Dzisiejszy dzień był zdecydowanie jednym z tych bardziej nieprzeciętnych i zadziwiających. Budząc się rano, nie spodziewałam się, że w ciągu jednego dnia Nate Walters zacznie ze mną rozmawiać, co więcej - flirtować, a mi w dodatku się to spodoba. Byłam bezlitośnie zainteresowana jego tajemniczą osobowością i charakterem. Nagle naszła mnie ochota zdjęcia z jego zakrytej głowy ciemnego kaptura, który odcinał go od reszty ludzi. Chciałam ujrzeć jego perfekcyjną twarz w całej okazałości. Ciekawość niemiłosiernie wypalała mi wnętrzności. Przygryzłam wargę, tłumiąc nie dające spokoju pragnienie.
- Wiem, że ciężko się powstrzymać, ale delikatnie mówiąc, czuję, że w twojej główce tworzą się nieładne myśli. - Wzdrygnęłam się słysząc koło ucha szepczący głos Nate'a. Nie zauważyłam nawet, że się na niego zagapiłam. Znowu. - I to z moim udziałem. - Chłopak uśmiechnął się szelmowsko. Może ktoś pomyśli, że wyolbrzymiam jego urok, ale do cholery, ten chłopak był idealny. W jego oczach i całym wyglądzie było coś tak bardzo przyciągającego, że czułam, jakby moje serce było zasysane przez jego ciało. Przypomniałam sobie, że powinnam odpowiedzieć chłopakowi jakimś sensownym wytłumaczeniem.
- Ymm, ja wcale nie... - Na mojej twarzy pojawiły się szkarłatne wypieki. Gdzie się podziała dawna, śmiała Ever? Weź się w garść, dziewczyno!, upomniałam się w głowie i odchrząknęłam głośno. - Nie patrzyłam na ciebie, tak jak myślisz. Wydawało mi się po prostu, że skądś cię kojarzę, tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd. - Zatuszowałam zakłopotanie i szybkie uderzenia serca pewnością siebie i chwilę temu wymyślonym kłamstwem.
- Może ze swoich snów? - Chłopak uniósł jedną brew, oczekując odpowiedzi z mojej strony.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, Walters. - Wybroniłam się, ominęłam go i poszłam w stronę sali chemicznej, zostawiając Nate'a samego przy mojej szafce. Na myśl o tym, że zobaczę chłopaka dopiero za tydzień poczułam niespodziewane rozczarowanie, nie mogąc się już doczekać.
Okazało się, że dzieci nauczycielki chemii zachorowały i ta nie mogła dzisiaj zjawić się w szkole, więc mieliśmy zastępstwo z panią od matmy. Na szczęście pozwoliła nam zająć się swoimi sprawami, pod warunkiem, że w sali będzie panowała cisza.
Jeszcze tylko godzina z wychowawcą i koniec zajęć na dzisiaj. Moje myśli znowu obległ tajemniczy numer telefonu. Obiecałam sobie w duchu, że tego popołudnia nie położę się na łóżku choćby na chwilę. Ciekawiło mnie, skąd prześladowca zdobył mój numer i jaka jest jego tożsamość. Może to tylko koledzy próbują być śmieszni? Jedyny problem w tym, że oprócz Sam'a, nie mam żadnego innego "kolegi". To nie mógł być też przypadek, bo ten ktoś wiedział dokładnie, co robię. W sumie, to... może się tylko domyślał? W końcu większość licealistów, po skończonym dniu szkoły, ucina sobie krótkie drzemki. A taki SMS od nieznanego numeru, wywołałby też u każdego, podobną do mojej reakcję.
Stwierdziłam więc, że nie będę się przejmować nieznanym numerem dzisiejszego wieczoru. Będzie nudny, jak cała reszta zupełnie rutynowych i powtarzających się dni.
Zanim się spostrzegłam, lekcja minęła, a mi została tylko wychowawcza. Niestety, w mojej klasie nie miałam nikogo znajomego. Sam trafił do równoległej, a z nikim innym nie rozmawiałam. Nie miałam też zamiaru zmieniać swojego zdania i zagadywać do ludzi z klasy jako pierwsza. Nie zależało mi na fałszywych przyjaciółkach z pustymi mózgami, które nie mogły się codziennie zdecydować, jakie zdzirowate ubranie założyć nazajutrz.
Zwykle na godzinie z wychowawcą usprawiedliwialiśmy nieobecności lub dostawaliśmy ochrzan za pyskowanie nauczycielom, żalącym się następnie całemu gronu pedagogicznemu o naszych niegodziwych występkach. Czasem zdarzały się lekcje, na których prowadziliśmy bardzo żywe dyskusje na temat uzależnień i tego typu rzeczy. Nigdy nie rozumiałam, po co ta cała heca z "nawracaniem" nastolatków w szkołach przez nauczycieli, skoro nie dawało to żadnych skutków. Każdy z nałogowców miał to gdzieś i dalej brał, palił czy pił.

CZYTASZ
Ever [ZAWIESZONE]
VampireByłam już na wpół przytomna, kiedy poczułam irytujące wibracje na stoliku obok łóżka. Nie otwierając oczu, sięgnęłam po omacku po przedmiot, który nie dawał mi spokojnie zasnąć po wyczerpującym dniu szkoły. Otworzyłam oczy, które poraziła jasność ek...