Rozdział 7

54 6 3
                                    

Chyba ktoś ma zły humor,na całym korytarzu przez jakąś chwilę można było usłyszeć kłótnię,pewnie tego osła i dziwaczki....

Nareszcie do "mojego" pokoju osioł dotarł...

-Ile,można czekać,aż szanowna panienka założy sukienkę co?-Spojrzał na mnie krytycznie.

-Tyle ile potrzeba-Powiedziałam z szatańskim uśmiechem.

-Masz 2 minuty,aby się ubrać, a jak tego nie zrobisz,to załatwimy to inaczej-Powiedział i spojrzał na mnie krytycznie.

-Jak mam ubrać się,skoro cały czas się na mnie patrzysz-Zapytałam spokojnie.

Na te słowa mężczyzna się odwrócił z uśmiechem na twarzy.

To jest dziwnie,czemu on się tak uśmiecha?

Zdejmuje powoli z siebie resztki ubrań i stoję za chłopakiem w bieliźnie.

-Ładną masz bieliznę-Oznajmił i oblizał wargi.

Ale ze mnie idiotka,przecież przed nim stoi lustro.

Nie będę odpowiadać na takie kretyńskie komentarze.

Bez pośpiechu wsuwam sukienkę na siebię i patrzę krzywo w lustro.

Ta sukienka więcej odkrywa niż zakrywa.

-Nie wyjdę nigdzie w tych szmatach!-Krzyknęłam oburzona.

Rozumiem,że muszę założyć sukienkę ,ale dlaczego taką.

-Wyjdziesz i to migiem,To rozkaz a nie prośba-Oznajmił uśmiechnięty.

Nie zdążyłam odpyskować,gdyż "ktoś" bezczelnie pociągnął mnie za rękę o siłą wyprowadził z pomieszczenia.

Tak szybko wlekł mnie przez korytarz,iż potykałam się o własne nogi i kręciło mi się w głowie,ale chyba mu to nie przeszkadza,bo nawet nie zwolnił.
Ciekawe czy on umie się poruszać tak szybko na wysokich obcasach co?!.

Po chwili chłopak stanął przed metalowymi wrotami,czyżby pokój tortur...Super kolejny ból,spojrzałam na swoje ciało,chyba za długo byłam bez szwanku...

Mężczyzna przyłożył dłoń do starych drzwi i nagle rozbłysło jasne światło,przez,które drzwi się otworzyły.

Wpatruje się w to samo miejsce jeszcze przez chwilę dopóki ktoś"brutalnie" wepchnął mnie do pomieszczenia...

I przez niego "udało" mi się w magiczny sposób skręcić kostkę.

-No dalej wstawaj,a nie się obijasz-Powiedział stanowczo.

Spojrzałam na niego jak na kretyna,on sobie jaja ze mnie robi?
Przecież,ten debil wie,iż mam "coś" nie tak z kostką!.

-Jak widzisz pojebie nie mogę wstać,bo wielce pan mnie popchnął-Powiedziałam sarkastycznie.

-Co ja z tobą mam-Roześmiał się .

-Siedem światów, a teraz możesz mnie podnieść,lub coś-Powiedziałam z niewinnym uśmiechem.

-A co ja z tego będę miał-Powiedział z łobuziarskim uśmiechem.

-Nie obije tobię mordy,pasuje-Odpowiedziałam z uroczym uśmiechem.

Podszedł do mnie wolnym krokiem i delikatnie chwycił mnie stylem panny młodej.

W tym samym momencie do pokoju wpadła ta suka....

-Kochanie możesz mi powiedzieć co tu się wyrabia-Powiedziała ze sztucznym uśmiechem.

Chłopak spojrzał na mnie podniósł do góry dłoń po czym przyłożył do mojej głowy,gdy w dłoni rozbłysło czerwone światło i poczułam się senna...

-To dla twojego dobra -Powiedział smutnym głosem.

Smutne OczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz