Dead & fictional.

5.4K 138 17
                                    

Justin POV*

- Romeo i Julia mieli trzy lata różnicy wieku, kiedy się w sobie zakochali. Oczywiście Juli ojciec był temu przeciwny. Ale co Wy o tym myślicie? - zapytał Pan Bruce siedzący na krawędzi biurka i rozglądający się wokół klasy. Oczywiście ręka Tiffany Briggs wystrzeliła do góry. Mała wie wszystko.
- Myślę, że jej ojciec miał całkowitą rację. To znaczy, co, gdybyś Ty się zakochał w kimś trzy lata młodszym? Myślę, że Romeo był pedofilem. - przewróciła oczami.
- Pedofilem? Wiek nie ma znaczenia! - stwierdziła Emma.
- Więc uważasz, że to jest w porządku, gdy stary facet zakochuje się w młodej dziewczynie? - Tiffany spierała się z nią, krzyżując ramiona. Nadchodzi walka suk.
- No, ale to były tylko trzy lata różnicy. Oczywiście byłoby dziwne, gdyby ona miała trzynaście, a on dwadzieścia pięć. Ale nie miał. Miał szesnaście lat. Trzy lata są całkowicie w porządku, a ja myślę, że wyrok ojca Juli był zbyt surowy. - Emma stwierdziła.
- Klaso, podnieś rękę jeśli uważasz, że trzy lata różnicy są w porządku. - Pan Bruce uśmiechnął się. Prawie wszystkie osoby z klasy podniosły rękę, oprócz mnie i Tiffany.
- Teraz unieście swoje ręce jeśli uważacie, że to śmieszne. - zaśmiał się, ale tylko Tiffany uniosła rękę do góry.
- Justin, nie widzę Cię, podnieś rękę. - powiedział, a wszyscy spojrzeli na mnie.
- Co sądzisz o tej sytuacji? Czy Julia była za młoda dla Romeo? - zapytał.
- Szczerze mówiąc oboje nie żyją i są fikcyjni więc mało mnie to obchodzi. - wzruszyłem ramionami powodując kilka chichotów i parsknięć, natomiast Pan Bruce przewrócił oczami, gdy zadzwonił dzwonek.
- Dobrze klaso. Chcę, abyście wszyscy przemyśleli to. Myślę o debacie na jutro. Justin, chcę żebyś poczekał. - nakazał. Jęknąłem i opadłem spowrotem na krzesło. Chaz wysłał mi oczko zanim wyszedł z klasy obok Mitch. Westchnąłem i spojrzałem przed siebie na pana Bruce, który zamknął drzwi, po czym podszed do biurka.
- Czy wszystko w porządku Justin? Wydajesz się dziwny ostatnio. - stwierdził.
- Jest w porządku. Ten temat po prostu mnie nie interesuje. Mogę już iść? - zapytałem go. Westchnął i oparł się o ławkę przede mna, dla równowagi.
- Justin, to nie jest w porządku. Nie możesz przejść przez liceum nie ucząc się niczego, ponieważ nie jesteś zainteresowany. Większość osób uważa Romeo i Julię za zabawny temat. Chodzi o miłość mniej więcej w Twoim wieku. - powiedział.
- Niektóre dzieci rzeczywiście odnoszą się do tej historii. Różnice wiekowe, zakazana miłość i takie tam. - dodał.
- No cóż. Ja nie. - powiedziałem.
Cóż. Pieprzyłem laski młodsze ode mnie, ale najmłodsza miała około 16 lat, lub coś koło tego. Myślę, że tu przebiega granica.
- Mogę już iść? - zapytałem ponownie.
- Wiesz, będziesz żałował swojej decyzji w przyszłości, Justin. - stwierdził - Jeśli nie będziesz sobie radził w szkole, nie dostaniesz się do dobrej uczelni, nie będziesz miał dobrej pracy, i nie będziesz w stanie zapewnić nic Swojej rodzinie. Twoja żona rzuci Twój żałosny tyłek i weźmie dzieci ze sobą.- Uskarżał się.
Podniosłem brew na niego.
- Nie to, że to ma związek ze mną. - wzruszył ramionami.
- Mówię po prostu, abyś dał szkole szanse, dobrze? - zapytał.
- Jasne.- skinąłem, wstając. - Do później Panie B. - machnęłem po czym wyszedłem z klasy kierując się do mojej szafki.
Za kogo on do cholery się uważa? Mówi mi czego będę żałował, gdy będę starszy. Jestem prawdopodobnie mądrzejszy od tych wszystkich osób w tej szkole. Po prostu nie robię sobie kłopotu z pokazywaniem tego. Byłbym uważany za nerda, a mój wizerunek jest dla mnie wszystkim. Rozejrzałem się po korytarzu i spostrzegłem, że jest pusty. W poniedziałki wszyscy ścigają się do stołówki. Poniedziałek oznacza Dzień Pizzy.
- Niech to. - usłyszałem kobiecy szept.
Odwróciłem głowę i spostrzegłem dziewczynę próbującą otworzyć szafkę. To zepsuta szafka. Należała ona kiedyś do kolesia o imieniu Glenn Housen. Głupi woźny z naszej szkoły nie zadaje sobie trudu, aby naprawić to gówno. Zamknąłem swoją szafkę i podszedłem do niej. Uderzyłem w nią dwa razy, ściągnąłem zatrzask i otworzyłem. Jej oczy skierowały się w moją stronę.
- Dzięki. - wymamrotała cicho.
Skinąłem głową i udałem się na stołówkę. Obejrzałem się za siebie i ujrzałem ją mocującą się z książkami wewnątrz szafki. Wszedłem do stołówki i udałem się do „popularnego” stolika jak ujął to Chaz. Zostałem zwerbowany tutaj kiedy zostałem kapitanem drużyny koszykówki.
- YO, JB. Czego Bruce chciał od Ciebie? - zapytał Chaz, mając obwieszone ramie wokół swojej dziewczyny Taylor.
Są już razem od klasy ósmej. Nie wiem jak on może mieć tylko jedną dziewczynę. To samo z Ryanem. On jest wolny, ale woli związki niż tylko pieprzenie. Ja? Pieprzę każdą dziewczynę, która jest gorąca. Chyba, że jestem pijany wtedy pieprzę każdą, jeśli jestem wystarczająco napalony.
- Po prostu gadał głupoty. - przewróciłem oczami.
Wzruszyl ramionami i wrócił do blokowania swoich ust ustami Taylor. Przewróciłem na niego oczami na co Ryan się zaśmiał.
- Koleś, może powinieneś znaleźć sobie dziewczynę? - zaproponował.
- Nie, jest dobrze. A Ty dlaczego nie? - Uśmiechnąłem się z powrotem do niego.
Przewrócił oczami i wystawił środkowy palec. Zaśmiałem się i zacząłem jeść z talerza.
- A kto to jest? - Ryan powiedział, a jego oczy przeszły z jednej strony stołówki do drugiej, za mną.
Odwróciłem się i podążyłem za jego wzrokiem. Patrzył na dziewczynę, której wcześniej pomagałem z szafką. Od kiedy to typem Ryana są.. młodsze?
- Jakiś dzieciak, któremu pomogłem wcześniej. Stary, ona jest jak dziesięciolatka.- roześmiałem się.
Przewrócił oczami.
- Nie chcę jej poznać w ten sposób. Znaczy, zobacz jej koszulkę. - zaśmiał się.
Odwróciłem się za siebie raz jeszcze, aby zobaczyć że na jej koszulce widniał napis Południowy Stratford HS. Oh, kurwa nie.
- Fuj. - Charlotte skrzywiła twarz.
- Ona pochodzi z Południowego Stratford? Obrzydliwe. - przewróciła oczami wraz z Rebeccą.
Południowe Stratford, nasza wroga drużyna koszykówki. Banda snobistycznych, bogatych dzieciaków, które myślą, że są świetne w koszykówkę, ponieważ mogą sobie pozwolić na wszystko naco ich przeprzona, bogata dusza zapragnie.
-Ona nie może nosić tej koszulki tutaj. Ona zostanie zabita! Biedny dzieciak. - Taylor otworzyła szeroko oczy współczując jej.
- Nie współczuj jej! Ona jest wrogiem. - stwierdziłem, gdy ona przeszła.
Zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła nas wszystkich patrzących na nią. Nie przejęła się tym i zajęła pusty stolik.
- Och daj spokój. Biedny dzieciak siedzi sam. Zaprośmy ją tu! - zasugerowała Taylor.
- Nie! - wszyscy krzyknęli w tym samym czasie przez co się skrzywiła.
- Pewnie jest szpiegiem lub innym gównem. - Ryan wzruszył ramionami.
- Czy Ty sobie żartujesz? Myślisz, że oni na prawdę trudzili by się,aby wysłać szpiega, żeby zobaczył jak dobrze gramy w koszykówkę? Chłopaki to jest obłęd! - Taylor obroniła dziewczynę.
Była co najmniej w dziewiątej lub dziesiątej klasie. Wyglądała na około piętnaście, szesnaście lat. Mimo to, jest kibicem Południowego Stratford.
- Jeśli nikt nie będzie na tyle miły, aby się z nią zaprzyjaźnić to ja to zrobię.- stwierdziła wstając.
- Czy Ty oszalałaś? - Chaz wykrzyknął.
- Chaz Graham Somers, nie wkurzaj mnie. - spojrzała na niego zanim odeszła do stolika dziewczyny.
- Zgadzam się. - Charlotte przytaknęła.
Przewróciłem oczami na nie. Dlaczego? Bo same są snobistycznymi sukami. Ale one nienawidzą Południowego Stratfordu tak samo mocno jak Ryan, Chaz i ja. Drużyna cheerleaderek jest tam równie snobistyczna i chamska. Jedyną różnicą jest to że oni wygrywają turnieje z cheerleadingu co roku, nie my. To samo z koszykówką. Oni zawsze wygrywają. Ale w tym roku będzie inaczej. Mogę to zapewnić.

***
Cześć! Więc jak wrażenia po pierwszym rozdziale? Postanowiłam go dodać jeszcze dzisiaj, abyście mogli stwierdzić czy opowiadanie Was choć trochę wciągnęło.
Jak myślicie? Jaka okaże się być ta dziewczyna?

* JEŚLI TO PRZECZYTAŁAŚ PROSZĘ, ZOSTAW KOMENTARZ, GDYŻ TROCHĘ ZAJĘŁO MI TŁUMACZENIE, PONIEWAŻ JEST ONO MOIM PIERWSZYM, ORAZ CHCIAŁABYM WIEDZIEĆ CZY TO KONTUNUOWAĆ *

* JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA O NOWYCH ROZDZIAŁACH PODAJ NAZWĘ TWITTERA W KOMENTARZU *

* NASTĘPNY ROZDZIAŁ MYŚLĘ, ŻE ZA TYDZIEŃ, CHYBA, ŻE BĘDĘ MIAŁA CZAS TO POSTARAM SIĘ DODAĆ SZYBCIEJ *

Boys like you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz