Powrót cz2

1.1K 92 16
                                    

Perspektywa Adriena

Obudziłem się o 06:00.Moja księżniczka jeszcze słodko spała,a do szkoły mieliśmy jeszcze dobre dwie godziny,więc postanowiłem zrobić kropeczce śniadanie do łóżka...powinna się ucieszyć...

Wstałem ,więc cicho i na paluszkach,żeby jej nie obudzić poczłapałem do kuchni.Gdy już byłem na miejscu otworzyłem szafki,a w nich pustka...nie ma przecież się czemu dziwić skoro nikt nie robił tu zakupów od czasu przeprowadzki Mari...no cóż chyba będę zmuszony zamówić nasze śniadanie przez telefon...

Po jakimś czasie usłyszałem czyiś głośny krzyk,a tym kimś okazała się być moja księżniczka...pobiegłem ,więc szybko jak gepart na górę,by zobaczyć co się stało...

Perspektywa Marinette

Obudziłam się w moim,różowym pokoju.Miałam ochotę o dziwo sama wstać z łóżka,a to wszystko przez cudowny zapach croassantów,które zawsze rano wypiekali moi rodzice...jak mi ich brakuje...Ubrałam się i zeszłam na duł otwierając wcześniej klapę,która była moim jedynym wejściem do pomieszczenia.To co,a raczej kogo zobaczyłam w kuchni mnie przeraziło...czyżbym widziała duchy i jestem medium,a może cofnełam się w czasie?...nie to nie możliwe...Za blatem zastałam moją mamę krzątającą się po pomieszczeniu i szykującą mi drugie śniadanie do szkoły...

-Mamo co ty tu robisz?

-Jak to co robię córciu, przecież szykuję ci twoje ulubione croassanty do szkoły,żebyś nie była głodna.-odpowiedziała mi z uśmiechem jakby niby nigdy nic.

Postanowiłam dalej w to co się dzieje nie wnikać tylko cieszyć się tym co mam . Usiadłam ,więc przy stole i zaczęłam pochłaniać kanapki z dżemem truskawkowym,które przygotowała moja mama...jak dobrze,że wróciła...

Po posiłku poszłam do toalety,by wykonać swoje potrzeby fizjologiczne,czyli między innymi uczesać się,a gdy po pół godziny wyszłam z pomieszczenia przeżyłam taki sam jak wcześniej szok i moją bezradność...

Przede mną stał jakiś gościu w kominiarce z wielkim,czarnym workiem na plecach i zakrwawionym nożem w ręce,a pod nim leżeli moi wpółżywi rodzice...znowu ten sam moment...Wycofałam się d o tyłu i jak najszybciej wybiegłam z mieszkania...

Stałam na dworze.Przed piekarnią i trzymałam już telefon z wybranym numerem 112 na klawiaturze...brak sygnału...nikt nie odbierał...Z budynku wybiegł noźownik,a chwilę po tym mój dom ponownie stanął w płomieniach...nic nie mogłam zrobić...nic...nawet ich uratować...stchurzyłam jak zwykle...łzy lały mi się strumieniami po policzkach,a ja ponownie straciłam chęć życia...

Podniosłam się z kolan i pobiegłam do najbliższej ruchliwej ulicy...rzuciłam się pod akurat przejeżdżające białe audi (aut.musiałam)...poczułam przeszywający ból,który rozniesiony był po moim ciele...widziałam tylko ciemność...

-NIE!!-krzyknęłam na cały dom podrywając się cała spocona z łóżka. Oddychałam ciężko i nie równomiernie.Czyli był to tylko koszmar?Wyglądał tak bardzo realistyczne...wszystko było takie prawdziwe...Wsadziłam twarz w dłonie i zaczęłam głośno szlochać...nie wytrzymałam już tego psychicznie...ja muszę,po prostu muszę znaleźć tego kogoś kto zabił moich rodziców,a jak to zrobię sprawie,że jego stan psychiczny i fizyczny będzie dużo gorszy od mojego...po liczę się z tobą gościu w czarnej kominiarce...po liczę...Po chwili do pokoju wpadł mocno wystraszony Adrien...niestety nic mu nie powiem o moim planie...może i go kocham,ale mogłyby mnie jeszcze powstrzymać, a do tego dopuścić nie mogę...

C.D.N

Pamięć powoli powraca...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz