Rozdział 3.

1K 70 16
                                    

CatherinePOV:

Do kawiarni dojechałam o 10. Zaparkowałam niedaleko i poszłam w stronę skąd dobiegał zapach kawy.
Na miejscu przy ostatnim stoliku siedziała Claudia. Po jej minie wnioskowałam że nie jest specjalnie zadowolona za to że się spuźniłam.
-Cześć! Przepraszam że się spóźniłam-powiedziałam
-Cześć !No dłużej się nie dało?-Czekam na Ciebie pół godziny. -odparła wkurzona koleżanka.
-Sorry, naprawdę mi przykro ale przy wyjściu zagadałam się z Clintem-odpowiedziałam
-Tiaa... powiedzmy że ci wierzę-rzuciła Claudia
-Opowiadaj-powiedziałam. To był czuły punkt Claudii. Po poprostu uwielbiała odpowiadać mi o tym jak spędza czas ze swoim chłopakiem Edwardem.Potrafiła by to robić godzinami, głównie dlatego że sama nie miałam chłopaka.Przez chwilę odpłynęłam ,marząc jakby to było mieć kogoś i spędzać z nim czas.
-Hej! Słuchasz mnie ?-poczułam mocne uderzenie w ramię i ocknęłam się z krainy marzeń.Jak na niską, szatynkę Claudia miała dość dużo siły.
-Aaa.. Tak sorry, rozmarzyłam się-powiedziałam wracając do rzeczywistości.
-To więcej tak nie rób bo powtarzać nie będę.Na czym to ja skończyłam, ach tak no i jak dojechaliśmy do na miejsce to Edward zabrał mnie na romantyczny spacer po lesie, przy świetle księżyca.Mówię ci było magicznie.-opowiadała moja przyjaciółka z błyskiem w oczach.
-Wierze ci , razem z Edwardem świetnie do siebie pasujecie-powiedziałam lekko chichocząc.
-A ty Cat, masz już kogoś?-zapytała Claudia
-Nie i na razie nie zamierzam-powiedziałam naciskając na słowa ,,nie zamierzam"
-No weź powinnaś mieć wielkie branie u facetów, a ty nawet nie masz chło...-nie dałam jej dokończyć.
-To że nie mam chłopaka nie znaczy że nie chcę mieć, tylko żaden nie jest w moim typie.-powiedziałam ze smutkiem
-Oj nie smutaj, napewno sobie kogoś w końcu znajdziesz -powiedziała Claudia uśmiechając się lekko i kładąc mi rękę na ramieniu.
-Dobra kobieto ,muszę się zbierać- powiedziałam.Bo muszę jeszcze kupić prezent dla Bannera.
-Ok.Wpadnij do mnie jutro-odparła moja przyjaciółka
-Jak będe miała czas i Tony mnie nie obudzi o 6.
-Chyba pójdę do niego na skargę, bo cię w końcu zamęczy i nie będe miała z kim plotkować -zaśmiała się, puszczając do mnie oczko.
-Powiem mu żeby się ciebie spodziewał-powiedziałam żartobliwie, dopijając swoje latte machiato, które zamówiła Claudia.
-Dobra koniec tego dobrego.Muszę iść-stwierdziłam dobitnie ,wstając-Narazie!
-Cześć-rzuciła Claudia-wpadnij jak będziesz mogła!-krzyknęła do mnie
-Na pewno!-powiedziałam wychodząc z kawiarnii zmierzajac w stronę mojego auta.Będąc prawie na miejscu ,kątem oka zauważyłam dwóch mężczyzn niosących worek. Wydało mi się to dość podejrzanie. Jeden z drabów otworzył kosz i wrzucił worek do środka, coś głucho udeżyło o dno.
-Myślisz że żyje?-spytał jeden
-Chyba nie, po takiej dawce tego cholerstwa nie powinnien -odpowiedział drugi
-Chodźmy stąd-rzucił pierwszy obrócił się i znikną za rogiem
Tamten patrzył chwilę na kosz ale ruszył w ślady kolegi.
Czekałam aż pójdzie o ostrożnie podeszłam do kosza , otworzyłam go i wyjęłam.Kiedy zajrzałam do worka doznał szoku, w środku znajdował się średniej wielkości , szary kot.Ale nie to mnie ździwiło, kot miał... metalową łapkę i jeszcze oddychał ,był trochę po obijany i ranny na jednym boku .Wzięłam go szybko na ręce i pobiegłam w stronę auta.

Oto ja wredny Polsat mam nadzieje że wam się podoba . Pozdro:-)

Mój Przyjaciel BuckyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz