Słońce wychyliło się już dawno znad widnokręgu. Powoli płynące białe obłoki po niebie co raz przysłaniały ognistą kulę. Rainbow Dash wstała i, rozprostowując skrzydła, zataczała ogromne kręgi ponad chmurami. Fluttershy z Pinkie Pie obserwowały akrobacje przyjaciółki. Spike pomagał Rarity przy rozpakowywaniu setek bagaży, jakie jednorożec zabrał ze sobą. Wszyscy cieszyli się pięknem dnia. Zdawało się nawet, że kucyki zapomniały o tajemniczym portalu ukrytym w lochach pałacu. Jedyną klaczą martwiącą się o podróż była Cadance. Szukała swojej bratanicy. Zastała ją dopiero w podziemiach zamku.
Lawendowy alikorn spoglądał co chwilę na źródło błękitnego blasku i równie szybko zabierał wzrok. Próbował rozpracować wciąż działający mechanizm drzwi. Używał wszystkich znanych sobie zaklęć, lecz nic się nie działo.
- Jak długo tu jesteś? - spytała szwagierka. Podeszła bliżej, odwracając głowę od portalu.
- Dopiero przyszłam - odpowiedziała, nie zważając na gościa.
- Za chwilę śniadanie. Zjesz z nami? - zachęciła księżniczka Cadance. Razem przeszły przez długie korytarze i ogromne sale. Nim się obejrzały doszły do królewskiej jadalni. Usiadły przy stole. Po chwili doszły wszystkie przyjaciółki Twilight. Przywitały się serdecznym uściskiem. Przyjazną atmosferę przerwali kelnerzy niosący na srebrnych tacach osobne porcje dań dla każdego.
Po skończonym posiłku lawendowy alikorn jeszcze na chwilę wrócił do swojej komnaty. Jego nieodłączny asystent podążył za nim pospiesznym krokiem. Księżniczka wyjęła z niebieskiej torby swoją koronę. Na szczycie złotego postumentu widniały amarantowe diamenty. Założyła ją na głowę i ciężko westchnęła. Spojrzała na komodę obok łóżka. Leżał tam pamiętnik księżniczki Amory. Jednym zaklęciem przeniosła go do podróżnej torby i podeszła do okna.
- Nie jestem pewna, czy chcę się tego podjąć - szepnęła.
- Jeśli nie masz nic przeciwko... Mogę Ci towarzyszyć. Tak jak poprzednio - ogłosił zadowolony z siebie smok. Twilight odwróciła się do swojego przyjaciela. Na jej pyszczku zagościł radosny uśmiech.
- Dzięki, Spike. Na Ciebie zawsze mogę liczyć... - odpowiedziała, po czym położyła kopytko na kryształowym parapecie. W jej oczach nagle odbił się błękitny blask. - Spójrz! - wykrzyknęła z przerażeniem w głosie. Asystent podbiegł do niej i wystawił głowę przez futrynę okna. - To właśnie przed chwilą wyrosło z ziemi, jak roślina w lesie Everfree! - wskazała na niebieski kryształ i przeteleportowała tam siebie ze smokiem. Oboje zgodnie dotknęli posągu. Spike natychmiast odsunął się od niego. Alikorn stał w bezruchu nie odrywając wzroku od kryształu, lśniącego silnym, błękitnym blaskiem.
- Zimne. Zupełnie jakby... - Księżniczka odruchowo cofnęła się, nadal ciągle wpatrując się w dziwne zjawisko. - O, nie! Tylko nie to! - wykrzyknęła.
- Ale, co? - wtrącił smok, wyraźnie zaskoczony zachowaniem przyjaciółki.
- Wyjaśnię Ci po drodze - powiedziała Twilight. Posadziła Spike'a na grzbiecie i pogalopowała w stronę pałacu. - Musimy znaleźć Cadance. I to szybko! - przyspieszyła kroku.
- Nie rozumiem. Dlaczego się nie przeteleportujesz? - zapytał mały asystent. Alikorn pokręcił głową.
- Nie mam pojęcia, gdzie ona jest. Przenieść się mogę tylko w miejsce, o którym myślę lub które widzę - wyjaśniła władczyni Ponyville. Smok zastanowił się przez chwilę.
- Hmm... To może polecisz? - zaproponował. Księżniczka zatrzymała się i poczerwieniała. Była trochę zazdrosna, że to Spike wpadł na ten pomysł, a nie ona.
- No tak. Masz rację - wzleciała w powietrze i w mgnieniu oka razem znaleźli się w zamku. Przelecieli przez wszystkie komnaty, ale nie dojrzeli nigdzie Cadance. Postanowili sprawdzić kryształowy stadion. Zastali tam brata Twilight. Shining Armor od razu ich zauważył i mocno uścisnął. Niestety, on też nie spotkał swojej żony. Ostatnim miejscem, które przyszło im do głów było królewskie spa.
Władczyni Imperium korzystała z zabiegów upiększających i sporządzała dosyć długą listę. Lawendowa księżniczka podeszła do szwagierki i natychmiast powiedziała jej o tym, co widziała poza granicami królestwa. Cadance, wysłuchawszy informacji, kazała zaprowadzić siebie na miejsce. Kiedy wyszli na ulice miasta, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Pałac wraz z kryształowymi domami otaczał wysoki, błękitny, lodowy mur. Mieszkańców ogarnęła trwoga. Bali się, że udręka sprzed ponad tysiąca lat może powrócić. Do księżniczek podbiegła piątka znajomych klaczy.
- Twilight! Wiesz, co to jest? - zapytała Applejack.
- Jeśli Sombra powrócił, pokażemy mu, gdzie raki zimują! - wykrzyknęła pewna siebie Rainbow Dash. Była gotowa stoczyć pojedynek z dawnym królem Imperium.
- To nie on jest za to odpowiedzialny... - kucyki wokół poczuły ulgę na te słowa - ...to coś gorszego! - zawołał przerażony alikorn. Po chwili skierował się w stronę zamku. - Muszę jak najszybciej przejść przez portal i pokonać wszelkie zło znajdujące się po drugiej stronie - zarządził, po czym przeteleportował wszystkich do swojej komnaty. Wziął z szafki nocnej swoją torbę i poszedł w stronę podziemi. Reszta ruszyła za nim. Wszyscy szli w milczeniu, uważając, że te słowa to jedynie cisza przed burzą. Przekroczyli próg drzwi i zeszli w dół stromymi schodami. Stanęli przed źródłem błękitnego światła, które lśniło jeszcze mocniej niż przedtem. Twilight pożegnała się z przyjaciółkami i z księżniczką Cadance.
- Uważaj na siebie - szepnęła jej do ucha.
- Postaram się... - odpowiedziała władczyni Ponyville. - Chodź Spike! Nie ma czasu do stracenia. - Weszli do środka i zniknęli z oczu pozostałym.
Smok z lawendowym alikornem znaleźli się w tunelu. Ściany były pokryte lodem. Panowała tu bardzo niska temperatura. Na końcu ich drogi dostrzegalne było słabe światło, migoczące kolorami tęczy. Przyspieszyli kroku i już mieli wyjść ze środka, kiedy przed nimi pojawiły się lodowe drzwi. Twilight próbowała je uchylić, ale one ani drgnęły. Na szczęście księżniczka przypomniała sobie zaklęcie otwierające każdy zamek.
Po drugiej stronie ich oczom ukazały się wysokie, różnokolorowe diamenty. Spike był zachwycony tym widokiem, bowiem jego ulubioną przekąską były właśnie klejnoty.
Drogocenne kamienie poustawiane były w rzędach. Razem tworzyły las kolorów. Przybysze stali na zielonej, miękkiej trawie. Kiedy zamknęli za sobą drzwi prowadzące do ich domu, te zniknęły. Na ich miejscu pojawił się kolejny zimny diament. Teraz już nie mieli drogi powrotu. Musieli rozwiązać trudną zagadkę, od której zależały losy Kryształowego Imperium. Lecz jeszcze wtedy nie wiedzieli, co ich czeka.
CZYTASZ
✓ My Little Pony: Podróż w Czasie
FanfictionKiedy Kryształowemu Imperium zagraża ogromne niebezpieczeństwo, tylko Twilight Sparkle wraz ze swoim nieodłącznym asystentem może stawić mu czoła. Niestety, nie wszystko jest takie proste, jak się wydaje. Muszą pokonać alikorna znacznie od nich siln...