Kurt Hummel: „And now our bodies are, oh so close and tight. It never felt so good, it never felt so right..." ;)
przez YouTube: watch?v=SmPMMitJDYg
(Finn Hudson, Noah Puck Puckerman, Quinn Fabray i 31 innych osób lubi to)
Santana Lopez: Nie powinieneś już spać grzecznie w swoim mięciutkim łóżeczku, jak na dobrego chłopca przystało? ;P
Kurt Hummel: Cierpię na bezsenność.
Mercedes Jones: Dobrym chłopcem to on był, dopóki nie wpadł w Twoje ręce, Satan.
(Quinn Fabray, Kurt Hummel, Jeff Sterling i 55 innych osób lubi to)
Santana Lopez: Fakt.
Blaine Anderson: Maraton Disney'a?
Kurt Hummel: „Let me sleep on it... Baby, baby let me sleep on it. Let me sleep on it and I'll give you an answer in the morning." ;)
Sebastian Smythe: To chyba oznacza odmowę. :D
(Kurt Hummel lubi to)
Blaine Anderson: Okej... Ale mam Króla Lwa na DVD.
Kurt Hummel: „We're gonna go all the way tonight. We're gonna go all the way. And tonight's the night."
Blaine Anderson: Czekam.
Santana Lopez: WANKY!
(Sebastian Smythe lubi to)
____________________________________________________________________________________
- Przyniosłem przekąski. Ale to wcale nie oznacza, że jesteśmy przyjaciółmi - rozpoczął Kurt, wchodząc do pokoju nr 311, ale przerwał mu zniecierpliwiony głos byłego przyjaciela.
- Cicho. Rozumiem. Dłużej się nie dało? Myślałem, że w końcu zasnę z nudów.
- Hej! Musiałem iść po chrupki. I czekoladę. I lody, ale ich nie dostaniesz - zastrzegł szybko, widząc uśmiech pojawiający się na twarzy Blaine'a.
- Zobaczymy - wymruczał brunet, wkładają płytę DVD do odtwarzacza i czekając na jej uruchomienie.
- Nie, Blaine. Nie dostaniesz lodów. Nawet nie zdajesz sobie sprawy co musiałem przejść żeby je zdobyć! Chyba 20 minut flirtowałem z tym pajacem z kuchni. - Zbolały głos błękitnookiego jasno świadczył o tym, co myśli o pracowniku stołówki.
- Chyba żartujesz, że flirtowałeś ze Stevem dla lodów. - W głosie Andersona pobrzmiewało niepomierne zdumienie. - Przecież on teraz nie da ci spokoju!
- Ale to są lody pistacjowe. - I jakby to miało wszystko wyjaśniać, chłopak rozsiadł się wygodnie na łóżku, czekając na rozpoczęcie seansu.
„I może dla niego to faktycznie wszystko wyjaśnia", pomyślał Blaine i roześmiał się cicho, przypominając sobie przejawy miłości Kurta do lodów pistacjowych.
Usiadł na łóżku obok przyjaciela, bo chociaż Kurt tak nie uważał, dla niego wciąż był przyjacielem. Najlepszym. Uwielbiał spędzać z nim czas i to dlatego udawał, że wcale nie chce mu się spać, mimo że był totalnie wykończony, byle tylko błękitnooki chłopak przebywał z nim trochę dłużej aniżeli te kilkuminutowe spotkania, jakie mieli w trakcie trwania szkoły i to tylko, kiedy akurat wpadli na siebie w korytarzu lub mieli wspólnie jakąś lekcję. Brakowało mu Kurta, bardzo. I teraz wiedział, że zrobiłby naprawdę wiele, byle tylko wrócić do przyjaźni, jaka utworzyła się pomiędzy nimi już w pierwszych sekundach znajomości, kiedy stali na schodach Akademii Daltona, wpatrując się w siebie z niedowierzaniem. „Nie, Anderson, to TY wpatrywałeś się z niedowierzaniem, nie on, Idioto."
CZYTASZ
Słyszałem, Kochanie
FanfictionKurt zawsze (w końcu) zdobywał to czego pragnął. Tym razem na drodze stanęła mu Rachel. Co zrobi Hummel, by dotrzeć do celu? Czy podejmie walkę, a może odpuści? Trochę komedii i trochę tragedii. bitch!Rachel, hot!Kurt