- Żegnaj mamo!
Wykrzyczał Amadeusz machając ręką w stronę odjerzdzającej karocy. Gdy karoca znikła władca odetchnął z ulga i powiedział do swojego skryby z szaleńczym uśmiechem.
- Pora się zrelaksować przyjacielu.
Skryba spojrzał pytająco na władcę który dodał.
- Dzień w ogrodzie dobrze mi zrobi.
- Tak mój panie.
Odpowiedział skryba mając nadzieję że Amadeusz nie powie mu że ma iść z nim.
- Skrybo szykuj sprzęt i weź się ubierz normalnie, przecież nie pójdziesz w garniturze do pracy w ogrodzie.
Skryba zasmucił się i rzekł.
- Tak mój panie.
- Głowa do góry będzie tak fajnie jak ostatnim razem.
Powiedział Amadeusz i pobiegł do swojej komnaty. Skryba przypomniał sobie ostatnie prace w ogrodzie i rzekł do siebie po cicho.
- Oby nie.
Amadeusz wbiegł do swojej komnaty tak głośno trzaskając drzwiami, że przestraszył sprzątaczkę która właśnie myła podłogę. Władca niefortunnie wbiegł do wiadra z mydlinami i padł na podłogę.
- Nic się nie stało panie?
Spytała sprzątaczka pochylając się nad władcą.
- Nie to normalka. Lubie poleżeć twarzą do podłogi z wiadrem na nodze.
Władca polizał podłogę i powiedział z zachwytem.
- Wow z tej podłogi można jeść! Masz podwyżkę.
Po czym wstał i z wiadrem na nodze wbiegł do swojej garderoby. Po chwili władca wykrzyczał.
- PO CHUJ MI WIADRO NA NODZE DO OGRODU!?
Wtem z garderoby wyleciało wiadro. W tym samym czasie do komnaty wszedł skryba ubrany w typowy strój ogrodnika.
-Panie już ...
Skryba nie dokończył bo wiadro uderzyło go prosto w głowę. Z garderoby wyszedł Amadeusz ubrany w koszule, słomiany kapelusz i rybaczki na szelkach. Podszedł do skryby i rzekł.
- W sumie wiadro może się na coś przydać.
Gdy Amadeusz wyszedł z komnaty skryba wstał obolały i powiedział pod nosem.
- Za mało mi płaci.
Amadeusz zachwycał się pięknem ogrodu. W momencie w którym skryba przyszedł to władca leżał na trawie z zamkniętymi oczami i uśmiechem.
- Wspomnienia z dzieciństwa.
Wyszeptał Amadeusz. W stronę leżącego władcy pełznął wąż. Skryba w panice krzyknął.
- PANIE!
Amadeusz podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał pytająco na skrybę. Wtem owinęła go gadzina.
- Nagini co ty tu robisz?
Powiedział władca przytulając węża który tylko zasyczał. Amadeusz spojrzał w oczy Nagini i powiedział.
- Sasaja hassszijes.
Wąż popełzł w głąb ogrodu.
- Co władca jej powiedział?
- By wracała do swojego pana. No to pierwszy punkt to podlewanie ogrodu. Skrybo przynieś mi węża ogrodowego.
Skryba poszedł do małej szopki po węża. Gdy otwarł drzwi z wnętrza wyleciały nietoperze.
- Skąd tu się wzięły ...
Z wnętrza szopy wyłoniła się postać w czarnej pelerynie i przemówiła mrocznym głosem.
- Kto śmie zakłócać mój odpoczynek?
- Ja po węża ogrodowego.
Postać wzięła do ręki węża i rzuciła go skrybie mówiąc już zwyczajnym głosem.
- A teraz spieprzaj. Przerwałeś mi grę w pokera z robakami.
Po tych słowach postać trzasnęła drzwiami. Skryba podłączył węża do kranu i podał jeden koniec władcy.
- Skrybo puść moc wody.
Skryba odkręcił kran. Amadeusz czekał na wodę po kilku sekundach spojrzał w węża.
- Co jest?
- Pan nadepnął na węża.
Władca spojrzał pod nogi i zdjął je z węża. Po tym woda pod ogromnym ciśnieniem wyleciała prosto w twarz Amadeusza. Siła była tak ogromna że władca piekieł wyleciał w głąb ogrodu, a nieujarzmiony wąż ogrodowy lał wodą we wszystkie strony. Po chwili z ogrodu wyszedł Amadeusz w włosach miał gałąź na której było małe gniazdo.
- Dość podlewania na dzisiaj.
Powiedział władca podnosząc palec do góry. Skryba zakręcił wodę, a Amadeusz spojrzał na listę i powiedział z uśmiechem.
- Pora na posadzenie przeklętych drzew. Skrybo!
- Wiem panie nawóz i łopata.
Skryba poszedł do szopy, a władca w tym czasie szukał miejsca na posadzenie nowych roślinek.
- To będzie idealne miejsce. Idealne warunki dla drzewek.
Amadeusz patrzył na czarną ziemie na której nic nie mogło urosnąć. Gdy skryba wrócił z łopatą władca rzekł.
- To ty wykop dziury a ja pójdę po nasiona.
Amadeusz odwrócił się na piecie i ruszył w stronę zamku, niefortunnie natrafiając na leżące grabie którymi dostał między oczy i padł na ziemie. Zanim zemdlał usłyszał słowa skryby.
- No to się porobiło.
Gdy władca otworzył oczy zorientował się że leży w swoim łóżku. Zauważył służkę która wymieniała kwiaty w wazonie.
- Ej ty ile spałem?
Zapytał Amadeusz na co służka odpowiedziała ze spokojem w głosie.
- Trzysta lat.
- CO!?
Amadeusz się obudził obok siedział skryba.
- Miałeś zły sen panie?
- Ile spałem!?
Zapytał pośpiesznie.
- Trzy, cztery godziny.
Odpowiedział skryba dodając.
- Przynieść coś panie?
- Tak szklankę wody.
***
Naprawdę nie mam pojęcia jak wam spodoba się ten rozdział więc proszę o napisanie w komentarzu jak się wam podoba. Pozdrawiam.
CZYTASZ
Amadeusz - Dzień Jak Co Dzień
FantasiŻycie jednego z władców piekieł z mojego opowiadania "Córka Demonów". Chcesz wiedzieć kim jest i jak się zachowuje władca centralnych ziem piekieł? Jeśli tak przeczytaj to opowiadanie.