21. Trening

45 14 23
                                    

Drzwi do komnaty Amadeusza zostały otwarte za pomocą silnego kopnięcia. Władca spojrzał na drzwi w których stał zadowolony Kolosuss z puszką Pepsi mówiąc.

- Automat z darmowymi napojami jest fantastyczny.

Po tych słowach do komnaty weszła Genysis i Veretis. Amadeusz spojrzał na rodzeństwo po czym zapytał.

- A gdzie Ator?

- Tu.

Powiedział Ator wchodząc do komnaty.

- Wspaniale.

Powiedział władca naciskając guzik który uruchomił zapadnia na której była czwórka władców. Rodzeństwo Amadeusza spadało z krzykiem na co ten tylko wstał podszedł bliżej i z uśmiechem wskoczył za nimi. Cała piątka spadła na arenę z obsydianu.

- Złaźcie ze mnie!

Krzyknął Kolosuss na którym leżeli pozostali władcy.

- Dobrze że twój gruby brzuch zamortyzował upadek.

Powiedziała Genysis powoli stając na ziemi.

- Jakim cudem spadliśmy z góry? Przecież lecieliśmy w dół to jest nielogiczne.

Rzekła Veretis łapiąc się za głowę i patrząc w niebo.

- A czy w moim życiu jest coś logicznego?

Spytał Amadeusz siedząc na brzuchu Kolosussa jak na dmuchanej piłce.

- Nie za wygodnie Ci?

Powiedział Kolosuss głosem pełnym jadu po czym zrzucił z siebie brata. Amadeusz wstał z ziemi i patrząc na rodzeństwo powiedział.

- Widzę że po za Atorem i mną nikt nie wziął broni? Mówiłem że zapraszam na trening!

- Myślałam że w piciu.

Rzekła Genysis.

- Ja zapomniałem.

Wtrącił Kolosuss

- A ja nie usłyszałam że na trening.

Wyszeptała Veretis. Amadeusz spojrzał na nich jak na debili po czym klasnął w ręce. Za władcami otwarła się ściana na której były przeróżne bronie. Kolosuss bez namysłu złapał za wielki młot krzycząc z radością.

- Gdy mam w ręku ogromny młot to moje wszystkie problemy wyglądają jak gwoździe!

Genysis złapała za kościany, giętki łuk wzmacniany onyksem z złotymi zdobieniami i za skórzany kołczan z strzałami o onyksowych grotach. Władczyni przyjrzała się łukowi po czym powiedziała.

- No może to nie to samo co mój łuk, ale powinien dać radę. Przynajmniej strzały są jak moje.

Veretis sięgnęła po ognisty kostur z czarnego drewna i czerwonym kryształem na czubku zamkniętym w szponach. Skierowała kryształ w kierunku słupa treningowego, po czym za pomocą magii wystrzeliła kule ognia, która rozsadziła słup.

- Kocham magie. Skąd masz kostur?

Zapytała zachwycona Veretis. Amadeusz spojrzał na siostrę mówiąc.

- Kupiłem kiedyś od sprzedawcy artefaktów. Dobra pora na trening. SKRYBO OTWÓRZ BRAMĘ!

Skryba pokręcił głową po czym pociągnął za dźwignie która uruchomiła mechanizm. Gdy brama była już otwarta z ciemności wyszło pięć bestii każda miała dwa olbrzymie zakręcone w dół rogi, czerwony kolor skóry, potężną budowę ciała, a zamiast języka obrzydliwego węża. Żółte oczy bestii były pełne gniewu i żądzy krwi.

Amadeusz - Dzień Jak Co DzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz