6

1.5K 77 6
                                    

Wzięłam ciemną bułkę oraz nalałam wodę do szklanki. W tym samym czasie mama weszła do kuchni.

- Widzę, że zasugerowałaś się ty, co ci wczoraj powiedziałam? - odparła rodzicielka, uśmiechając się pod nosem.

- Nie - odpowiedziałam obojętnie i ruszyłam w stronę schodów na górę.

Nie chciałam dać jej satysfakcji z tego, czego nie udało jej się zrobić.

Chciałam jej udowodnić, że sama umiem o siebie zadbać i osiągnąć wreszcie swój cel.

***

Postanowiłam wybrać się do Zoe, ze względu na to, że dawno jej nie widziałam.

Mieszkała ona pięć uliczek dalej, czyli dość długo zajęło mi dotarcie na miejsce.

- Hej - powitałam siostrę, stojąc na schodach.

- Cześć Sky - odpowiedziała mi tym samym, przytulając mnie.

Weszłam do mieszkania i powiesiłam kurtkę na wieszak.

- Co cię tu sprowadza? - zapytała żartobliwie, nalewając do czajnika zimnej wody.

- Przyszłam konkretnie porozmawiać o mamie - odparłam wpatrując się w swoje stopy.

Zoe kazała mi usiąść, i kontynuowała:

- Mama od zawsze taka była. W dzieciństwie marzyła o tym, aby zostać sławną modelką. Niestety nie udało się jej. Może dlatego chce, abyś to właśnie ty spełniła jej dziecięce marzenie.

- Nie wiedziałam o tym - odpowiedziałam zakłopotana.

- A i zapraszam ciebie oraz mamę na urodziny Zoe, które odbędą się jutro popołudniu - uśmiechnęła się szeroko, zmieniając temat.

- Poinformuję o tym mamę - odparłam z entuzjazmem.

***

Wchodząc do jednej z kafejek, wspólnie z Crystal, zauważyłyśmy Michela.

Niebieskooki od zawsze mi się podobał. Nikt o tym nie wie, ani ja nie mam zamiaru wyżalić się komuś. Oczywiście mówiąc '' wyżalić '' mam na myśli to, że Crystal jest jego dziewczyną. No cóż, serce nie sługa.

- Hej Michel! - zawołała radośnie przyjaciółka, całując chłopaka w policzek.

Powitałam go z lekkim uśmiechem, kierując się w stronę ławki.

Zamówiłam wodę z cytryną i czekałam na Crystal, która nadal rozmawiała z niebieskookim.

Bolało mnie to, że on wybrał ją, a nie mnie. Czułam się gorsza. Nie mogłam patrzeć, jak przemierzają szkolny korytarz, obściskując się.

***

- Jutro Zoe urządza imprezę urodzinową, na którą jesteśmy zaproszone - poinformowałam mamę, siadając na kanapę.

- Tak wiem, kupiłam już prezent - ciągnęła - ale chyba nie zamierzasz tam iść?

- A czemu niby nie? - uniosłam jedną brew do góry.

- No wiesz, urodziny wiążą się z tortami, słodyczami, a ty - nie dokończyła swojego kolejnego pouczenia na temat żywienia, bo ja jej przerwałam.

- Nie będziesz mi mówiła, co mam robić! - krzyknęłam.

- Ale ja po prostu chcę, abyś osiągnęła swój upragniony cel - odpowiedziała błagalnie.

- Ale to nie mój cel, tylko twój!

- Nie wracajmy do przeszłości - warknęła, odwracając wzrok.

- To, że nie spełniłaś swojego marzenia, nie znaczy, że to właśnie ja muszę je spełnić! - wybuchłam, czego po chwili zaczęłam żałować.

Chwilę później poczułam przeszywający ból prawego policzka.

Potem nastała ciemność.

Już prawie wakacje! <3 

Z tej okazji wyczuwam maraton, ale szczegóły napiszę Wam w kolejnym rozdziale! 

Do not eat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz