Normalność

93 8 0
                                    

Minęły dwa tygodnie od 'zniknięcia' Lucasa, nie tęskniłam za nim, nie znałam go nawet.
Ale przynajmniej prowadzę normalne życie i prawie zapomniałam o tym co się działo.
Nie potrzebuje o tym pamiętać.
Nie wiem dlaczego ale ostatnio wszystko się układa, szkoła, rodzina.
Wszystko jest idealne.
Nawet zebrałam trochę wielbicieli.
Bardzo się z tego cieszę.
Aa.. Zapomniałabym.
Muszę przygotować się na oprowadzanie nowych uczniów.
Tak.. Mieli być w naszej klasie a przełożyli to wydarzenie na następne 3 tygodnie.
Gdyby pojawili się następnego dnia nie musiałabym sobie zatruwać nimi dupy.
Czemu każdy klasowy obowiązek musi spadać na mnie? Mamy przewodniczącego i zastępcę.
A ja jestem 'zwykłym' uczniem.
Mimo tego...zrobie to i będę miała z głowy, nie ma co się spalać nad tym.
Zbieram się do szkoły.

****15 minut pózniej*****
Na wejściu do szkoły wzięłam głęboki oddech i wbiegłam do szatni.
Nie było nikogo z mojej klasy. Naprawdę, nie było nikogo.
Szybko się przebrałam i podążyłam do klasy.
Nikogo nie było. Jestem za wcześnie ?
Zaraz który jest dzisiaj ?!
Nie... Nie wierze.
Dziś wycieczka.
Nie zapłaciłam za nią.. Więc raczej nie jadę.
Pewnie jestem przyłączona do innej klasy.
Zaraz się muszę się dowiedzieć.

****kilka minut pózniej****
Zostałam przydzielona do klasy C, klasy kujonów i bogatych zadufanych w sobie dzieci.
Cóż, pierwszą lekcją był u nas polski.
W mojej klasie byliśmy zupełnie do tyłu z materiałem, więc w sumie... Nic nie umiałam. Oby mnie nie brali do odpowiedzi.
-Hej- odezwał się głos.
Odwróciłam się.
Siedział za mną jakiś blondyn.
-Hej?-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jesteś na złej stronie.- wyciągnął się przed siebie i przewinął mi stronę.
Natychmiast zalałam się rumieńcem.
-Jestem Matt, a ty to...?
-Jestem Clara, Clara Miller-podałam mu rękę.
Miał śliczny uśmiech, a jego oczy były koloru brązowego.
-Ile zostajesz w naszej klasie?- zapytał.
-Jeden dzień, dziś moja klasa ma wycieczkę...a ja zapomniałam zapłacić.- westchnęłam.
-Cóż, jesteś zmuszona spędzić cały dzień ze mną.-poprawił się na krześle.
-Nie mam nic przeciwko.- uśmiechnęłam się.
Poczułam powiew wiatru... Który lekko potargał moje włosy.
Pewnie przeciąg.
Szum wiatru w uszach był kojący.
Zawsze pomagał mi się skupić.
Moje zamyślenia przerwał Matt.
Nawet nie zauważyłam kiedy się do mnie dosiadł.
-Ej, co robisz po szkole?-zapytał.
-W sumie, nic ciekawego- odpowiedziałam obojętnie.
-Więc już masz co robić-zaśmiał się
-Słucham?- spojrzałam na niego.
-Pójdziesz ze mną gdzieś po szkole?-zapytał.
-Ehh.. No okej-zarumieniłam się.

Po zakończonych lekcjach, jak wcześniej umówiona z Mattem poszliśmy do najbliższej kawiarni.
Zamówiłam herbatę i czekałam aż zacznie się rozmowa.
-Więc... Opowiedz mi o sobie-zaczął.
-Co mogę powiedzieć ?...-wbiłam wzrok w kubek herbaty.
-Hmm... Wszystko ?- uśmiechnął się.
-Nie jestem zbyt ciekawą osobą. Może ty coś powiesz?- próbowałam jakoś odciągnąć od siebie uwagę.
-Jestem Matt Ferk, to już wiesz. Gram na skrzypcach od 3 klasy podstawówki. Nic więcej nie ma ciekawego.
-Grasz na skrzypcach ?- zaskoczył mnie.
Chłopak przypominający z wyglądu typowego 'Bad Boya', gra na skrzypcach. Bardziej spodziewałam się gitary lub coś w tym stylu.
-Zagram kiedyś dla Ciebie.- złapał mnie za dłoń.
Znowu powiew wiatru, tym razem mocniejszy.
Nim się obejrzałam Matt leżał na podłodze.
-Cholera.- złapał się za bark.
-Nic Ci nie jest?- zapytałam udając przerażenie.
-Nie, tylko że nie wiem nawet jak to się stało.
-Musiałeś się zachwiać.
-Najwyraźniej.

Rozmawialiśmy jeszcze długo.
Niestety nadszedł czas pożegnania.
-W takim razie, widzimy się jutro.-nachylił się do mnie.
Jego usta dotknęły moich.
Poczułam jak jego dotyk przeszywa całe moje ciało, nie mogłam się ruszyć. Po prostu wczułam się w moment.
Złapał mnie talii i jeszcze mocniej przycisnął do siebie.
Nagle coś odepchnęło mnie od niego.
-Co jest? Nie podoba Ci się?-spojrzał na mnie smutno.
-To nie ja...- zdezorientowana cofnęłam się jeszcze trzy kroki.
Popatrzyłam na niego.
Był przerażony, drżącym palcem wskazał na mnie.
Powoli się odwróciłam.
Stała za mną ta sama czarna postać co w toalecie. Lucas?
To był on, czy może jakiś inny kolega... ?
-Ja spadam... - powiedział i rzucił się w ucieczkę.
Nie zdążyłam nic powiedzieć a Matt'a już nie było.
Nie czułam strachu. Znowu się odwróciłam.
Nikogo nie było... Dziwne.
Mimo tego ruszyłam do domu.
Nie chciałam o tym myśleć. Nie miałam na to ochoty.
To co się stało rzuciłam w zapomnienie i po prostu wróciłam do domu.

****kilka minut pózniej****
Wchodząc do pokoju zauważyłam kwiaty na moim stoliku.
-Mamo, co to za kwiaty?!- krzyknęłam.
-Kupiłam Ci, chciałam jakoś dodać uroku do twojego pokoju.
Piękna głęboka czerwień, kocham róże. I kolor czerwony.
Dlatego to mój ulubiony kwiat, dostałam cały bukiet od mamy.
Naprawdę dobrze mnie zna.
Ostatnio gdy tata kupował mi bukiet to dostałam jakieś nudne i nieciekawe polne kwiaty.
Róże to co innego.
Jest w nich coś czego nie ma w innych kwiatach, a ich kolce dodają im tajemniczości oraz jeszcze większego uroku.
Długo bawiłam się płatkami tego pięknego kwiatu. Przeplatałam w palcach i głaskałam.
Nagle zadzwonił mi telefon.
Dźwięk rozległ się po całym pokoju więc trochę się wystraszyłam.
Szybko odebrałam.
-Halo?- zaczęłam.
Cisza...
Smętna cisza.
Rozłączyłam się. Może ktoś robi sobie żarty.
Wstałam i otworzyłam okno.
Zimne powietrze potargało moje włosy. Spojrzałam się na ulice.
O tej porze jest tu pełno ludzi, każdy próbuje szybko wrócić do domu i odpocząć, arogancko przepychając się przez tłumy ludzi.
Ludzie to głupie stworzenia.
Ale czy mogę to mowić należąc do tego gatunku? Prawdę mówiąc nie jestem w pełni człowiekiem.
Więc ten gatunek jest mi w połowie obcy ?
Ucząc się w szkole o człowieku może tak naprawdę ja wiem o nim więcej? A może mniej?
Może nie będąc w pełni człowiekiem wiem też dużo o innych gatunkach?
Jak mam się o tym przekonać ?
Jak się tego dowiedzieć?
Czasem mam ochotę po prostu to wszystko rzucić.
Zostać samotnikiem. Własnym gatunkiem.
Może istnieją inne połówki ?
Chce to wiedzieć..

DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz