Rozdział 5.

937 65 12
                                    

Z dedykacją dla frau-krokodile
:-)

BuckyPOV:

Ocknąłem się znowu, ale tym razem leżałem na czymś miękkim.Przeciągnołem się lekko i natychmiast poczułem ból w lewym boku.Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu w którym się znajdowałem.Był to duży pokój utrzymany w bieli, czerni i fioletach.Usiłowałem wstać na równe nogi ale zdałem sobie sprawę że ich nie mam!
Zamiast nich miałem łapy!?Cholera! Co Hydra tym razem mi zrobiła ? -zapytałem sam siebie.Powoli docierało do mnie że jestem zwierzeciem a mianowicie kotem.O niee teraz Hydra przesadziła, jak tylko dostanę ich swoje ręce ughh...chociaż teraz to chyba łapy.Chwilę oswajałem się z tą sytuacją , patrząc w zegar wiszący na ścianie przed łóżkiem ,które było bardzo duże jak na cały pokój. Ziewnąłem przeciągle i nagle ogarneła mnie senność. O tego kto tu mieszka będę marwił się poźniej...

CatherinePOV:

Do Avengers Tower dojechałam za pięć ósma.Prezent dla Bannera leżał ukryty bezpiecznie w mojej torebce.Kupiłam mu bardzo elegancki zegarek z podświetlaną tarczą i miałam dużą nadzieję że mu się spodoba.Wjechałam do garażu i już szłam w stronę windy kiedy ktoś mnie zawołał.Obróciłam się w stronę skąd dobiegł mnie głos.
-Cat zaczekaj!-w moją stronę biegła Natasha, miała na sobie podobną sukienkę do mnie ale bez wycięcia na plecach.Jej szpilki stukały rytmicznie w posadzkę.
-Hej Nat !Ty jeszcze nie na górze? -zapytałam zdziwiona.Na imprezach Starka, Natasha była zwykle pierwsza.
-Dopiero przyjechałam-odparła agentka-Miałam małe urwanie głowy z prezentem.
-Ha ha !Wiesz że ja też-powiedziałam do kobiety-Idziemy? - spytałam
-A tak jasne -mruknęła rosjanka pod nosem ,szperając w swojej torebce, kiedy znalazła to czego szukała ruszyła gwałtownie w stronę windy a ja poszłam w jej ślady.Wjechałyśmy windą na góre i weszłyśmy do sali w której miała odbywać impreza.Było już tam sporo ludzi których kompletnie nie znałam.Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za rękę,obróciłam się na pięcie i na swojej drodze napotkałam niebieskie tęczówki.
-Hej Steve!-powiedziałam uśmiechając się do mężczyzny.
-Cześć Catherine-odpowiedział blondyn-Gotowa na dzisiejszy wieczór? -zapytał również się uśmiechając
-Oczywiście-odparłam
-Proszę o uwagę! -krzyknął Tony , wychodząc na środek -Zebraliśmy się tu aby uczcić ten cudowny dzień a mianowicie urodziny naszego kochanego naukowca i kumpla Bruca Bannera.Proszę o oklaski dla niego! -Powiedział Tony łapiąc Bruca za rękaw koszuli i ciągnąć go na środek.
Banner tym faktem nie był zadowolony, był raczej odrobinkę zestresowany , co w jego przypadku nie było zbyt zdrowe.Ludzie zaczęli klaskać a Stark puścił Bruca ,jubilat wykorzystał tę chwilę by ukryć się w tłumie.
-Bawmy się ! - krzyknął Stark i rozbrzmiała muzyka.
Resztę wieczoru spędziłam na rozmowie ze Stevenem i Natashą czasami ze Starkiem który był już pijany lub Bannerem a Clinta wogóle nie widziałam.Ludzie bawili się , pili a niektóre pary nawet całowały się po kątach.Zrobiło mi się trochę smutno ale jak powiedziała Claudia jeszcze kogoś sobie znajdę. Około 12.kiedy wszyscy wyszli na dach Avengers Tower , wystrzeliły fajerwerki .Po 20.minutowym pokazie, który było widać z każdego miejsca w mieście, wróciliśmy do środka. Zaśpiewaliśmy wszyscy Bannerowi sto lat i każdy zaczął bawić się dalej.Po jakimś czasie Steve poprosił mnie do tańca a później Banner i Tony.
-Jak ty to robisz?-zapytała mnie Nat
-Ale co ?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wszyscy mężczyźni z tobą tańczą a ze mną nie-udzieliła mi odpowiedzi rosjanka.
-Nie mam pojęcia Nat-powiedziałam siadając zmęczona na kanapie. Właśnie skończyłam tańczyć z wysokim brunetem o imieniu Chris.
-Nie mam pojęcia...

Około 2.w nocy wróciłam do domu
Zaparkowałam auto i weszłam po cichu do mieszkania. Wchodząc do sypialni przypomniałam sobie o kotku.Maluch spał w najlepsze więc go nie budziłam, wzięłam szybki prysznic , przebrałam się i lekko podniosłam kota , kładąc go na jednej z moich poduszek.Poduszkę z kolei połorzyłam przy oknie.Sama wyszłam pod ciepłą kołderkę i natychmiast zasnełam.

Witajcie robaczki w moje!Wena na razie dopisuje i mam nadzieję że tak zostanie.Ale wena jak to wena nigdy nie wiesz kiedy weźmie nogi za pas i zwieje na Karaiby.Następny rozdział już się tworzy a ten ma 604 słowa:-) Jeśli wam się podoba piszcie w kom.
Lokun2209^0^

Mój Przyjaciel BuckyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz