Rozdział 2

1.1K 70 4
                                    

- Hej, zaczekajcie! - zawołał Jin, który wybiegł jak poparzony ze swojego pokoju.

- Co jest? - spytał Namjoon ubierając buty.

- Zrobicie zakupy. - Jin uśmiechnął się złośliwie.

- Wiesz, że nienawidzę chodzić na zakupy!

- Ale nic Ci się nie stanie jak pójdziesz. - wtrąciłam i spojrzałam na lidera.

- Zgadzam się. Jedyna normalna osoba w tym domu. - powiedział wciskając mi w dłoń karteczkę z zapisaną na niej listą zakupów.

- Nie możesz wysłać Sugi? Albo Jimina? - nadal protestował.

- Co ja? - do salonu wszedł zaspany Park w... No właśnie... W samych bokserkach. Spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam. Policzki pewnie mam jak burak.

- Weź się zasłoń, bo mi przyjaciółkę zawstydzasz! - krzyknął Jin.

- Ja jako pierwszy się z nią zaprzyjaźniłem! - przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Za chwilę to samo zrobił ze mną Jin.

- Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta. Żegnam Panów. - Rap Monster pociągnął mnie za rękę i wybiegł z domu.

- Oppa... Możesz mnie już puścić... - spojrzałam oblana rumieńcem na Namjoona.

- O, wybacz... - uśmiechnął się lekko.

Po około 20 minutach byliśmy już na sali.

- Dasz radę tańczyć w tych ciuchach? Na oko trochę ciasne. - spytał lider.

- Spytał ten, który sam ubrał rurki na tyłek. - zaśmiałam się.

- Dobra, nie było pytania. - zaśmiał się zaraz po mnie.

- Idę po coś do picia. Też chcesz?

- Jeśli można prosić, to tak.

- Można, można. - uśmiechnęłam się i wyszłam.

Szłam przez korytarz zapatrzona w telefon i po chwili poczułam, że upadam. Za chwilę usłyszałam głęboki męski głos.

- Nic Ci nie jest? - powiedział i pomógł mi wstać.

- Nie, nie, nic mi nie jest. Przepraszam, że w Pana wlazłam. - odparłam otrzepując spodenki.

- Nie mów Pan. Jestem Choi Seung-Hyun, ale wszyscy mówią mi T.O.P. - uśmiechnął się i wyciągnął do mnie dłoń.

- Kim Taeyeon. - odwzajemniłam uśmiech ściskając jego dłoń.

- T.O.P gdzie jesteś? - zawołał zbliżający się do nas głos.

- Tutaj! - odkrzyknął T.O.P.

- Gdzie Ty się... - nie dokończył ponieważ zauważył, że jego przyjaciel nie jest sam.

- Cześć piękna, jestem Kwon Ji-Yong. - uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.

- Kim Taeyeon. - odwzajemniłam uśmiech i powolnie pomachałam ręką.

- Hej, czy to nie na Ciebie wpadłem na lotnisku?

- Dokładnie na mnie. - zaśmiałam się.

- Nic Ci się nie stało? Kiedy już się uwolniłem od fanek szukałem Cię po całym lotnisku, bo chciałem przeprosić i zobaczyć, czy wszystko w porządku.

- Wszystko dobrze, a poszłam dlatego, że jestem tu u przyjaciół i jeden z nich odebrał mnie z lotniska.

- Rozumiem. - puścił mi oczko.

- Dobra, chodź, bo Namjoon pewnie już się niecierpliwi. - powiedział trochę... Zazdrosny T.O.P.

- Idziecie do Namjoona? Jestem tu z nim. Czekamy na G-Dragona.

- To ja. - Jiyong zaśmiał się i podniósł rękę do góry.

- Mogłabyś nas zaprowadzić? Tu idzie się zgubić. - zaśmiał się Seunghyun.

- Miałam jeszcze pójść po coś do picia więc jeśli moglibyście dać mi pięć minut...

- Spoko, jesteśmy ubezpieczeni. Wzięliśmy więcej wody. - obaj wskazali na plecak Seunghyuna.

- W takim razie chodźmy. - uśmiechnęłam się i ruszyłam, a oni zaraz za mną.


I Love You II G-Dragon [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz