Wrócił.

69 7 0
                                    

*BIP BIP*
-Wstawaj śpiąca królewno.-powiedziała spokojnie mama.
-Hmm- przeciągnęłam się leniwie na łóżku.
Dzisiaj piątek, błagam mamo odpuść mi.
-Mamo, brzuch mnie boli.- próbowałam symulować. 
-Nic z tego, idziesz i tak czy siak.
-Kur...-syknęłam pod nosem.
Na całe szczęście mama nie usłyszała i spokojnie udała się do kuchni.
Na ten tydzień mam już dosyć jakichkolwiek zajęć. Chce posiedzieć w domu i oglądać telewizje.. Ale nie ma na to szans.
Wstałam powoli z łóżka i sięgnęłam po najbliższy dezodorant, ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie.
Na stole były już przygotowane jajka sadzone i herbata.
-Smacznego.- westchnął tata.
-Wzajemnie- próbowałam być miła.
O tej porze nie mam ochoty dla nikogo być miła, nie miałam zamiaru okazywać choć trochę uprzejmości.
Na podłodze leżał mój spakowany wczoraj plecak z książkami.
Poszłam jeszcze szybko umyć zęby i przeczesać włosy.
Dziś o dziwo były posłuszne i wyglądały całkiem dobrze. Na wszelki wypadek popryskałam je suchym szamponem aby nadać im trochę więcej objętości.
Byłam gotowa do wyjścia. 
Złapałam leniwie za plecak i wyszłam z domu.
Droga do szkoły ciągnęła się niemiłosiernie długo, każdy przechodni wyglądał jakby szedł na własną egzekucje.
Uczucie stresu znowu sięgnęło zenitu.
Między ludźmi nie było żadnych emocji, jedynie lekkie sztuczne uśmiechy przeplatały się między depresyjnymi wyrazami twarzy.
'Ludzie to naprawdę dziwny gatunek'- pomyślałam.
Do szkoły została ostatnia prosta.
Spojrzałam się w stronę tej okrutnej prostej.
Siedzieli tam najzwyczajniej menele.
Nie pozostaje mi nic innego jak ich ominąć i przejść przez ulice.
Jakby mnie zaczepili to nie ręczę za siebie, nie mam humoru na głupie zaczepki. A zwłaszcza pijanych debili.
Wolnym krokiem ruszyłam przed siebie.
Przechodziłam przez ulice. Nie zwróciłam uwagi nawet na to czy ktoś nie jedzie.
W tym momencie mogłam jedynie pożałować że tego nie sprawdziłam.
Nie zwróciłam nawet uwagi a już byłam po drugiej stronie ulicy.
Mam farta.
Wchodzę do szkoły, zaczyna się katorga.

****po lekcjach****
Zawaliłam sprawdzian z geografii, i pokłóciłam się z babką od chemii. Świetnie.
Bez słowa wyszłam z szkoły i po prostu ruszyłam w stronę domu.
Te żule nadal tu siedzą. Czyli zostaje droga przez ulice.
Tym razem sprawdziłam czy ktoś nie jedzie. Więc nie ma szans na wypadek.
Usłyszałam głośne trąbienie.
Czarny samochód zatrzymał się idealnie pod moimi stopami..
Kurwa...!
Ale bym miała przesrane.
Przeprosiłam kierowcę i przebiegłam przez ulice.
Cholera... Ja serio mam farta!
Dalej dotarłam bezpiecznie domu.
-Nigdy nie zginiesz-usłyszałam głos w głowie.
-Co do..- odwróciłam się,
Kto to?
Dobra mam tego wszystkiego dość! Nie mam głupich schiz.
-DAJCIE MI SPOKÓJ-krzyknęłam na cały głos.
Na szczęście w domu nikogo nie było.
Przed oczami ukazała mi się ta sama czarna postać którą widziałam w toalecie.
Nie czułam strachu.
Nic nie czułam.
-Cześć Claro..
-To.. ty...- nie mogłam wydusić z siebie słowa.
Ciepłe uczucie spokoju przeszło przez całe moje ciało.
To on... To Lucas.
-Czego chcesz?- próbowałam brzmieć obojętnie.
-Stęskniłem się, nie można?-szeroko się uśmiechnął.
-Jasne...-westchnęłam.
Lucas przechadzał się po pokoju jakby nad czymś myśląc.
-Nad czym tak myślisz ?- zapytałam.
-Nad Tobą.
Zdziwiło mnie to.
-Całowałaś się ostatnio z tym pedałem.
-Skąd wiesz ?!
-Byłem tam.- podrapał się po karku.
-Więc to ty- wpadłam w śmiech.
Nie wiem co było w tym śmiesznie ale po prostu było.
Lucas jakoś się nie śmiał.
Był zdenerwowany  a jego tęczówki nabrały  ciemnego koloru.
Popchnął mnie na łóżko.
-Co ty odwalasz ?- zaczęłam się wiercić.
-Myślisz że to śmieszne ? Całujesz się z innymi...
-A nie mogę?
-Nie.
Gdy zaczął się do mnie przybliżać spanikowałam i uderzyłam go z całej siły w twarz.
-Jezu przepraszam...! - natychmiast pożałowałam swojej decyzji.
-Nic mi nie jest, ale jesteś silna..
-Przepraszam.
Przyłożył swoją rękę do mojego policzka.
-Nic się nie stało. -pogłaskał mnie po poliku
-Huh... - zrobiłam się czerwona.
Znowu się przybliżył, tym razem nie stawiałam oporu. Pocałował mnie lekko w policzek i odsunął się.
Stałam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć. Byłam zaskoczona całą tą sytuacją..
-Jesteś słodka.
Chwile słabości są okropne.

DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz