1. Wielkie Sprzątanie

304 24 88
                                    

- SKRYBO !

Amadeusz wrzeszczał na cały zamek. Po chwili przez bramę władcy wszedł skryba i zapytał spokojnym głosem.

- Pan wzywał ?

- A co nie słyszałeś to jeszcze raz. SKRYBO !

- Słucham panie.

Amadeusz podniósł kartkę i podał ją swojemu pracownikowi mówiąc.

- Co to jest ?

- Hmmm... kartka ?

Zapytał skryba żartobliwym głosem.

- Ale co na niej jest do cholery napisane ?

Skryba zerknął na kartkę mówiąc.

- Wielkie Sprzątanie mój panie.

Amadeusz wstał od swojego biurka i rozejrzał się po komnacie wymieniając.

- Stwardniałe pudełka po pizzy, krzywa wieża z brudnych skarpet, grzyb i pleśń które prowadzą ze sobą wojnę na poziomie średniowiecza, odpadający tynk ze ścian, wysuszone wielkie plamy po ketchupie, majonezie i co to kurwa jest ? Po prostu chaos.

Skryba spojrzał na Amadeusza podejrzliwie z zapytał.

- Co władca robi ?

- Wymieniam rzeczy jakie będzie musiała ogarnąć Darwira.

Skryba odchrząknął.

- Panie to nie jest to opowiadanie.

- Racja. To wezwij inną osobę odpowiedzialną za sprzątanie.

Sługa spojrzał na szkielet demona w kącie na którym robaki grały w pokera.

- Może z tym być mały problem.

Amadeusz uderzył parę razy głową w biurko po czym wyprostował się z uniesionym palcem mówiąc podekscytowany.

- Będę musiał to posprzątać sam.

- Genialny plan mój władco.

Odpowiedział uśmiechnięty skryba.

- A ty mi pomożesz.

Dodał Amadeusz. Po tych słowach słudze zszedł z twarzy uśmiech.

- Zaiste genialne

Powiedział do siebie skryba. Amadeusz podszedł do pudełek po pizzy i chcą jeden z nich podnieść poczuł duży opór.

- A więc nie chcecie po dobroci ?

Władca wyszedł i po chwili przyszedł ubrany w strój robotnika z odblaskową kamizelką, hełmem na głowie i wielkim młotem w dłoniach. Amadeusz podszedł do pudełek wziął zamach i uderzył w opakowania po pizzy. Młot się rozsypał władca centralnych ziem patrzył na to tępym wzrokiem i po dłuższej chwili jak jego mózg się pozbierał wydał z siebie kilka słów.

- Ja pierdole, kurwa mać !

Po kilkudziesięciu minutach Amadeusz stał nad skamieniałościami z załączonym młotem pneumatycznym. Po chwili go wyłączył i powiedział do skryby.

- Po dziesięciu minutach napierdalania tym młotem przebiłem się przez pierwsze pudełko. Zawsze mogło być gorzej, a co u Ciebie ?

Skryba był ubrany w żółty kombinezon z całym osprzętem jaki noszą osoby zajmujące się usuwaniem radioaktywnych odpadów. Zdjął maskę ochronną i powiedział zdyszany.

- Po pięciu ścierkach plamy z majonezu zaczęły schodzić za pomocą tego kwasu mój panie.

- TO ŚWIETNIE !

Amadeusz - Dzień Jak Co DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz