Amadeusz spokojnie spał w swoim łóżku gdy nagle coś spadło obok niego.
- Kto śmie przerywać mój sen!
Wykrzyczał władca zapalając nocną lampkę w kształcie statku. Amadeusz zobaczył na łóżku małe dzieciątko które było bliskie płaczu.
- Nie, nie, nie.
Mówił władca machając rękami lecz dziecko zaczęło płakać i wrzeszczeć.
- DARWIRA!
Wykrzyczał władca po kilku minutach do komnaty weszła Darwira i prześwitującej koszuli nocnej.
- Panie jestem gotowa.
Powiedziało podniecona demonica. Władca podbiegł do niej z dzieckiem na rękach.
- Jesteś kobietą więc zajmij się tym dzieckiem.
Powiedział Amadeusz przekazując jej dziecko po czym wybiegł z komnaty. Darwira spojrzała podejrzliwie na płaczące dziecko i powiedziała.
- Mam nadzieje że nie jesteś jego bo w takim wypadku rozszarpie twoją matkę.
Amadeusz biegł przez korytarze i parował do komnaty skryby przypadkowo wywarzając drzwi swoja głową. Skryba wstał przerażony i zapalił lampkę. Gdy zauważył leżącego władcę który trzymał się za głowę westchnął mówiąc.
- To już trzecie drzwi które pan mi wywarza w tym tygodniu, a mamy poniedziałek.
Amadeusz pozbierał się z ziemi i pośpiesznie mówił.
- Pokój... dziecko... łóżko... lampka... Darwira... kupa...
Skryba podejrzliwie spojrzał na władce i powiedział.
- Pan chce kupę?
Nagle na ramie Amadeusza spadło dziecko.
- To.
Powiedział władca biorąc maleństwo do ręki. Skryba zrobił ogromne oczy i wydukał.
- Z-znowu?
Amadeusz wyciągnął dłoń do skryby z dzieckiem w tym samym czasie do komnaty weszła Darwira mówiąc.
- Dziecko już śpi, czy mój pan ma ochotę na...
Zamilkła gdy zobaczyła kolejne dziecko mówiąc.
- To wasze... czyli wy...
Demonica nie dokończyła bo zemdlała. Amadeusz podał dziecko skrybie i powiedział.
- Masz ją obudzić i wezwać każdego strażnika, alchemika, maga, zaklinacza, wojownika, kucharza, wszyscy mają być w głównej sali!
Na głowę Amadeusza spadło kolejne dziecko.
- Będę u siebie.
Powiedział zrezygnowany władca wychodząc z dzieckiem na głowie. Po kilkudziesięciu minutach wszyscy byli zebrani w głównej sali. Na wielkim tronie siedział Amadeusz którego trzymało się około dwunastu bobasów.
- Straż zdejmijcie ze mnie te małe potwory szczególnie te które rwą mi włosy!
Krzyknął Amadeusz, straż pośpiesznie wykonała zlecone zadanie. Władca odetchnął z ulgą gdy nagle spadło na niego kolejne dziecko. W miejscu gdzie miały być oczy Amadeusza była dziecięca pupa.
- AAAAAAA... NIC NIE WIDZĘ OŚLEPŁEM!
Wykrzyczał przerażony władca, z całej zebranej straży można było usłyszeć ciche chichoty.
- Ten kto się zaśmieje z mojej ślepoty przestudiuje księgę kar.
Powiedział władca po czym nastała cisza. Jeden z strażników podszedł do Amadeusza i zdjął z niego rozweselonego malca.
- Uratowałeś moje oczy. Dostaniesz premie.
Rzekł Amadeusz do strażnika. Bobas zaczął śmiać się patrząc na Amadeusza.
- Co chcesz zobaczyć księgę kar?
Zapytał Amadeusz malca który wciąż się śmiał. Władca spuścił zrezygnowany głowę mówiąc.
- Nieważne. BELZEBUBIE!
- Słucham Amadeusz o co chodzi?
Odpowiedział mu niski blondyn który opierał się o jedną z kolumn.
- Ty i twoi ludzie macie wyszukać tych debili którzy składają mi w te niemowlaki w ofierze. Jak już ich znajdziecie macie ich pozabijać.
Nagle na głowę Amadeusza spadły dwa bobasy. Oczy Amadeusza zrobiły się czerwone po czym wykrzyczał.
- NATYCHMIAST! A RESZTA MA ZAJĄĆ SIĘ TYMI DZIEĆMI!
Wszyscy pośpiesznie wyszli z sali by wykonać rozkaz swojego pana. Amadeusz zdjął z głowy maleństwa i patrząc na nie rzekł.
- Co ja mam z wami zrobić?
Po kilku godzinach do komnaty Amadeusza w której było mnóstwo niemowlaków przyszedł Belzebub mówiąc.
- Zadanie wykonane pozabijaliśmy wszystkich świrów
- W końcu. Dobra robota przyjacielu.
Odpowiedział Amadeusz przewijając jednego z dzieciaków. Nagle komnata zaczęła się trząść. Władca z przerażeniem spojrzał na sufit z którego zaczęły spadać niemowlaki. Amadeusz i Belzebub wybiegli szybko z komnaty, a za nimi pędziła fala dzieci. Władca złapał z deskę do prasowania która leżała oparta przy schowku i wskoczył z nią na fale niemowlaków. I zaczął na niej serfować.
- Najgorszy dzień EVER.
Po tych słowach Amadeusz trafił w okno przez które wyleciał. Amadeusz szybko zbliżał się do ziemi wymawiając pod nosem siarczyste przekleństwa. Po uderzeniu w ziemię Amadeusz obudził się z krzykiem w własnym łóżku. Rozejrzał się nerwowo po pokoju po czym spojrzał na zegarek który wskazywał trzydziestą siódmą minutę po północy.
- To tylko zły sen.
Powiedział do siebie z ulgą w głosie. Władca położył się na poduszce i obrócił się na bok. Amadeusz zamarł gdy zobaczył przed sobą niemowlaka. Bobas gdy tylko zobaczył Amadeusza powiedział.
- Mama? Pociągnął bym z cyca.
Amadeusz po raz kolejny obudził się z krzykiem w swoim łóżku i rozejrzał się po ciemnym pokoju. Władca bez namysłu wstał i podszedł do komputera, rozsiadł się wygodnie i załączył maszynę.
- Lepiej będzie jak sobie pogram w Heroes 3.
Powiedział do siebie władca zakładając słuchawki.
***
Oto kolejny rozdział. Dziękuje ReadyToFlyx za pomysł na zakończenie rozdziału. Podawajcie pomysły na kolejne rozdziały w komentarzach. Dajcie gwiazdkę i komentarz.
CZYTASZ
Amadeusz - Dzień Jak Co Dzień
FantasíaŻycie jednego z władców piekieł z mojego opowiadania "Córka Demonów". Chcesz wiedzieć kim jest i jak się zachowuje władca centralnych ziem piekieł? Jeśli tak przeczytaj to opowiadanie.