8.

899 65 14
                                    

-Nie zrobiłbym czegoś niezgodnego z twoją wolą.
-Dziękuję.
-Za co?
-Wstyd się przyznać, ale myślałam, że wykorzystać każdą okazję, żeby mnie pocałować.
-Naprawdę za takiego mnie masz?
-A ty za jaką mnie masz?
-Dla mnie jesteś najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyną na świecie. Mam cię za dziewczynę z wielkim sercem, która jeszcze nigdy nie odmówiła nikomu pomocy. Nigdy nie spotkałem dziewczyny, która tak dąży do wyznaczonego celu. Niestety, jak widzę, w twoich oczach jestem tylko popularnym, głupim chlopakiem, który za cel wyznaczył sobie poderwanie kujonki, smutne.
-Gaston, ale to nie tak.
-Nie? A jak?
I w tej chwili zabrakło mi słów. Nie potrafiłam wytłumaczyć, jak go widzę. Wiem, pójdę dzisiaj do niego i go przeproszę. Tak, tak zrobię. Zostałam pomóc nauczycielce, a później poszłam do domu. Znaczy nie do domu tylko do Gastona. Gdy byłam pod jego domem serce waliło mi jak szalone. Nie, no nie wejdę tam, idę do domu. Nie dam rady. Zaraz, zaraz ja jestem Nina Simonetti i dam radę. Wcisnęłam dzwonek. Matko czemu ja to zrobiłam? Usłyszałam kroki idące w stronę drzwi. Nogi zrobiły mi się jak z waty i zabrakło języka w gardle. Ktoś naciska klamkę, matko nienawidzę siebie. Dlaczego ja to zrobiłam? Drzwi otworzyła mama Gastona.
-Dzień dobry. Jest Gaston?
-Dzień dobry Nino, siedzi na tarasie, zaprowadzę cię.
Jak byłam dzieckiem często bywałam w domu chłopaka, kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ale to było wieki temu. Nasze stosunki pogorszyły się gdy poszliśmy do szkoły. Ja uczyłam się w zwykłej, publicznej szkole, a Gaston w prywatnej. Później trafiliśmy na siebie w gimnazjum. Chłopak bardzo się zmienił nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Stał się okropny, nie do zniesienia. I od tej pory go nienawidzę.
-Hej.
-Czego chcesz?
-Pogadać.
-O czym?
-Wcale nie mam cię za głupka.
-Nie raz mi już to pokazywałaś.
-To było pełne ironii. Gaston, czy gdybym uważała inaczej to przyszła bym tutaj?
-Tak. Przyszlabyś, bo czuła byś się źle z tym, że komuś jest przez ciebie smutno. Prawda?
-W tym przypadku tak nie jest.
-Jak tu trafiłaś?
-Twoja mama mnie tu przyprowadziła.
-Wiedziała gdzie jestem? Wcześniej ją to jakoś nie obchodziło.
-Przestań tak mówić, ona to twoja mama
Złapałam go za ramię i usiadłam na schodku, który prowadził do ogródka. -Wiem, że na codzień nie przepadamy za sobą, a raczej ja za tobą.
-Naprawdę umiesz pocieszyć.
-Wracając do tego co mówiłam, możesz mi zaufać i jeśli chcesz możemy pogadać, ale nie zmuszam cię do tego.
-Odkąt rodzice znaleźli lepiej płatną prace w ogóle nie mają dla mnie czasu. Nie powinienem narzekać, bo niczego mi nie brakuje, niczego oprócz rodzinnego ciepła. Nawet nie wiesz jak się cieszę gdy usłyszę od nich pytanie "jak ci minął dzień" albo "jak tam w szkole". Dla ciebie może być to absurdalne, bo takie pytania pewnie słyszysz codziennie. Zazdroszczę Ci.
-Nie ma co zazdrościć patrząc na standard życia, naprawdę.
-Ale nie jest chyba tak źle?
-W prawdzie niczego mi nie brakuje, no może oprócz taty
-Nie masz ojca? Nigdy nie mówiłaś
-Bo nie ma się czym chwalić. Mam ojca, ale gdzie on jest?
-Wiem co czujesz, ale ty masz przynajmniej mamę.
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Znowu zabrakło mi słów, po raz kolejny. Zrobiło mi się go strasznie żal. Choć cisza trwała zaledwie kilka sekund to była nie do zniesienia, przytuliłam go. Potrzebował tego, potrzebował trochę ciepła od osoby, którą kocha.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że jesteś przy mnie i mnie wysluchałaś.
-Nie ma sprawy.
Znowu cisza. Bardzo niezręczna cisza. Chwilę później nasze spojrzenia spotkały się. Nasze usta dzieliły już tylko centymetry. Odwróciłam się. Nie mogę.
-Ja lepiej już pójdę

----------------------------------------------------------

Chcieliście Gastine to macie:D Odblokowałam się i mogę pisać *jeej*
Nie wiem kiedy następny rozdział, pewnie jakoś na dniach.

Apuesta|Gaston y NinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz