Początkek

225 10 3
                                    

-Clara wstawaj bo się spóźnisz do szkoły!- krzyknęła mama.
-Ugh, jeszcze nie... Jeszcze.. Chwile- odpowiedziałam przez ziewy.
-Wstawaj albo nie zjesz śniadania.
-Dobra, już idę...
Przeciągając się leniwie wstałam i pognałam do łazienki.
-Boże wyglądam jak szop.- powiedziałam do siebie.
Usłyszałam walenie do drzwi.
-CZEGO?!-krzyknęłam
-Mama powiedziała że jak za 5 sekund nie zejdziesz to dostaniesz lanie, pośpiesz się chce mi się siku!- powiedział Alan.
Alan to mój 7-letni brat.
Jest drobnym chłopczykiem z ślicznymi, niebieskimi oczkami i lśniącymi blond włosami.
Ma oczy i włosy jak tata.
Takie Śliczne!
Ja i mama mamy tylko inny kolor oczu i włosów
Fiołkowe oczy i czarne włosy.
Moja cera jest bardzo blada no i mam mocno zarysowane kości policzkowe a do tego czarne dosięgające do bioder włosy.
Wiele osób uważa mnie za anorektyczkę. Ale to nie jest prawda! Potrafię pochłonąć całą zawartość lodówki! A to że nie tyje tak bardzo to jeszcze ułatwia sprawę.
Mój tata natomiast jest blondynem, podchodzącym do 40-stki (tak jak moja mama) zrzędliwym biznesmenem.
Na brak pieniędzy nie mogę narzekać.
Mieszkamy w cholernie dużym domu. Czasem czuje się w nim naprawdę samotnie.. Nie jestem z tych co potrzebują wiele do szczęścia.
Mi wystarczy tylko moja rodzina.
Ale się zamyśliłam...
Która to godzina ?
7:10.. Ah, jeszcze wcześnie.
Szybko wzięłam prysznic, zapominając o tym że mój brat miał naprawdę pilną potrzebę.
Umyłam się i ubrałam, następnie popatrzyłam jeszcze ostatni raz do lustra aby zobaczyć jak wyglądam.
Przyglądając się prawie dostałam zawału gdy bez żadnej przyczyny lustro się rozbiło.
-Cholera.. !
Kawałek szkła wbił mi się w dłoń.
To było przerażające.
Spojrzałam jeszcze raz na lustro...
Zamarłam.
Ktoś za mną stał.
Patrzył się na mnie.
Poczułam zimy oddech na moim karku a przez ciało przebiegły dreszcze.
-Kur... - zająkałam z przerażenia.
Odwróciłam się.
Nikogo nie było.
Poczułam czyjaś rękę na swoim ramieniu.
Wydarłam się na całe gardło i wybiegłam z łazienki.
-Clara?!- krzyknęła mama.- Co się stało?!
-Nie, nie, nic. Zobaczyłam pająka..- skłamałam.
-Aaa, tata zaraz się nim zajmie. Chodź już zjeść.
Grzecznie pomaszerowałam do kuchni.
Co to do cholery było?
Duchy przecież nie istnieją... A może to Alan robił sobie żarty?
Albo to tylko moja wyobraźnia.
-Tak.. Wyobraźnia.-pocieszałam się w duchu.
-Clara ! DLACZEGO LUSTRO JEST ROZBITE?!- wydarł się tata.
-Ja... Em.. Spanikowałam, uderzyłam o lustro a ono i się zbiło?...-próbowałam kłamać.
Niezbyt mi to szło.
-Nic ci się nie stało?- zapytała mama
-Nie, tylko trochę się pokaleczyłam w rękę. Ale wszystko już dobrze.- uśmiechnęłam się.
-Dobra bierz plecak i wynocha !- zaśmiała się mama.
-Dzięki.. Wiesz.
-Haha!-zaśmiała się.
Przez całą drogę do szkoły próbowałam zapomnieć o całej sytuacji w łazience.
W sumie udało mi się to.
Gdy byłam już przy bramie do szkoły podleciała do mnie Amanda.
Moja przyjaciółka z przedszkola.
-Hej.- powiedziałam smutno.
-Co taka przygnębiona?- zapytała
-Nic, denerwuje mnie to że mamy tyle sprawdzianów w tym miesiącu.-skłamałam.
-A masz racje. Też mnie to wkurza.
Westchnęłam.
-Oo zobacz kto idzie.- wskazała na wysokiego blondyna.
To Derek. Moja miłość z 6 klasy podstawówki aż do.. Eh.. Chyba do teraz.
Chłopak pomachał do mnie.
Odwzajemniam gest. I poszłam dalej.
-Co taka mizerna dziś. Zawsze to już leciałaś się z nim witać.
-Nie mam ochoty.- wzruszyłam ramionami.
Wchodząc do szkoły szybko mój humor jeszcze bardziej się pogorszył.
Czuć było stres połączony z depresją na kilometr.
Wbiłam wzrok w podłogę i ruszyłam do klasy.
Nie zdziwiłabym się gdybym na kogoś wpadła.
Ale jednak udało mi się przejść dystans bez mniejszych problemów.
Usiadłam w pierwszej ławce w środkowym rzędzie, moje miejsce w lewym rzędzie przy oknach ktoś zajął a dziś nie miałam ochoty z nikim się kłócić. Więc odpuściłam.
Do klasy wszedł nasz wychowawca. To dziwne ale zazwyczaj nie bywa w szkole o takiej godzinę. Zazwyczaj przychodzi gdzieś po 9, jest naszym wychowawcą i nauczycielem od W-F.
Nie był to jakiś mega przystojniak ani nic. Taki przeciętny facet w wieku średnim. No.. Mimo swojego wieku był całkiem sprawny.
Z uśmiechem na ustach oznajmił nam że jutro do klasy oraz szkoły dojdzie 2 nowych uczniów, dziewczyna i chłopak.
Czyli w sumie będzie nas już 28.
Ciekawie jacy są. Oby nie jakieś depresyjne dzięcioły.
Wychowawca sobie poszedł a klasa pogrążyła się w rozmowie na temat nowych.
Zaczęłam coś rysować w zeszycie gdy poczułam znowu zimny oddech na karku. Nie mogę się ruszyć.
W głowie słyszałam tylko ciche śmiechy.
Popadam w paranoje ?!
Uh..To tylko moja wyobraźnia.
Znowu odzyskałam czucie w całym ciele, wzięłam torbę i wybiegłam z klasy zostawiając za sobą zdziwione oczy innych uczniów i nauczycielki.
Wbiegłam do łazienki. Obmyłam szybko twarz lodowatą wodą.
Czułam że ktoś mnie obserwuje.
Odwróciłam się. Natychmiast tego pożałowałam.
Nade mną stała wysoka czarna postać.
Która tak szybko jak się pojawiła rozpłynęła się w powietrzu.
CHOLERA!
MAM ZWIDY ?! CZY POWINNAM TO LECZYĆ?! POMOCY!
Przerażona upadłam na podłogę i pogrążyłam się w gorzkim płaczu.
Poczułam czyjaś dłoń na moim mokrym policzku.
-Nie chciałem Cię wystraszyć.-powiedział męski głos.
-Co do..-zająkałam się.
-Jestem Lucas, miło mi poznać.
Podniosłam wzrok.
Był to chłopak o czarnych włosach które beztrosko opadały mu na oczy.
Jego oczy były tak mocno niebieskie że aż dochodziły pod kolor biały.
Byłam zbyt przerażona by coś powiedzieć.
Podniosłam się z podłogi.
-Ty.. Nie.. Chciałeś, m..mmnie. Wystraszyć!?- mówiłam przez łzy.
-Uspokój się Clara.-pogłaskał mnie po głowie.
-Skąd ty do cholery znasz moje imię?! I z jakiej racji wszedłeś do damskiej toalety ?! I co tu się dzieje !!!- wydarłam się.
-Jestem Lucas Phanto. Jestem tu z rozkazów twojego ojca.
-Mojego...ojca? On przecież.. Niemożliwe.
-Aa.. Sądzisz że ten staruch to twój tata?Oo grubo się mylisz.
-Co..?- spojrzałam na niego.
-To nie jest twoja rodzina.
-To jest moja rodzina ! Moja mama, tata i młodszy brat!
-Ciężka z Ciebie dziewczyna..-westchnął.- A teraz chodź.-złapał mnie za nadgarstek
-Nigdzie z tobą nie idę!- wyrwałam się.
-Więc wolisz siłą?
Nie mogłam się ruszyć, kolejny raz! Ten paraliż był o wiele bardziej bolesny. Każda próba ruchu budziła niesamowity ból.
-Więc idziemy.
Czułam jak mnie podniósł, spanikowałam.
Nie zważając na ból udało mi się wyrwać z jego objęć i uciec.
-Jak ty to...?! niemożliwe !- zdziwiony zaczął pościg.
Uciekałam tak szybko jak tylko nogi mi pozwalały. Nie zwracałam uwagi na ból który robił mi każdy ruch ciałem.
Chce do domu! Do domu!
Poczułam zimną ciecz na nogach.
Co jest.. !
Moje nogi zaczęły się rozpływać.
Kur.. To boli!
Zaraz.. To na pewno iluzja !
Ruszyłam w dalszą ucieczkę.
-Co z nią nie tak!! Powinna dawno zwijać się z bólu.- krzyknął czarnowłosy.
Biegłam tak szybko jak mogłam.
Odwróciłam się zobaczyć gdzie czarnowłosy. Nie było go..
-Aa, później się tobą zajmę- usłyszałam głos w głowie.
Dobiegłam do domu. Bez zastanowienia wbiegłam do środka i pognałam do pokoju zamykając się na klucz..
Na całe szczęście nikogo nie było w domu.
Jestem wykończona.
Zaraz... Zasnę.
******************
To za mną pierwsza część :333

DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz