love is blind | 13

241 42 16
                                    



Ashton poczuł, że ktoś podnosi go i nierównym krokiem zaczyna przemierzać plażę i jęknął cicho, bo było mu tak wygodnie i zawsze był kłębkiem marudności po wybudzeniu z dobrego snu.

Nie chciał dać komuś znać, że się obudził bo miał nadzieję, że to Luke go niesie i nie miał absolutnej ochoty, żeby samodzielnie dojść do samochodu.

Uchylił jedynie powieki i rozciągnął ustaw szerokim uśmiechu, widząc znajome błękitne oczy i lekko zadarty nos, po czym znowu próbował zasnąć, ale głos Luke'a mu w tym przeszkodził.

- Wiem, że nie śpisz, frajerze i ignorując fakt, jak bardzo będę tęsknił za twoim ciepłym tyłkiem w moim łóżku, ty i Calum chyba musicie sobie coś wyjaśnić, więc odwiozę Cię do domu.

Blondyn pokiwał głową, będąc zbyt zmęczonym na zastanowienie się, skąd Hemmings znał jego przyjaciela i wtulił się w koszulkę Luke'a (a potem fotel i jego bluzę), ponownie zasypiając.



- Oh, okej, po pierwsze wyjdź z mojego domu, koleś, po drugie, co kurwa tu robisz – Luke zmarszczył nos na słowa jakimi został powitany po pierwszych krokach w korytarzu Ashtona, który nadal spokojnie spał w jego ramionach.

Przewrócił lekko oczami i wziął między zęby swój czarny kolczyk, nie do końca wiedząc, co powinien powiedzieć.

Calum stał kilka centymetrów od niego, z umięśnionymi, skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami i rozstawionymi w rozkroku nogami, unosząc pogardliwie brwi. Miał na sobie szarą koszulkę i bokserki, a jego włosy były w naprawdę nie artystycznym nieładzie. Luke skłamałby cholernie, mówiąc, że nie był atrakcyjny, ale on po prostu bardzo się zmienił. Kiedy łamał jego serce, był słaby i miał dosłownie zero mięśni w swoim delikatnym, słodkim ciele, oczy zawsze błyszczały mu podekscytowaniem na jego widok, podczas gdy teraz mierzył go niechęcią – i niczym więcej.

- Po prostu go odwiozłem, wyluzuj, i nie bądź zły na niego za mnie. Odniosę go do sypialni i mnie nie ma, w porządku? - Hemmings naprawdę miał zero ochoty na jakąkolwiek słowną sprzeczkę, zwłaszcza, że miał pewne wyrzuty sumienia.

Miał na myśli, wiedział, że skrzywdził Caluma i wiedział, że to było przyczyną dla której Hood był teraz zupełnie inny. Przybrał masy mięśniowej, wydawał się opanowany, chłodny. Przebrnęło mu przez myśl, że teraz nie będzie już tak naiwny, ale miał ochotę się za to uderzyć, bo brzmiał uh, sukowato.

Był ciekawy, czy Calum opowiedział dokładnie Ashtonowi co było między nimi, ale wolał nie pytać, na prawdę chciał już wrócić do domu.

Gęste, ciemne brwi niższego chłopaka zmarszczyły się, jakby nad czymś myślał, a kilka minut potem po prostu wyciągnął ramiona i spojrzał ponaglająco na Luke'a.

- Daj mi go i jedź do domu, wyglądasz jak dosłowne gówno a policja na pewno wyczuje procenty, skoro ja je czuję, chociaż zatykam nos kiedy jestem w twojej obecności. Poważnie, kiedyś skopę Ci tyłek za to, że wiozłeś mojego przyjaciela po pijaku o drugiej w nocy – mruknął i jęknął, czując ciężar Irwina, ale poprawił jego pozycję i prawdopodobnie uderzył Luke'a, zatrzaskując za nim drzwi i prawdopodobnie obudził Ashtona, zrzucając go na swoje łóżko i przytulił go, wzdychając głośno.




- Ashton, podnieś tyłek, Luke do ciebie przyszedł

the light behind your eyes ; lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz