbował uporać się z rozporkiem i nie szło mu to za dobrze,więc ash przewrócił tylko oczami i swoimi delikatnymi palcami zaczął przy nim majstrować.blondyn był sfrustrowany, bo ash robił to powoli i delikatnie, ale czasami przejeżdżał palcami po jego penisie, który drgał.to byłoby straszne,gdyby mu teraz stanął,bo on nie chciał swojej ręki, chciał ashtona.

w końcu jednak lokowany uporał się z tym i pociągnął za szlufki jego jeansów w dół, i może trochę się zachłysnął powietrzem,kiedy przyjrzał się bokserkom luke'a.do cholery, to co w nich miał,ledwo się mieściło!

- kurwa – sapnął ashton i tym razem to luke się śmiał, chociaż to w ustach asha sprawiało, że zaczynał mieć problem, więc szybko cmoknął asha w policzek i mruknął 'dobranoc'.położył się obok chłopca i odwrócił do niego plecami, ale dla irwina to nie było problemem. Przysunął się do niego nie zostawiając żadnej przestrzeni

i owinął ramiona wokół talii wysokiego chłopaka.

- puść mnie – warknął luke.

Przez głowę asha zdążyło przebiec kilka milionów myśli, co zrobił źle i miał niemal łzy w oczach przez te słowa i przez ton, jakimi wypowiedział je hemmings.był przede wszystkim zdezorientowany, ale nic nie pobiło jego zdziwienia kiedy  luke odwrócił się, sam go objął, tak, że głowa ashtona opierała się o jego klatkę piersiową i mruknął do jego ucha, żeto on będzie go zawsze chronił.

___

not today

the light behind your eyes ; lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz