-Alex! Obudź się! - Ktoś szturchał mnie w ramię..
-Co Bonnie, czemu mnie budzisz? - Spojrzałam na zegarek. - Za chwilę jest 12.
-No właśnie! Wstawaj! - Pykał mnie dalej.
-Nie chcę mi się. Daj mi spać. - Przewrócił oczami i wydał głośny krzyk animatrona,przez który podniosłam się do pozycji siedzącej,o mało nie dostając zawału.
-Dobra, idę się przebrać. Wyjdź. - Chłopak wykonał prośbę po czym się ubrałam i wyszłam. Moi nowi przyjaciele czekali na mnie przed drzwiami i zaczęliśmy iść w kierunku głównej sceny.
- A my tam niby będziemy robić? - Spytałam.
-Polować na stróża, szukać naszego zabójcy. - Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ wybiła 12 AM. Zeszłam z mojego miejsca i skierowałam się stronę biura. Stanęłam przy metalowych drzwiach. Nikogo nie było.
- I hope you die in a fire. - Usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się. Jedyne co zauważyłam,to stróż z siekierą.
ZPW Golden Freddy
Szedłem po korytarzach, przysłuchując się odgłosowi jaki wydawał każdy, najmniejszy ruch. Kierowałem się powoli do biura. Zauważyłam na ścianach ślady szkarłatnej cieczy.
- Tego tu nie było. - Powiedziałem sam do siebie,po czym zacząłem kierować się za czerwonymi plamami. Po drodze części jednego animatrona,nowej. Zacząłem szybciej iść. Zauważyłem ją, wyglądała okropnie.
-Z-za tobą. - Powiedziała jedwo słyszalnie po czym zamknęła oczy. Czułem czyjś ciepły oddech. Zrobiłem unik przed lecącą w moim kierunku siekierą. Vincent gdy zrozumiał,że nie trafił,przestraszył się i uciekł z prędkością światła.
-No,no.. Urządził cię. - Wymówiłem i ruszyłem w stronę otwartych na oścież drzwi. Podczas "podróży" do pokoju, wtuliła się w moje ciało.
ZPW Alex
Wszystko mnie bolało. Nie mogłam otworzyć oczu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie i ze ktoś siedzi koło mojego boku.
- Przecież wiem,że się obudziłaś. - Powiedział oschłym tonem,lecz mogłam w nim usłyszeć cień śmiechu. Speszona, otworzyłam oczy.
-N-no t-tak. - Głos mi się załamał. Wstałam i podeszłam do lustra.
-Czyż nie wyglądasz okropnie? - Zapytał z rozbawieniem. Zacisnęłam mocniej ręce na końcach mojej czarnej bluzy. - No pytam! - Kopnął mnie,przez co straciłam grawitację i upadłam na podłogę. - Jesteś tylko jedną, bezużyteczną dziewuchą! Jesteś nam zbędna! - Zrobił mi awanturę,z oburzeniem wyszedł,trzaskając drzwiami. Po moim policzku spłynęła słona łza, robiąc drogę kolejnym.
-----
4.06.16
CZYTASZ
✔ |FNaF ff| - I Love You, Golden Freddy
FanfictionJeżeli jesteś odporny na wszelkie błędy językowe, stylistyczne, ortograficzne to zapraszam. To była moja pierwsza "książka" jak byłam jeszcze dzieckiem myślącym o... dość dziwnych rzeczach. W każdym razie, to było jedno z moich pierwszych opowiadań...