Rozdział 4

3.2K 216 175
                                    

-Alex! Obudź się!  - Ktoś szturchał mnie w ramię..

-Co Bonnie, czemu mnie budzisz? - Spojrzałam na zegarek. - Za chwilę jest 12.

-No właśnie!  Wstawaj! - Pykał mnie dalej.

-Nie chcę mi się. Daj mi spać. - Przewrócił oczami i wydał głośny krzyk animatrona,przez który podniosłam się do pozycji siedzącej,o mało nie dostając zawału.

-Dobra, idę się przebrać.  Wyjdź.  - Chłopak wykonał prośbę po czym się ubrałam i wyszłam. Moi nowi przyjaciele czekali na mnie przed drzwiami i zaczęliśmy iść w kierunku głównej sceny.

- A my tam niby będziemy robić?  - Spytałam.

-Polować na stróża, szukać naszego zabójcy.  - Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ wybiła 12 AM. Zeszłam z mojego miejsca i skierowałam się stronę biura. Stanęłam przy metalowych drzwiach. Nikogo nie było.

- I hope you die in a fire. - Usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się. Jedyne co zauważyłam,to stróż z siekierą.

ZPW Golden Freddy

Szedłem po korytarzach, przysłuchując się odgłosowi jaki wydawał każdy, najmniejszy ruch. Kierowałem się powoli do biura. Zauważyłam na ścianach ślady szkarłatnej  cieczy.

- Tego tu nie było. - Powiedziałem sam do siebie,po czym zacząłem kierować się za czerwonymi plamami. Po drodze części jednego animatrona,nowej. Zacząłem szybciej iść. Zauważyłem ją, wyglądała okropnie.

-Z-za tobą. - Powiedziała jedwo słyszalnie po czym zamknęła oczy. Czułem czyjś ciepły oddech. Zrobiłem unik przed lecącą w moim kierunku siekierą. Vincent gdy zrozumiał,że nie trafił,przestraszył się i uciekł z prędkością światła.

-No,no.. Urządził cię. - Wymówiłem i ruszyłem w stronę otwartych na oścież drzwi. Podczas "podróży" do pokoju, wtuliła się w moje ciało.

ZPW Alex

Wszystko mnie bolało. Nie mogłam otworzyć oczu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie i ze ktoś siedzi koło mojego boku.

- Przecież wiem,że się obudziłaś. - Powiedział oschłym tonem,lecz mogłam w nim usłyszeć cień śmiechu. Speszona,  otworzyłam oczy.

-N-no t-tak. - Głos mi się załamał. Wstałam i podeszłam do lustra.

-Czyż nie wyglądasz okropnie? - Zapytał z rozbawieniem. Zacisnęłam mocniej ręce na końcach mojej czarnej  bluzy.  - No pytam! - Kopnął mnie,przez co straciłam grawitację i upadłam na podłogę. - Jesteś tylko jedną, bezużyteczną dziewuchą!  Jesteś nam zbędna! - Zrobił mi awanturę,z oburzeniem wyszedł,trzaskając drzwiami. Po moim policzku spłynęła słona łza, robiąc drogę kolejnym.

-----
4.06.16

✔ |FNaF ff| - I Love You,  Golden Freddy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz