Pożegnanie cz1

1.7K 137 40
                                    

Perspektywa Marinette 

Obudziłam się następnego dnia o  05:00 , leżąc na moim niedawnym białym dywanie. Dalej byłam ubrana w te ciuchy ze śmietnika, więc poszłam się umyć po drodze rozmyślając o tym jakim sposobem mam się pożegnać z tym światem..

Po jakichś 15 minutach wyszłam z łazienki ubrana w moje dawne ubrania, kiedy byłam jeszcze szczęśliwa...ale to minęło trzeba przestać żyć przeszłością, a zacząć teraźniejszością...po krótkiej chwili przemyśleń postanowiłam ruszyć do mojego obecnego miejsca zamieszkania (do domu Ayli)....

Gdy dotarłam do celu mojej przyjaciółki nie było w domu, pewnie poszła już do szkoły a ja jak zwykle się spóźnienie... Nie czekając ani chwili dłużej poczęłam pakować książki do plecaka...po skończonej czynności ruszyłam w stronę szkoły...Podczas drogi obmyśliłam mój plan dnia...ostatniego dnia :

1. Zrobić na lekcji coś czego nigdy nie spodziewał się nauczyciel. 

2. Tak dokopać Chloe, że się po płacze. 

3. Pożegnać się ze wszystkimi ważnymi dla mnie osobami. 

4. Przeżyć pierwszy i za razem ostatni pocałunek w moim życiu.

5. Przeżyć ten ostatni dzień najlepiej jak można - zaszaleć .

Skończyłam pisać ostatni punkt na mojej liście i zauważyłam, że znajduje się już pod klasą...na moje szczęście było już po dzwonku, więc postanowiłam wcielić mój plan w  moje kilku jeszcze godzinowe życie...

Weszłam więc do sali chemicznej, w której miałam pierwszą lekcję z najgorszą na świecie nauczycielką...podejrzewałem od dawna, że zwariowała od tej nauki co okazało się prawdą bo świadczyło o tym jej zachowanie...

Podążyłam do ławki uprzednio nawet nie przepraszając za spóźnienie, na co nauczycielka od razu zareagowała:

-Proszę, proszę, proszę kogóż ja tu widzę, czy to jak zwykle pani spóźnialska Marinette Dupain-Cheng?-powiedziała drwiąco, akcentując trzy pierwsze słowa.

-Tak to ja-odpowiedziałam z zadziornym  uśmiechem. 

-Dlaczego się spóźniłaś ? -spytała z ostrym tonem całkiem niepodobnym do niej. Po krótkiej chwilce postanowiłam, że pierwszy raz od wielu lat będę mówić szczerze..

-Bo na naukę nigdy nie jest za późno..-powiedziałam z cwaniackim śmiechem pod nosem..

-Nie wiem co się z tobą dzieje Marinette, ale spotkam się jutro z twoimi  przybranymi rodzicami, a teraz siadaj do ławki...-powiedziała, po czym poczęła  szukać swojego telefonu.

-Co pani przyjaciół nie ma?-odgrywa się chemiczce z uszkodzoną  głową. 

-Mam dość Dupain-Cheng, natychmiast do dyrektora.!-wrzasnęła wyraźnie oburzona tym co powiedziałam.

-Nie dość, że zarozumiała to jeszcze zwala obowiązki wychowawcze na swojego pracodawce.-powiedziała na tyle głośno by usłyszała, wychodząc jednocześnie z klasy i kierując się w stronę gabinetu dyrka.

Idąc tak przez szkolny korytarz do pokoju nauczycielskiego wyciągnęłam moją listę i wykreślając  z niej punkt pierwszy...nadszedł czas na punkt drugi...ale to dopiero na 20 minutowej przerwie..😈..

Dochodząc do pokoju śmierci schowałam  listę do kieszeni, zapukałam po czym weszłam...Po krótkiej rozmowie z dyrektorem o moim jak zwykle niezrozumiałym i niestosownym zachowaniu ,wyszłam z jego gabinetu i pokierowałam się w stronę stołówki ,na której miałam zrealizować punkt numer 2 z mojej jakże zacnej  listy, na moje szczęście miałam jeszcze pięć minut na przygotowanie mojej zemsty na Chloe...

------------------------------------------

Przepraszam, znowu, że tak długo mnie nie było ale po prostu miałam dużo spraw do załatwienia (bierzmowanie).

Tak jak obiecałam po 200 wyświetleniach pojawił się rozdział,planuję zrobić też mały maratonik,ale nic nie obiecuje...

Więc także, dziękuję za przeczytanie...zachęcam  też do gwiazdkowania i komentowania..

Dzięki za tak dużą aktywność...jesteście supet😄😄😘 

Zapraszam na następne rozdziały..👍😉😄😘

Pamięć powoli powraca...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz