Idę przed siebie, nie wiem gdzie ale idę.
Niewiele się zmieniło podczas mojego pobytu w Valterii. Jedyne co widzę to że padał deszcz.
-Clara!- krzyknął znajomy głos.
Natychmiast się odwróciłam.
Nie, NIE.
To on... Kłamca i gwałciciel... Cholerne bydle.
Zaczęłam ucieczkę na co jak zwykle zareagowałam bólem w klatce piersiowej gdy tylko byłam blisko tego śmiecia.
Nie dałam się bólowi i biegłam dalej.
Niestety on był szybszy, nie zdążyłam się nawet obrócić a zostałam przybita do ziemi.
Trawa delikatnie musnęła mój policzek po czym wyschnęła i stała się czarna.
-Przestań się rzucać bo zaraz cały las zniszczysz!- krzyknął.
No ciekawe jak on by się zachował gdyby był w mojej sytuacji.
-Odwal się zboczeńcu!- kopnęłam go w piszczel.
Nawet go to nie ruszyło...
-Posłuchaj mnie- powiedział spokojnym tonem.
Uspokoiłam się.
-Przepraszam, rozumiesz?! Przepraszam...ja..ja NIE CHCIAŁEM...-zaczął płakać.
Jego ciepłe łzy powoli spływały z jego policzków następnie spadając na moje.
Nie wiem co mam o tym myśleć.
Może jestem głupia, ale... Szkoda mi go, może on naprawdę żałuje tego ci zrobił.
Puścił mnie.
-Uciekaj..- powiedział.- Nie pozwolę żeby twój ojciec Cię dopadł..
-A co będzie z tobą?- zapytałam.
-Najwyżej mnie zabije- uśmiechnął się.
Wstałam i popatrzyłam na niego.
Jego oczy są pełne łez, w dodatku jest czerwony jak burak.
To słodkie..
Znowu ruszyłam przed siebie, nie wiedząc gdzie iść.
Nie... Nie mogę przecież go od tak zostawić.
Przecież moja... Niby mama zawsze mi mówiła żeby pomagać ludziom bez względu na wszystko. Może źle to zrozumiałam?
Ujęłam te jego głowę w swoje ręce i pocałowałam go w czoło.
-Co ty...- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Nic- przytuliłam go.
W miejscu gdzie go pocałowałam pojawiła się malutka biała plamka, która za chwilę zniknęła.
Nawet nie miałam ochoty zastanawiać się co to było..
Trzymaliśmy się w takiej pozycji kilka minut.
-Muszę jeszcze przeprosić mojego brata.- powiedział odsuwając się.
-Tak..
Chwilę ciszy przerwał mój brzuch, a raczej żołądek który domagał się nakarmienia.
Nie wiem dlaczego tak postąpiłam, nie powinnam go przytulać. Ani się do niego zbliżać. Ale czułam... Czułam że on żałuję. Czułam jak bardzo chce abym mu wybaczyła.
-Jesteś głodna?
-Trochę..
-Chodź, zjemy coś.- złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
Nasze ciała znowu się złączyły a on tylko cicho zaczął mi dziękować.
Lucas..*******Azyt*******
Długo tak nie dam rady, nie mogę po prostu sobie odpuścić, że od tak odeszła a ja nawet jej nie zatrzymałem. No debil jestem..
Czułem się przy niej.. Jakbym w końcu znalazł rodzinę... Kogoś bliskiego. Kogoś kogo chce chronić za wszelką cenę.. I co? Zawaliłem po całej linii..
I tak nie dam rady przejść przez te zasraną barierę.
I jakim cudem jej moce działały tutaj.. Przecież to jest niemożliwe..******Clara******
-Ale się najadłam...- westchnęłam.
-Zjadłaś więcej ode mnie... Nie dziwię Ci się- zaśmiał się Lucas
Jako że on jest demonem i ma nadprzyrodzone zdolności to nawet potrafi sobie jedzenie sprawić na życzenie... Fajnie ma.
Zaczęłam się mu przyglądać. Jego oczy... Zmieniły kolor.. Nie były już błękitne.. Nawet w jednym procencie. Były czarne jak smoła.
Wiele razy zwracałam uwagę na ogromne wybrzuszenie na plecach, ale nie miałam odwagi zapytać co to.
Dosyć, ciekawość wygrała. Kiedyś zginę przez nią marnie...
-Co to?- wskazałam na wybrzuszenie.
-Skrzydła- powiedział obojętnie.
-Wcześniej ich nie miałeś
-Owszem miałem, ale ukryłem. Wiesz.. Po wyjściu z Valterii moce wracają a wraz z nimi ujawnia się wszystko co zostało ukryte.
Jedyne co zdążyłem ponownie zataić to rogi.. Później wyczułem twoją obecność i nie zdążyłem z resztą. Wiesz w ogóle co to jest Valteria?A więc to on tam był... I to jego wyczuł Azyt.
-Em.. Nie wiem..- skłamałam.
-Nie chce mi się tłumaczyć.. Mogę ci pokazać.- wstał i wyciągnął do mnie rękę.
-Nie trzeba..
-Owszem trzeba.- uśmiechnął się.
ALE SIĘ WKOPAŁAM..
-Mówię serio.. Jestem wykończona.. Nie mam ochoty tam iść..-powiedziałam.
-No dobrze.. Pójdziemy kiedy indziej- uśmiechnął się.
Zachowujemy się jakby nic się nie stało... To dobrze czy źle?
Możliwe że jeżeli znowu mu zaufam to skończy się źle.
-Gdzie się teraz udamy?- zapytałam.
-Bezsensowna podróż po całym świecie Ci pasuje?- spojrzał się w niebo.
Podróż po całym świecie?!
To wspaniale...
-Żartujesz sobie? Oczywiście że pasuje!- rzuciłam mu się na szyję.- Ale skąd weźmiemy na to wszystko pieniądze?
-Jestem demonem do cholery. Żarcie mogę sobie sprawić to z pieniędzmi też nie będzie żadnego problemu... Ba! Nawet dom mogę postawić !
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć byłam już ponad ziemią.
Niesamowity widok.
Ale zaraz... Jak ja się unosze?!
-Nie panikuj!- krzyknął Lucas.
-Hę?- spojrzałam na niego.
-Inaczej stracę nad Tobą kontrolę. A chyba nie chcesz runąć w dół?
-Nie... Nie chce.
Takiej lekkości nigdy nie czułam.
Chciałam by było tak już zawsze.
Żebym na zawsze była lekka i wolna.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zauważyłam że ja się w ogóle nic nie pisze po zakończeniu rozdziału.. (i tak nikt tego nie czyta)
No cóż... XD
Mam nadzieję że się spodobało, trochę krótki rozdział no ale moja wena wyjechała na wakacje..
CZYTASZ
Demon
Fantasía17- letnia Clara Miller oddana pod opiekę ludzkiej rodziny, pilnowana przez demona z rozkazu jej ojca. Co zrobi gdy dowie się kim naprawdę jest? Czy porzuci człowieczeństwo ? --------------- Chętnych zapraszam do czytania :33