"Julka nie myśli o Gilbercie"

371 36 13
                                    

Hejo. Z racji, że zaczynam jutro egzaminy i jestem ciut zestresowana, dodam dziś trzy rozdziały. Trzymajcie za mnie kciuki. 

Następne dni minęły na różnych wycieczkach. Pysia starała się mnie czymś zająć abym nie myślała o czerwonookim. Jednak to nie było takie proste. Zwiedziłyśmy pochodzącą z XIX wieku Katedrę świętego Piotra i Pawła w Bernie. Od razu przypadła mi do gustu. Piękna, w stylu romańskim z elementami gotyku. Oczywiście przyjaciółka zrobiła mi zdjęcie. Jednak kiedy ja jej robiłam, wydawało mi się że zobaczyłam mojego albinosa idącego jedną z uliczek. To było tylko przywidzenie.

Następnym zabytkiem, który zwiedziłyśmy była katedra protestancka w Bernie.Kolejna piękna budowla tym razem w stylu neogotyckim. Tutaj znów wydawało mi się że widzę Gilberta i Ludwiga. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem. Jeszcze chwilę a zamknął mnie w pokoju bez klamek.

Oczywiście było też wiele innych ciekawych miejsc do których warto pojechać.

Vash przy bliższym poznaniu... No cóż zmieniłam o nim zdanie. Co prawda zaczęłam go lubić ale nie uwielbiałam go jak do tej pory.Za to Lili była cudowna. Wszędzie z nami chodziła, żartowała.

Kilka dni później zgodnie z umową rodzeństwo Zwiling odwiozło nas na dworzec PKP. Czas na przygodę we Francji.

Życie potrafi dać w kość. Byłam w mieście miłości bez ukochanego.Westchnęłam widząc Francisa pod stacją.

-Bienvenue dans la ville de l'amour.- blondyn pocałował każdą z nas w policzek.- Jak podróż?

-Merci dość dobrze.-odparła Pysia. To ona znała ten język.

Francis poprowadził nas do samochodu a następnie zawiózł do swojego apartamentu. O ironio z widokiem na Wieżę Eiffla. I znów zaczęła się misja pod tytułem "Julka nie myśli o Gilbercie". Już następnego dnia Francis wywłóczył nas po Paryżu. Wieża Eiffla,piękny i urzekający Luwr, Łuk Triumfalny, Hotel Lambert, który był częścią historii Polski, Pola Elizejskie. Po takim dniu była tak zmęczona, że zasypiałam niemal natychmiast.

Tak wyglądał każdy dzień w mieście miłości. Oczywiście Francuz bawił się w psychologa i chciał umawiać mnie na randki z jakimiś swoimi kolegami. Mi to nie odpowiadało. Nie chciałam jakiegoś tam żabojada. Chciałam czerwonookiego.

Po kolejnym tygodniu i obietnicy Francisa że przyjedzie do Polski wyjechałyśmy do Włoch. Nadszedł czas na wieczne miasto.

Dwa dni po przyjeździe, widząc moje coraz to głębsze załamanie,Kinga wkurzyła się i zadzwoniła do Ludwiga. Z racji że ja się wstydziłam zadzwonić do albinosa. Oczywiście całą rozmowę słyszałam bo włączyła głośne mówienie.

-A wiesz Paryż jest taki piękny- westchnęła dziewczyna.

~Wiadomo.Przecież to miasto Francisa.- odpowiedział głos Ludwiga.

-Słuchaj powiedz swojemu bratu aby zadzwonił do Julki.

-Kinga!Zamknij się-krzyknęłam. Nie chciałam wyjść na jakąś rozhisteryzowaną pannę.

~Też mu to powtarzam. Jednak znasz go. Jest uparty.- młodszy z nich zaśmiał się.

~Ludwig gdzie jest piwo?-na ten głos mój żołądek wywinął koziołka.

~Przepraszam na chwilę... W sklepie- chłopak zawołał do brata.- ... jestem.

Zaśmiałam się.

~Mam go czasami dość. Odkąd wyjechałyście jest nie do zniesienia.Ciągle mnie nudzi o Hühnerbrühe i Króla Lwa. Zaczął słuchać polskiej muzyki.

~Tonie prawda!- naszych uszu dobiegł krzyk Gilberta.

Tego samego wieczoru Lovino, Felicjano i Kinga namówili mnie abym poszła w ich towarzystwie do dyskoteki. Nie chciałam ale zostałam przekonana pod groźbą Białorusi. Tak więc ubrałam się w różową mini, bluzkę oraz balerinki, i poszłam do klubu. Podobno był to klub znany w całym Rzymie. Było nawet całkiem fajnie. Lovino postawił mi piwo. Poznałam chłopaka z Danii, który nota bene też kochał piwo. Poflirtowałam z trochu bo niby dlaczego nie. Z resztą Gilbert pewnie o mnie zapomniał. Potańczyłam z Erikiem. Jednak tonie było to. Co prawda Dania blisko Niemiec...

Kiedy z nim tańczyłam w tłumie mignęła mi biała czupryna. Jednak zignorowałam to wiedząc, że to nie możliwe aby był tu Gilbert.Po dwóch piosenkach wyszłam do łazienki. Gdy wróciłam Duńczyk miał podbite oko i jakoś tak zachowywał dystans do mnie. Koło jedenastej wieczorem powiedziałam moim przyjaciołom że wracam do domu. Pysia poprosiła abym do niej zadzwoniła kiedy tam dotrę.Zgodziłam się.

Mijałam różne domy, lokale i kluby. Wieczne miasto żyło. Po ulicach kręcili się ludzie, mając jeszcze siłę do dalszej zabawy.

Skręcając w uliczkę czułam się obserwowana. Kiedy jednak się obróciłam nikogo nie było. Wzruszyłam więc ramionami idąc dalej. Po chwili drogę zastąpiło mi trzech osiłków.

-Hej laleczko. Gdzie się tak śpieszysz?

-Nie twój interes.- podniosłam głowę aby spojrzeć napastnikowi w oczy.

-Mmm...niegrzeczna. Lubię takie.- jeden z nich zaczął się do mnie zbliżać. Jednak nie wiedział że znam Judo. Tak więc w pięć minut powaliłam trzech większych od siebie mężczyzn. Uciekłam czym prędzej do domu.


Tłumacz:

  Bienvenue dans la ville de l'amour (fr.)- Witajcie w mieście miłości. 

  Merci (fr.)- Dziękuje  

Wakacje z PrusamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz