Drzwi uchyliły się z lekkim oporem, a mnie dopadła głęboka ciemność. W środku nie paliło się ani jedno światło, ale po krótkiej chwili mój wzrok przyzwyczaił się w pewnym stopniu do mroku. Mogłam rozpoznać jedynie ciemne kształty, ale na razie nie chciałam ryzykować zapalaniem latarki.
Przede mną rozciągał się długi korytarz, na którego końcu znajdowały się drewniane schody, prowadzące na wyższe piętro. Oprócz figury anioła, która wydawała się mieć twarz wykrzywioną w szyderczym uśmiechu, na korytarzu nie było innych dekoracji. Mnóstwo w nim było jednak rozmaitych drzwi, strzegących jakby tego, co znajdowało się za nimi.
Postawiłam krok naprzód, słysząc ciche skrzypnięcie rozkładającej się już podłogi. Dom musiał być nieużywany już od dawna. Ciekawiło mnie więc co w środku tego domu robił zakapturzony facet. A jeśli to pułapka, a ja naiwna weszłam prosto w sidła chorego psychicznie zboczeńca? Nagle uświadomiłam sobie, że istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że zostanę brutalnie zgwałcona, a ja przecież jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu...
Auć.
Mimo chwilowego zawachania czy przypadkiem nie odwrócić się, trzasnąć drzwiami i zwiać ile sił, weszłam wgłąb pustego korytarza. Zdecydowałam na razie bezszelestnie rozejrzeć się po parterze, więc otworzyłam pierwsze drzwi po prawej stronie.
Do środka wpadały pojedyncze promienie księżycowego światła z dużego okna naprzeciwko drzwi. Przy bocznej ścianie dostrzegłam stare jednoosobowe łóżko, pozbawione materaca i zrobione ze spróchniałego już po części drewna. Za nim stała niewielka etażerka, której powierzchnia była pokryta grubym kurzem. Pokój był dość mały. Nie wyglądał na sypialnię, a bardziej na więzienną celę. Sądząc po stanie znajdujących się w nim mebli, pomieszczenie było niewykorzystywane od dawna.
Podeszłam bliżej okna, stąpając lekko po podłodze i wyjrzałam przez nie. Mroczny krajobraz spowodował dreszcze na moim ciele, a ja nie chcąc dłużej się wpatrywać w czarną otchłań lasu, zainteresowałam się etażerką, sięgającą mi trochę powyżej kolan. Kucnęłam i wysunęłam górną półkę, ciągnąc za plastikowy uchwyt w kształcie rombu. W środku znalazłam pustą już ciemnożółtą tubkę po lekarstwach. Obróciłam ją i odczytałam termin przydatności do spożycia. Z ciągu cyfr zapisanego na tubce wynikało, że lekarstwo straciło ważność dziesięć lat temu. Odstawiłam puste pudełeczko i zamknęłam szafkę, nic więcej w niej nie znajdując.
Kierując się do wyjścia na korytarz usłyszałam ciche tupnięcie. Zamarłam w miejscu, nie chcąc spowodować najmniejszego hałasu. Zdawało mi się nawet, że moje serce przestało przez chwilę bić, w obawie, że usłyszy je człowiek na korytarzu. Skupiłam słuch na każdym dźwięku, jaki udało mi się usłyszeć. Do moich uszu nie dotarł jednak żaden sygnał, świadczący o obecności kogoś za drzwiami. Może po prostu mi się wydawało? Zdecydowałam mimo wszystko przeczekać chwilę, w razie gdyby faktycznie ktoś stał na zewnątrz.
Uchyliłam ostrożnie drzwi i oceniłam sytuację na korytarzu. Pomieszczenie było całkowicie puste, ale mimo to postanowiłam być czujniejsza, niż wcześniej. Wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Wnętrze domu za bardzo mnie ciekawiło żeby przestać odkrywać kolejne jego zakątki, więc otworzyłam nastpne drzwi, znajdujące się zaraz obok tych, z których przed chwilą wyszłam.
Pomieszczenie okazało się być czymś w rodzaju biura lub gabinetu. Pod oknem stało drewniane biurko, na którym leżała nieduża kartka papieru. Pod ścianami po obu stronach pomieszczenia stały regały z książkami. Nie mogłam odczytać ich tytułów, nie mając żadnego oświetlenia. Podeszłam do biurka i sięgnęłam po kartkę. Teraz dostrzegłam że jest cała zapisana. Większość słów pokrywała jednak ogromna plama granatowego atramentu. Wyglądało to tak, jakby ktoś wylał na kartkę całą buteleczkę atramentu. Kleks nie dosięgnął jednak ostatnich słów. Nie mogąc zobaczyć dokładnie co jest tam napisane, wyciągnęłam telefon i włączyłam latarkę. Na kartce dostrzegłam zapisane pięknym pismem słowa:
CZYTASZ
Ever [ZAWIESZONE]
VampireByłam już na wpół przytomna, kiedy poczułam irytujące wibracje na stoliku obok łóżka. Nie otwierając oczu, sięgnęłam po omacku po przedmiot, który nie dawał mi spokojnie zasnąć po wyczerpującym dniu szkoły. Otworzyłam oczy, które poraziła jasność ek...