4.

1K 88 16
                                    

-To kiedy się spotykamy?
-Co?
-No przecież musimy zrobić projekt.
-Dam sobie radę sama.
-To praca w parach. Ale jeśli dasz radę zagrać Romeo i Julię na raz to proszę bardzo.
-To kiedy masz czas?
-Piątek. Tylko piątek najlepiej po szkole. Nie w inne dni wtedy muszę się uczyć.
-Czy ty robisz wszystko, żeby nie doszło do mojego spotkania z Matteo?
-Nie, no co ty. Skąd ci to przyszło do głowy?
-Żartujesz sobie? Nie jestem głupia
-Mówię poważnie. Po prostu inne dni nie mogę, a musimy to przygotować na następny tydzień.
-Gaston?
-Tak?
-Czy ty masz mnie za głupią?
-Nie, oczywiście, że nie
-Więc w takim razie kiedy się spotykamy?
-W piątek
-Jesteś niedorzeczny

I skończyło się na tym, że spotykamy w piątek w jego domu. Powinnam być bardziej stanowcza, ale ja nie potrafię, zawsze ulegam. A i wspominałam o tym, że dzisiaj jest piątek? Moje spotkanie z Matteo musiało zostać przełożone. Wybiła 15.30, koniec naszych lekcji. Razem z Gastomem wracaliśmy do domu w sensie ja szłam do niego, a on wracał do domu. Całą drogę standardowo przemilczeliśmy. W końcu byliśmy na miejscu. Największy dom w okolicy należał do niego. Jeśli mam być szczera to bałam się tam cokolwiek dotykać z mamą nie żyjemy w luksusach. Są z tatą po rozwodzie i tylko ona zarabia, chciałabym jej pomóc, ale nie mogę.
-Podoba ci się tutaj?
-Tak, bardzo.
-To dobrze, bo za kilka lat będziesz tu mieszkała.
-Co?
-Jako młode małżeństwo na początku nie będziemy mieli za dużo pieniędzy, a musimy gdzieś mieszkać.
-Wiem, że ostatnio cały czas się o to pytam, ale muszę to zrobić jeszcze raz. Czy ty siebie słyszysz?
-Tak.
-A czy myślisz czasem przed powiedzeniem czegoś?
-Tak.
-Ale chyba muszę ci coś wytłumaczyć.
-Co takiego?
-Ty i ja nigdy nie będziemy razem.
-Dlaczego?
-Bo kompletnie do siebie nie pasujemy.
-Ja tak nie twierdzę.
-Co? Przecież jesteśmy kompletnie inni.
-Podaj mi chociaż jedną różnicę.
-Ty jesteś Gaston Perida jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole, posiadasz dom niczym pałac i żyjesz w luksusie, a ja to Nina niezbyt bogata kujonka. Jeszcze coś?
-Nie, już wystarczy, zrozumiałem.
-Więc możemy zaczynać?
-Tak.

Praca z nim nie była taka zła no poza tym, że nie mógł się nauczyć kilku linijek tekstu na pamięć, ale mu to wybaczam. Skończyliśmy dosyć późno i było już ciemno. Gaston zaproponował, że mnie odprowadzi. Nie mogłam się zgodzić, ale i tak poszedł ze mną. I dobrze, bo boję się chodzić po ciemku po ulicy.
-W sumie to myślałam, że będzie gorzej.
-Dlaczego?
-Dobrze wiesz, że niezbyt za tobą przepadam.
-Niestety tak.
-Możesz coś dla mnie zrobić?
-Co?
-Odpuść mnie sobie.
-Ale dlaczego?
- Jest tyle dziewczyn, które wprost za tobą szaleją i marzą, żebyś się z nimi umówił
-Ale ja nie chcę innych. Ja chcę ciebie.
-Szkoda mi ciebie.
-Znowu zrobiłem coś źle?
-Marnujesz się dla mnie.

--------------------

Nie zbyt podoba mi się ten rozdzial:/ Ale jest mi potrzebny do rozwinięcia fabuły. Jeśli macie jakieś pomysły, co mogłabym wprowadzić to piszcie.

Apuesta|Gaston y NinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz