5

1.9K 86 7
                                    

Nadal miałam za złe matce, co wczoraj zrobiła. Nawet nie raczyła mnie przeprosić, no, ale czego innego mogłam się po niej spodziewać.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

- Przyniosłam herbatę - powiedziała przepraszająco mama, stawiając napój na szafkę.

Obojętnie odwróciłam wzrok w inną stronę, aby tylko na nią nie patrzeć. Nie mogłam okazać słabości.

Usiadła na brzegu łóżka i położyła dłoń na moim ramieniu.

Zawsze tak robiła gdy chciała za coś '' szczerze '' przeprosić, co zdarzało się dosyć często.

- Przepraszam za wczoraj, ale ja chciałam dla ciebie dobrze - odparła, nadal trzymając rękę w tym samym miejscu.

- Aha, czyli z tego co powiedziałaś wynika, że jestem gruba i trzeba mnie zagłodzić na śmierć?! - krzyknęłam oburzona, odsuwając jej rękę z mojego ramienia.

Te wszystkie emocje, które zbierały się we mnie od kilku dni, mogłam wreszcie swobodnie wyładować.

- Nie to miałam na myśli - zaprzeczyła.

- To dlaczego tak właśnie powiedziałaś? - warknęłam, obserwując jej każdy ruch.

- Powiedziałam prawdę - odparła bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia i wyszła z pokoju.

Zabolało.

Następnego dnia.

Wchodząc do szkoły, napotkałam Crystal, siedzącą na murze wspólnie z Rachel.

Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w ich stronę.

Crystal posłała mi pytające spojrzenie po czym powiedziała:

- Czego tu szukasz?

- Przepraszam za wczoraj - przeprosiłam, co nie było wcale takim łatwym zadaniem.

- Myślisz, że przeprosiny wystarczą? Musisz się liczyć z konsekwencjami - odpowiedziała arogancko, przyjmując nonszlancką postawę.

- Przestańcie się kłócić! Crystal, przestań obwiniać wszystkich wokół siebie - wtrąciła Rachel zostawiając nas same.

Po chwili zadzwonił dzwonek (na szczęście), oznaczający początek lekcji.

Bez słowa ruszyłam w kierunku poszukiwania klasy.

Oczywiście nie ominęło się bez wpadnięcia na kogoś.

- Oświecił cię mój blask, przez co wpadłaś na mnie? - zapytał Tyler w cwaniackim uśmieszkiem.

- Nie, po prostu byłeś ślepy i ustałeś na środku korytarza - zgasiłam go.

- A wy co? Na lekcje, już! - zawołała pani Bridget, czyli nauczycielka angielskiego.

Rzuciłam brunetowi krótkie " pa " i przepchałam się przez tłum uczniów, wchodząc spóźniona do klasy.

- Panno Skylar Landeberg, co było powodem twojego spóźnienia? - spytała ostro wychowawczyni, siedząca za ogromnym biurkiem.

- Przepraszam - mruknęłam cicho po czym usiadłam do ławki.

Zajęłam miejsce obok Rachel i wyjęłam książki.

- Czemu się spóźniłaś? - przyjaciółka poruszyła znacząco brwiami.

- Tyler mnie zatrzymał - odpowiedziałam znudzona, chociaż dopiero co weszłam do klasy.

Rachel otworzyła szeroko usta, aby coś powiedzieć, ale przerwał jej to głos pani Linderson.

- Nie to, że się spóźniłaś, to jeszcze przeszkadzasz w lekcji! - krzyknęła, gwiżdżąc gwizdkiem.

Za karę, poprosiła mnie o rozwiązanie zadania napisanego an tablicy.

Posłusznie wstałam i podeszłam do niej.

Wzięłam do ręki białą kredę i z nudów zaczęłam zeskrobywać pył, z trzymanego przedmiotu.

Napisany wzór był dla mnie zupełnie czarną magią. Niby nie miałam tam jakiś specjalnie dobrych ocen, ale matma zawsze była moją piętą Achillesa.

- Z tego co widzę, nic nie umiesz - westchnęła - siadaj, jedynka .

Zwycięsko usiadłam do ławki i kontynuowałam rozmowę z przyjaciółką.

***

- To między nami, wszystko już okej? - zapytałam przez telefon Crystal.

- No okej, ale jeżeli nie będziesz miała ochoty wyjść gdzieś, to powiedz, ja to zrozumiem - odparła.

Odetchnęłam z ulgą, że już wszystko po między mną, a Crystal jest dobrze. Nie chciałam jej stracić, bo przecież była moją najlepszą przyjaciółką, a raczej od teraz jest nadal.

Z tego rozdziału jestem chyba najbardziej zadowolona :") 

Pisałam go na początku roku, a wczoraj zabrałam się za poprawianie części :)) 

Do not eat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz