6.

335 21 4
                                    

NATE <3

~*~

Rano obudziłam się przez doprowadzający do szaleństwa dźwięk budzika. Nie miałam szczerze ochoty iść dzisiaj do szkoły. Głowa wciąż mnie bolała, a rana nie zagoiła się ostatecznie.

Usiadłam na łóżku i wsunęłam bose stopy w ciepłe kapcie, czekające na mnie na podłodze. Przetarłam oczy i zauważyłam karteczkę na etażerce, na której było napisane pismem mamy, że jeśli nie czuję się na siłach, mogę zrobić sobie wolne do końca tygodnia. Ucieszyłam się, mimo, że "koniec tygodnia" był już bardzo blisko. Skoro nie musiałam iść do szkoły, położyłam się z powrotem do łóżka, uprzednio zawiadamiając Sam'a, żeby po mnie dzisiaj nie przyjeżdżał.

Obudziłam się, gdy słońce było już bardzo wysoko na niebie i desperacko próbowało się przedrzeć przez moje zasłony. Zeszłam na dół, sięgnęłam do szafki po płatki śniadaniowe i zaczęłam jeść je na sucho. Uwielbiałam płatki, ale tylko wtedy gdy nie były w połączeniu z mlekiem. Gdy dolewałam do nich mleko, traciły swój wyrazisty smak i stawały się strasznie mętne.

Usadowiłam się na miękkiej kanapie i włączyłam telewizor, w którym jak zwykle puszczali same powtórki. Przeleciałam po kanałach, na których nie znalazłam żadnego programu, który by mnie szczególnie zaciekawił. Postanowiłam więc pooglądać film na DVD. Wybrałam mój ulubiony film z naszego zbioru, a mianowicie "Ostatnią Piosenkę". Nie miałam za dużego wyboru, więc praktycznie za każdym razem oglądałam ten. Niedługo nauczę się wszystkich dialogów na pamięć.

Przykryta ciepłym kocem, oglądałam po raz setny film z Miley Cyrus w roli głównej. Gdy zadzwonił dzwonek, zdziwiłam się i zatrzymałam odtwarzanie filmu. Zdałam sobie sprawę, że wciąż jestem w piżamie, więc zakryłam się długim białym swetrem i popatrzyłam przez wizjer, chcąc sprawdzić, kto postanowił mnie odwiedzić. Okazało się, że był to starszy pan z granatową kurtką, granatową czapką z daszkiem i szerokimi spodniami w tym samym kolorze. Trzymał w ręce paczkę opakowaną w karton, a w drugiej jakieś papiery i długopis. Listonosz.

Mężczyzna uniósł rękę, zapewne z zamiarem ponownego zadzwonienia dzwonkiem, ale ja w tej samej chwili otworzyłam drzwi i powitałam go miłym "dzień dobry". Podał mi paczkę i kazał podpisać na dole kartki z pokwitowaniem. Nakreśliłam swoje nazwisko na dolnej części papieru i dziękując, pożegnałam listonosza. Weszłam do domu, odłożyłam paczkę na komodę w korytarzu i wróciłam do oglądania filmu. Skoro jednak i tak wiedziałam, co się wydarzy, zdecydowałam się napisać do mamy.

Ja: Przyszła ci paczka przed chwilą

Mama: Ale kochanie, ja nic nie zamawiałam

Ja: Okeeej, to jest dziwne :O

Wstałam z kanapy, wzięłam paczkę w ręce i jeszcze raz przeczytałam napisane wielkimi literami imię i nazwisko odbiorcy. Owszem, widniało tam nazwisko Knight, ale dalszy ciąg wskazywał na to, że paczka jest wysłana do mnie. Spojrzałam na dane adresata i nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam puste pole. Znowu on. Ten cholerny stalker. Miałam już tego dość. Strach mieszał mi się z gniewem.

Nie chciałam na razie otwierać paczki, więc napisałam do Sam'a, by przestać o tym myśleć.

Ja: Hejka, Sammy, co masz?

Żółwik: Historia, eh. Zabierz mnie stąd...

Ja: Dasz radę! <zaciska kciuki>

Żółwik: Wgl jakaś dziewczyna się do mnie przykleiła.

Ja: A coś bardziej zadziwiającego?

Ever [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz