Wyciągnęłam komórkę i wklikałam numer Sam'a, gdy straciłam już Nate'a z oczu.
-Numer aktualnie zajęty. Proszę spróbować później - usłyszałam beznamiętny głos sekretarki.
- Szlag! - wrzuciłam telefon z powrotem do torby i biegłam dalej.
Obróciłam się, chcąc sprawdzić czy nikt za mną nie idzie i odetchnęłam z ulgą, nikogo nie widząc. Ciemność i miejsce, w którym się znajdowałam przerażały mnie. Całe moje ciało się trzęsło, a stopy ślizgały po oblodzonej drodze. Mimo to nie przestawałam biec. Wspomnienie świecących niczym złoto oczu Nate'a i długich, ostro zakończonych kłów napędzało mój strach, który nie pozwalał mojemu ciału zwalniać.
Usłyszałam z tyłu cichy warkot silnika samochodu. Oceniałam, że był daleko, ale zbliżał się z niebezpieczną prędkością. W mojej głowie pojawiła się gonitwa myśli. Ta naiwniejsza połowa kusiła mnie, bym zatrzymała to auto, lecz ta racjonalniej myśląca ostrzegała, że kierowca może być taki sam jak Nate. Postanowiłam w końcu zdać się na własny los i pozwolić samochodowi przejechać dalej. Nie spodziewałam się jednak, że auto zatrzyma się z własnej woli.
Zaskoczona przyjrzałam się osobie siedzącej za kierownicą. Był to chłopak w podobnym do mnie wieku. Miał blond włosy, które lekko się zakręcały przy końcówkach w małe loczki. Chłopak spojrzał na mnie brązowymi oczami.
- Podwieźć cię? Jest strasznie zimno - zaproponował. Przez te wszystkie wydarzenia zapomniałam już, że była prawie minusowa temperatura.
Zlustrowałam wzrokiem chłopaka raz jeszcze, chcąc ocenić czy warto mu zaufać. Mimo wszystko jego oczy wydały mi się znajome. Moja pamięć jednak nie starała się ułatwić mi przypomnienia skąd kojarzę chłopaka. Postanowiłam dać szansę blondynowi i pociągnęłam za klamkę czarnego samochodu.
Droga zleciała mi szybko. Siedziałam zapatrzona w szybę i powtarzałam w głowie wszystko, co się dzisiaj stało. Nie zauważyłam nawet kiedy auto zatrzymało się pod moim domem.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - otrząsnęłam się zdziwiona.
- W końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - uśmiechnął się szeroko, wręcz przerażająco, a moje serce zaczęło szalenie łomotać. To ON.
Miałam ochotę jak najszybciej uciec z tamtego auta. Szarpnęłam za klamkę i trzasnęłam drzwiami, nie zastanawiając się. Pobiegłam ślepo w stronę bramki i po omacku wdarłam się do domu. Nie miałam pojęcia która była godzina, ale widząc, że mamy jeszcze nie ma w domu, odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam jej dodatkowo zamartwiać.
~*~
Sam przez cały weekend nie odbierał telefonu. Martwiłam się czy wszystko z nim w porządku, ale sama też nie czułam się najlepiej. Za dużo wydarzyło się w ciągu ostatnich dni, a moich myśli nie chciał opuścić obraz Nate'a, który do tej pory powodował ciarki na mojej skórze. Przerażał mnie też fakt, że znajdowałam się tak blisko swojego prześladowcy. Od soboty jednak nie dostałam żadnego SMS-a, a był już poniedziałek. Dzień, w którym będę musiała się zmierzyć z ponownym widokiem Nate'a. Postanowiłam jednak starannie unikać jego wzroku i jak najmniej oddalać się od tłumu.
Za chwilę zaczynała się pierwsza lekcja, a Sam'a wciąż nie było w szkole. Rano nie zjawił się przed moim domem, tak jak to robił od początku roku szkolnego. Coś ewidentnie się nie zgadzało. Zawsze powiadamiał mnie, że nie przyjdzie do szkoły, albo z jakiegoś powodu nie będzie mógł mnie podwieźć. Postanowiłam po zajęciach pojechać do jego domu i spytać co jest na rzeczy.
Na pierwszej lekcji pani Blackburn zaskoczyła nas kartkówką z trzech ostatnich tematów. Mimo że nie miałam problemów z matematyką, nie potrafiłam się skupić. Byłam strasznie rozkojarzona i z ledwością udało mi się zrobić dwa pierwsze zadania. Już dawno nie dostałam z matmy oceny gorszej niż trójka. Wszystko wskazywało na to, że wreszcie nadszedł ten czas.
![](https://img.wattpad.com/cover/72175091-288-k543122.jpg)
CZYTASZ
Ever [ZAWIESZONE]
VampireByłam już na wpół przytomna, kiedy poczułam irytujące wibracje na stoliku obok łóżka. Nie otwierając oczu, sięgnęłam po omacku po przedmiot, który nie dawał mi spokojnie zasnąć po wyczerpującym dniu szkoły. Otworzyłam oczy, które poraziła jasność ek...