calum | 11

217 42 26
                                    



Ashton w momencie, w którym jego oczy się otworzyły, poczuł głęboki zawód, będąc samemu w łóżku. Podziękował w duchu osobie, która zasłoniła rolety, dzięki czemu promienie słońca nie skrzywdziły jego oczu w ten sam sposób, w jaki robiły to w jego domu. Poczuł się wyspany, ale jednocześnie pomysł opuszczenia ciepłego, wygodnego łóżka nie był dla niego szczególnie atrakcyjny, więc ziewnął tylko i z uśmiechem chwycił leżący na szafce nocnej telefon Luke'a. Nie miał pojęcia, gdzie może się podziewać chłopak, ale słyszał krzątaninę na dole i podejrzewał, że przygotowywał sobie śniadanie.

Ku zaskoczeniu i radości Irwina, telefon nie miał blokady, dzięki czemu mógł bez problemu zacząć grać w Temple Run, która od pewnego czasu była jego dużym hobby.

Nie minęło jednak pięć minut, kiedy musiał zapauzować grę przez przychodzące połączenie. Nie czuł się dobrze, odbierając od numeru zapisanego jako 'patrick', bo w końcu to był telefon Luke'a i on nawet nie spytał, czy może go sobie wziąć. Nie powinien odbierać i to czuł, ale jednocześnie był bardzo ciekawy, a w końcu mogło to być coś ważnego, prawda?

- Halo? - odchrząknął cicho, kiedy poranna chrypa dała mu się we znaki i drgnął, kiedy po drugiej strony usłyszał przeciągły jęk. Skrzywił się i odsunął lekko słuchawkę.

- L-luke, myślę o tobie, chcesz usłyszeć jak.. - Ashton szybko się rozłączył i odłożył telefon na miejsce, ale nie był ostrożny i upadł on na podłogę.Przestraszony chłopak nie usłyszał kroków Hemmingsa, wchodzącego do pokoju, kiedy próbował wymyślić swoją wersję wydarzeń klęcząc nad pękniętym smartfonem.

Blondyn zmarszczył brwi i zacisnął pięści, starając się nie nakrzyczeć na Ashtona, bo naprawdę nie chciał go wystraszyć, ale co do cholery robił z jego telefonem, i cholera, on kosztował dużo.

Ukucnął przy nim i położył dłoń na plecach Irwina.

- Co się stało? Dotykałeś mojej komórki?- starał się opanować głos i był pod wrażeniem samego siebie.Ashton byłą pierwszą osobą, przed którą się hamował, i to nie tak, że teraz zacznie usprawiedliwiać się faktem, jaki to jest on wyjątkowy. Po prostu nikt wcześniej nie zachowywał się w stosunku do niego tak jak Ash, tak jak rzeczywiście chciałby go poznać.

- Ja.. tak, przepraszam, ja chciałem tylko zagrać w grę, ale potem ktoś zadzwonił i on chyba robił to samemu sobie i mówił, że myśli o tobie i czy chcesz go usłyszeć,ale się rozłączyłem chwilę po tym, chciałem odłożyć telefon,ale.. - Ashton rumienił się, gubiąc we własnych słowach i mając ochotę się spoliczkować za jąkanie i niepewność, ale on może trochę bał się mięśni i piercingu Luke'a.

- Ale ja się nie gniewam i nie przejmuj się,po prostu zejdź na śniadanie, może nie jestem najlepszym kucharzem, ale się starałem – Hemmings uśmiechnął się i postanowił dać telefon do późniejszej naprawy, bo i tak nigdy nie użytkował go tak często, a to głupie połączenie mogło sprawić,że Ash miałby o nim złe zdanie, więc postanowił uznać sprawę za zamkniętą.

Zaśmiał się pod nosem, kiedy Ashton ubrudził kącik swoich ust czekoladowym nadzieniem babeczek(przyniosła mu je jego sąsiadka, ale chłopak nie musiał tego wiedzieć i dalej uznawać go za wspaniałego piekarza) i wytarł to kciukiem.

- Dzisiaj o osiemnastej zaczyna się impreza na plaży, liczę na to, że pójdziesz ze mną – mruknął,odkładając puste talerze do zlewu i opierając się tyłem o blat.Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i oblizał lekko wargi,wpatrując się w urocze ciało Ashtona. Luke uważał za cholernie urocze jego niedoskonałości, kilka małych fałdek, praktycznie brak jakichkolwiek mięśni i jego wielką niepewność samego siebie, kiedy rumienił się i wciągał brzuch pod spojrzeniem.

the light behind your eyes ; lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz