Trening z braćmi

424 37 11
                                    

-Julka!-poczułam,że ktoś mną potrząsa. Nie reagowałam jednak na to. Bo i po co?Miałam wakacje. Jednak na moje nieszczęście potrząsanie przybrało na sile. Otworzyłam oczy. Zgadnijcie co zobaczyłam. Tak czerwone ślepia blisko mojej twarzy. Chłopak pochylał się nade mną.

-Gilbert?Co ty tu robisz?-przetarłam oczy.

-No obudziłaś się w końcu. A już myślałem że będę musiał cię pocałować.- albinos oddalił się. Zarumieniłam się lekko. Dotąd żaden chłopak nie widział mnie w mojej piżamie. Usiadłam.

-Niech zgadnę. Jest siódma.

-Dokładnie to wpół do ósmej. Tyle wynegocjowałem z Ludwigiem.

-Za jakie grzechy muszę wstawać tak wcześnie?- położyłam się znów na łóżku.

-No już wstawaj.

-Nie wstaje mam to gdzieś.-przykryłam się kołdrą. Po paru sekundach poczułam jak coś ciągnie mnie za kostkę. Zaczęłam się wiercić.Ucisk jednak nie słabnął. Po chwili zostałam brutalnie wyciągnięta przez Gilberta z pod kołdry, ba nawet z łóżka. Tak więc leżałam na podłodze z miną mordu. Natomiast czerwonooki stał nade mną i się śmiał.

-Czekaj czekaj. Białoruś już do ciebie jedzie.- podniosłam się na łokciach.

-Zagilbiasty ja niczego się nie boi.- uniósł dumnie głowę. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wpadające przez okno promienie słońca oświetlały jego twarz. Widziałam jak w jego oczach błyszczy jakaś myśl. Jak promienie słońca odbijały się od jego włosów. Gdybym go nie znała, uznałabym go za anioła. Anioła w czarnym dresie.

-Może byś mi pomógł panie "Zagilbiasty ja"?- powiedziałam gdy odzyskałam już swój rezon.

Popatrzył na mnie po czym wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. Przyjęłam ją, wstając.

-Dobra ubieraj się a potem zejdź na śniadanie.- uśmiechnął się tylko widząc jak jestem ubrana po czym wyszedł. Nie wiem dlaczego się trochu zarumienił bo co dziwnego jest w krótkich, różowych spodenkach i białej bokserce?

No ale kto go ogarnie.

Z szafy wygrzebałam długie czarne spodnie dresowe, biały T-shirt oraz czarną bluzę. Założyłam adidasy a włosy zaczesałam w niewysokiego kucyka, po czym zeszłam na dół.

Wszyscy już siedzieli przy stole. Kinga oczywiście obok blondyna.Przewróciłam oczami.

-Cześć.-krzyknęłam siadając obok starszego z braci.

-Witaj. I jak tam pobudka?-przyjaciółka popatrzyła na mnie.Wiedziałam o co jej chodzi. Znałam ją nie od dziś.

-Dość brutalnie zostałam wyciągnięta z łóżka.- ziewnęłam przeciągając się.

Po lekkim śniadaniu udaliśmy się na jakieś dość duże boisko.Blisko jego krawędzi rosły jakieś krzaki i drzewa. Bynajmniej dadzą jakiś cień czy coś. Już nie miałam siły jak pomyślałam że mam biegać. Przyznam szczerze że nigdy nie byłam dobra z wf 'u.A od czterech lat miałam zwolnienie.

-Dobra więc biegamy dwadzieścia okrążeń. Jakieś pytania?- Ludwig zabrał głos.

Podniosłam rękę jakbym była na lekcji.

-Tak?

-A czy akceptujesz zwolnienie z wf 'u?

-Czterdzieści okrążeń.

-Co?Dlaczego?- zaczęłam się stawiać.

-Nie radzę. - szepnął czerwonooki.

-Gilbert masz coś do powiedzenia?

Wakacje z PrusamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz