scars | 15

205 40 13
                                    


Luke otwierał drzwi do domu jużprawdopodobnie kilka minut, ale kiedy w końcu mu się to udało,odetchnął z zadowoleniem i pchnął mahoniowe drewno,przepuszczając Ashtona przodem. Po kilku miesiącach udało mu sięnauczyć, gdzie jest włącznik światła, więc nie musiał sięwysilać, by go odnaleźć.

- Wypiłem przed i po imprezie tyle kawy, żenie dam rady zasnąć, więc mam nadzieję, że nie liczysz na to, żedam spać tobie – mruknął ze śmiechem a Ash jedynie przewróciłoczami, poszerzając uśmiech i powędrował w głąb domu, tłumiącradosny podskok (ale to byłoby dziwne, więc po prostu nie), będącpodekscytowanym na myśl, co mogą robić.

Chłopak miał całkiem dobrą pamięć, więcpotknął się w drodze do salonu jedynie o kupki ubrań i coś,czego nawet wolał nie identyfikować. Obiecał sobie, że pewnegodnia posprząta w tym domu, bo może nie był perfekcjonistą, alelubił trochę porządek, a dobrze wiedział, że Luke nigdy się zato nie zabierze. Kiedy udało mu się przebrnąć do kanapy,zmarszczył brwi i wpadł na pewien pomysł, jednak postanowiłodłożyć to na następny dzień.

Usiadł na rogu bordowej kanapy, pełnejplam i poczekał chwilę, aż Luke do niego dołączy, krzyżującnogi w kostkach i wyciągając się wygodniej.

- Hej, gdzie miejsce dla mnie? - mruknąłwyższy chłopak i Ashton nie miał zamiaru zmienić pozycji, śmiejącsię cicho pod nosem,ale kiedy ten pochylił się nad nim i składająckrótkiego całusa, zaczął swoimi długimi palcami łaskotać jegoboki skulił się i próbował odepchnąć wszechobecne dłonie,prawie dusząc się własnym chichotem.

Kiedy Hemmings w końcu odpuścił, siadającobok niego i przyciągając go bliżej, ze swoimi rozczochranymiwłosami i niebieskimi oczami błyszczącymi w świetle księżyca,stanowczymi, szorstkimi dłońmi i uroczym, zadziornym uśmiechem,Ashton miał ochotę go przytulić. Był tak strasznie piękny i dotego miał w sobie coś, co przyciągało Ashtona jak magnes,zastanawiał się, jak zabrnęli aż tutaj, do słodkich uśmiechówi łaskotek, od czasu w którym Luke był tylko chłodnymnastolatkiem.

Irwin poczuł dłonie Luke'a na swoichbokach, wędrujące coraz wyżej, malujące małe okręgi na skórzepod koszulką i jego dotyk był tak onieśmielający, tak delikatny,że nie przejmował się nawet swoimi fałdkami, które Hemmings napewno teraz wyczuwał. Zastygł w bezruchu, czując gęsią skórkęna karku, kiedy blondyn chwycił jego policzki i nim zdążył sięzorientować, jego usta zaatakowały te Ashtona.

Poczuł się zakłopotany na początku, niewiedząc co robić, rozkoszował się po prostu słodkim smakiem wargLuke'a, na których wyczuwał ciasteczka i kawę. Uniósł kącikiust, ponieważ wolał to od chłodnej mięty i papierosów, to byłoinne.

Potem ich wargi delikatnie się poruszyły –Ashton starał się idealnie naśladować poczyniania Hemmingsa –poczuł w swoim brzuchu wybuchające uczucie i zdał sobie sprawę,że on w tym związku jest białą dziewczyną, ale olał chwilowątą myśl.

Czuł na swojej skórze delikatny zarostLuke'a, na wargach jego kolczyk, słodki smak ust, na policzkachdłonie i po chwili zapominając o ośmieszeniu, oblizał jego dolnąwargę.

Na tym to się zakończyło, bo odsunął siętrochę, rumieniąc i czując w sobie potrzebę przepraszania go. Onpo prostu nie całował się nigdy w ten sposób i bał się, żeLuke pomyśli, że jest frajerem, źle całuje lub on po prostuopowie swoim znajomym, że jest w tym tak bardzo zły, albo co jeślijego oddech nie był najlepszy? Szczotkował zęby dokładnie przedimprezą, ale..

- Jesteś taki niepewny, nie całowałeś sięnigdy, prawda? - wyższy blondyn uśmiechnął się szeroko,przygryzając na chwilę kolczyka i bawiąc się nim, a potemwyciągając rękę, by odgarnąć kilka niesfornych kosmyków zczoła Ashtona. Nie mógł się powstrzymać, wyglądał teraz jakzawstydzony szczeniaczek i Luke po raz pierwszy w życiu pomyślał okimś, jako o uroczym.

Widział w oczach Irwina, że myśli nadodpowiedzią i odwraca wzrok i on był po prostu pewnym, że jestjego pierwszym pocałunkiem. Mieli to już wcześniej, ale dzisiejszycoś między nimi zmienił. Coś znaczył.

- Oh, jestem tak dumny z bycia twoim pierwszym– mruknął i przejechał palcami po jego policzku, ale zarazotrząsnął się i położył dłonie na kolanach. - Możemy zagraćw tą grę z pytaniami, z tego twojego babskiego filmu.

Oczy Ashtona zaświeciły się i fuknąłlekko, coś w stylu "nie udawaj, że nie znasz tytułów,ponieważ lubisz ten film tak samo jak ja", ale potem usiadłtrochę wygodniej i zaczął myśleć nad pytaniem.

To było naprawdę trudne, bo nie chciałmarnować swoich pytań na coś głupiego lub prostego, po prostunieznaczącego, więc zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, ażw końcu jego wzrok padł na wytatuowane ramię i uśmiechnął sięlekko, widząc między nimi cytat (będący jego dziełem).

- Opowiedz mi o znaczeniu swoich tatuaży.

Chociaż Luke wyglądał na tego typowegofaceta z tatuażami, które zrobił w wieku młodzieńczego buntu,pijącego co piątek do nieprzytomności i to wszystko, to, cozdobiło jego skórę nigdy nie nie miało sensu. Uśmiechnął sięlekko, słysząc to, ponieważ wiedział, że Ashton mógł gozrozumieć. Mógł zrozumieć, wyglądał na tego, który rozumie,jeśli ukrywasz siebie.

Chwycił za krańce swojej koszulki i uniósłją ku górze, po chwili rzucając ją w kąt pokoju, oraz sięgającdłonią do małej lampki. Uśmiechnął się słabo i wziął rękęAshtona do swojej, przykładając opuszki palców do swoich żeber,na którym obaj wyczuli małe wypukłości i drugi chłopak wiedział,że to były blizny.

Wzdrygnął się, ale nie odsunął i dopieropo bliższym przyjrzeniu, ujrzał małe, ozdobne literki na każdymbiałym śladzie. Pocieszające było, że były stare i choć nie dokońca zagojone, to jednak Luke miał już zły czas za sobą. Tak musię przynajmniej wydawało.

- Every scar build my throne? - wymamrotałAsh, mrużąc oczy i unosząc brwi. Znał to skądś, ale niepamiętał skąd, mimo, że cytat bardzo mu się spodobał. Podobałamu się ogólna idea ozdabiania swojego ciała małymi, aleznaczącymi tatuażami i starał się nie myśleć, co nakłoniłoLuke'a do pocięcia swojej pięknej skóry.

- Wtedy bardzo to polubiłem, udało mi siępodnieść i myślałem, że jestem szczęśliwy i silny, myślałem,że cierpienie i blizny, które miałem zbudowały mnie silniejszym,ale po prostu siła to jedyne, co miałem – Luke uśmiechał siędo siebie na wspomnienie tego wszystkiego i jego głos w kilkumomentach drżał, ale miał nadzieję, że Ashton zrozumiał, comiał na myśli.

Kiedy ośmielił się rzucić mu spojrzenie,widział zafascynowanie z jakim śledził wzrokiem każdą małąbliznę i literkę na niej, aż po chwili niepewności i ciszyprzysunął się, a Luke zdrętwiał, niepewny jego zamiarów. Iprawda była taka, że nawet on miał w swoich oczach łzy, czującdelikatne pocałunki Irwina na pamiątce po swoich demonach, a kiedyskończył je całować, przytulił go mocno.

I to wystarczyło im na dzisiaj, zasnęli wswoich ramionach i Hemmings myślał przez chwilę o tym wszystkim,kiedy poczuł ciepły oddech Ashtona na swojej klatce piersiowej.

On nigdy nie był dobrym towarzystwem i poczułsię niepewny tego, czy powinien zwodzić starszego chłopaka. Lukenie wierzył w miłość, ale wiedział, że Ash zaczynał czuć coświęcej. Zastanawiał się, czy powinien brnąć w to dalej, miałnadzieję, że im się uda, bo on naprawdę go lubił.

Ale też naprawdę nie lubił siebie i nie byłpewien, czy właśnie nie przegapia czasu, w którym odsuwając sięw cień, zostawiłby Ashtona skrzywdzonego, a nie złamanego.


the light behind your eyes ; lashtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz